Wróciła z Ukrainy. Mówi, kiedy według niej skończy się wojna

- Kreml co roku przygotowuje grafiki z okazji nowego roku, przerabiając ostatnią cyfrę na symbol. Trójkę da się przerobić na trójząb, czyli herb Ukrainy. Nie ma innej możliwości, by rok 2023 nie był dla Ukrainy rokiem zwycięstwa - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Alina Makarczuk, ukraińska dziennikarka.

Alina Makarczuk niedawno wróciła z Ukrainy
Alina Makarczuk niedawno wróciła z Ukrainy
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Alina Makarczuk
Marta Kosakowska

08.01.2023 | aktual.: 10.01.2023 21:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Gdzie spędziła pani święta - w Polsce czy w Ukrainie?

Alina Makarczuk, ukraińska dziennikarka: W Polsce. Miałam jechać do Ukrainy, ale w ostatniej chwili zmieniłam plany. Mój ojciec, który walczy na froncie, nie dostał przepustki na święta, więc zadecydowałam, że nie pojadę, bo święta bez taty, to nie święta.

Jak wyglądały jego święta w bazie wojskowej?

Była choinka, którą żołnierze samodzielnie wycięli z lasu. Nie mieli bombek ani żadnych innych dekoracji, więc przystroili ją ukraińskimi cukierkami, iryskami, które powiesili na nitkach. Ciekawie to wyglądało.

Z tego, co wiem, święta Bożego Narodzenia w Ukrainie obchodzi się w dwóch terminach – w grudniu i w styczniu.

Tak, to pozostałość komunizmu. W skrócie: Stalinowi zależało, żeby ludzie nie świętowali, żeby odsunąć ich od wiary. Mówiło się, że "święta Bożego Narodzenia" to żadne święta. W związku z tym Ukraińcy tym przesiąkli. Komunistycznym władzom zależało, żeby wymyślić swoje święta. Promowano świętowanie Nowego Roku, który w Rosji do dziś ma wyższą rangę jako święto.

Wielu ukraińskich mężczyzn świętowało Boże Narodzenie w okopach
Wielu ukraińskich mężczyzn świętowało Boże Narodzenie w okopach© Alina Makarczuk

Drugim powodem jest to, że Ukraina do dziś nie przestawiła się z kalendarza juliańskiego na gregoriański, który obowiązuje na Zachodzie. W związku z tym wszystko jest przesunięte o dwa tygodnie. W tym roku po raz pierwszy ukraińska cerkiew prawosławna wydała zalecenie, by świętować Boże Narodzenie 25 grudnia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

I ludzie się przestawili?

Wiele osób tak. Głównie z uwagi na to, by podkreślić swoje odcięcie się od Rosji i narzuconych przez nią zwyczajów. Z badań przeprowadzonych przez ukraiński rząd wynika, że 70 proc. Ukraińców dawniej obchodziło święta w styczniu, a obecnie to się zmienia. Wiele osób przyjęło tę nową datę, ale osobom starszym trudno się przestawić.

Wracając do hucznie świętowanego w Rosji Nowego Roku, Putin "uczcił go" w perfidny sposób. Krótko po północy w wielu miastach Ukrainy rozpoczął się ostrzał. Nowy rok to nowa nadzieja, którą prezydent Rosji najwyraźniej próbował w Ukraińcach stłamsić.

Rozmawiałam z wieloma osobami, które mówią wprost, że to była okropna noc. Składając życzenia noworoczne moim bliskim, znajomym w tle rozmów słyszałam wybuchy. Niewykluczone, że ten brutalny atak miał na celu obniżenie morale Ukraińców. Ale to się nie udało! Są w internecie wzruszające filmiki, np. ze Lwowa, na których widać, że ludzie śpiewają kolędy przy otwartych oknach, a na niebie widać rakiety, słychać wybuchy. Warto wspomnieć, że w czasie ataków jest zalecenie, by zamknąć okna i schować się. Popłakałam się, jak to zobaczyłam. One idealnie oddają nastrój tamtej nocy. Pokazują, że morale Ukraińców nie spadło. Jest w nich duży gniew, opór.

Po 11 miesiącach wojny Ukraińcy mają jeszcze siłę na ten opór?

Tak! Teraz w Ukraińcach jest przekonanie, że "tak długo walczyliśmy, że zwyciężymy". Już się nie cofną. Mówią, że "wszystko albo nic". Teraz szczególnie da się to odczuć.

Dlaczego akurat teraz?

Bo Ukraińcy już zaakceptowali sytuację wojny. Nauczyli się tej nowej rzeczywistości, życia przy świecach, zaaklimatyzowali się do tego. Są optymistyczni. W nich jest duża wiara w zwycięstwo. Większa niż tu w Polsce.

A jak wygląda życie w nowej rzeczywistości?

W miarę normalnie. Kilka tygodni temu, kiedy byłam w Ukrainie, nocowałam w hotelu. Notabene hotele nadal działają, a ich najlepszą reklamą są banery: "Mamy wodę, prąd i ciepło". To nowe all inclusive w Ukrainie. Na recepcji na powitanie usłyszałam standardowe informacje organizacyjne m.in. do której trwa doba hotelowa, czy od której jest śniadanie. Pani powiedziała też, gdzie znajduje się schron i jak zachować się w sytuacji alarmu bombowego. Takie informacje są już codziennością.

Życie na ulicach ukraińskich miast toczy się normalnie
Życie na ulicach ukraińskich miast toczy się normalnie© Alina Makarczuk

Była pani w tym schronie?

Zeszłam tam na chwilę, kiedy zaczęły wyć syreny. W schronie dało się usłyszeć wiele języków: angielski, chiński. Co ciekawe, do Ukrainy nadal przyjeżdżają turyści. Oni w schronie zostali, ale ja wyszłam, bo musiałam coś załatwić.

Wyszła pani na ulicę w czasie alarmu bombowego?

Tak, szłam z moim partnerem przez piękny, zimowy park, który wyglądał jak z bajki. Wzruszyłam się bardzo, bo widziałam, jak kobieta z wózkiem spokojnie spacerowała po parku. Jakiś starszy pan usiadł na ławce i zapalił papierosa. Ten obrazek pokazał mi, że ludzie normalnie żyją. Dzięki temu państwo funkcjonuje. Ukraińcy nie dają się zastraszyć Putinowi.

Putin noworocznym atakiem próbował morale Ukraińców obniżyć. Natomiast Zełenski - w kontrze – w noworocznym przemówieniu życzył Ukraińcom w zasadzie jednego - żeby 2023 rok był rokiem zwycięstwa Ukrainy.

Rzeczywiście. I co jest niesamowite, w tym roku chyba każdy Ukrainiec obejrzał noworoczne przemówienie Zełenskiego. Widziałam filmiki, na których rodziny rozdzielone po ataku na Chersoń wspólnie, przez kamerkę, oglądały to przemówienie, siedząc przy świątecznym stole. Za oknami dało się dostrzec rosyjskie czołgi. Ludzie wiedzieli, że ktoś mógł to usłyszeć, ale się nie bali. Śpiewali też hymn.

Przy świątecznych stołach w Ukrainie rozbrzmiewał hymn?

Tak, to wydarzyło się chyba po raz pierwszy po II wojnie światowej. Ukraińcy nigdy nie byli tak patriotyczni, jak teraz.

Patriotyczny mural w Ukrainie
Patriotyczny mural w Ukrainie© Alina Makarczuk

Patriotyzm patriotyzmem, ale życie - życiem. Jak żyć w kraju, w którym często nie ma prądu?

Ludzie i do tego się przystosowali. Wszędzie są generatory. Chodząc ulicami, można usłyszeć ich szum, ma się wrażenie, że spaceruje się po fabryce, w której hałasują urządzenia. Każda restauracja, kawiarnia czy inny lokal ma swój generator, dzięki czemu wszystko funkcjonuje. Wchodząc do restauracji, usłyszałam: "Działamy normalnie, wszystko jest dostępne. Generator pozwala na przygotowanie tego i tego". Ludzie znaleźli sposób, by prowadzić swoje biznesy, pracować. Inaczej państwo zbankrutowałoby bardzo szybko. A przecież o to Putinowi chodzi. To też jest heroizm, bo dzięki temu państwo funkcjonuje, mimo tego, że syreny wyją kilka razy dziennie.

Funkcjonuje w warunkach, które dla wielu ludzi z zachodniej Europy są niewyobrażalne.

Nauczyli się organizować życie między black outami. Przystosowali się do tego, że trzeba szybko umyć głowę, bo zaraz może nie być wody, że trzeba szybko odrobić lekcje, bo zaraz może nie być światła.

A ceny w sklepach?

Dla Polaków w Ukrainie nadal jest bardzo tanio, natomiast Ukraińcy odczuwają wzrost cen. Rząd stara się nie dopuszczać do drastycznych podwyżek, ale mimo tego, to czuć. Pensje Ukrainie nie różnią się o tych sprzed wojny, ceny w sklepach – tak.

Różnią się natomiast dane, które podają rządy ukraiński i rosyjski. Chociażby w przypadku liczby ofiar wojny. Sztab generalny ukraińskich sił zbrojnych podał, że zginęło 109 tysięcy Rosjan. Rosjanie podają znacznie mniejsze liczby.

Pamiętajmy, że to jest nowoczesna wojna, która toczy się na wielu poziomach - również informacyjnym. Każdy kraj ma swoją propagandę, a prawdziwe liczby – jak zawsze – pewnie są gdzieś po środku. Takie dane mają swój cel, m.in. mobilizację ludności. Natomiast wiemy na pewno, że straty rosyjskie są trzykrotnie większe niż ukraińskie. Wynika to głównie z faktu, że morale Rosjan jest niższe niż Ukraińców, którzy bronią swojego terenu, swoich domów i rodzin.

Rosjanie walczą tylko dla pieniędzy?

Głównie tak. Walczą najemnicy, którzy poszli do wojska dla pieniędzy. Taki żołnierz ma zupełnie inne morale niż ten, który ma poczucie misji obrony kraju. Oczywiście ukraińscy żołnierze też dobrze zarabiają. Obecnie są to zarobki na poziomie żołnierzy NATO.

Pojawiły się informacje, że rosyjscy żołnierze, którzy walczą w Ukrainie, mogą bezpłatnie zamrażać spermę i przechowywać ją w kriobankach. Mają móc z nich korzystać rodziny żołnierzy.

To by się zgadzało ze strategią, której celem jest zasiedlenie terenów Ukrainy Rosjanami. Głośne są też sprawy porwań ukraińskich dzieci do Rosji. W Rosji propagowana jest też adopcja ukraińskich dzieci, aby im rzekomo pomóc. Jednak prawda jest taka, że rodzice tych dzieci często żyją w Ukrainie i czekają na ich powrót do domów. W ten sposób Putin chce dokończyć dzieło Stalina, który chciał Ukraińców zdeptać, wcielić ich do Rosji. Pomysł na zamrażanie nasienia ma zapewne na celu, by w Rosji rodziły się dzieci, które będą w jakiś sposób mentalnie związane z ziemią ukraińską, bo ich ojcowie na tych terenach walczyli lub zginęli.

Będzie kolejna fala migracji Ukraińców do Polski lub innych krajów?

Spodziewano się jej w grudniu, ale jej nie było. I – moim zdaniem - już nie będzie. Przeciętny Ukrainiec czy Ukrainka, która uciekła z dziećmi do Polski, wróciła już do kraju. Ukraińcy teraz wolą wydać kilka tysięcy, żeby np. kupić generator prądu i zostać u siebie, niż ponownie wyjeżdżać i płacić za wynajem mieszkania w Polsce czy innym kraju. Oczywiście są wdzięczni Polakom, ale nie chcą już się narzucać. Myślę, że jeśli dojdzie do kolejnej fali migracji, to będzie migracja wewnętrzna w Ukrainie.

Wielu Ukraińców miało wyrzuty sumienia z powodu ucieczki. Traktowali to – na poziomie świadomym lub podświadomym - jako zdradę. Nierzadko byli piętnowani przez rodzinę, znajomych. Obecnie wolą się przygotować na siedmiodniowy black out, niż wyjeżdżać. Robią zapasy wody, jedzenia, kupują latarki, generatory prądy. Zresztą to nie brak wody czy prądu uważają za najgorszy.

A co?

Brak zasięgu, internetu, a co za tym idzie – komunikacji. Na szczęście rząd zapewnił już, że zadba o to, żeby zasięg był. Zależy im, żeby rodziny nie straciły kontaktu, nawet jeśli nie będzie prądu.

Czy mówi się o jakimś terminie zakończenia wojny?

Tych dat było już wiele, ale najwyraźniej było to myślenie życzeniowe. Początkowo mówiło się, że potrwa to kilka tygodni. Zadziałał chyba jakiś psychologiczny mechanizm wyparcia, który miał nie dopuścić do myśli, że to może potrwać długo. Teraz mówi się o tym, że 2023 będzie rokiem zwycięstwa. Kreml co roku przygotowuje grafiki z okazji nowego roku, przerabiając ostatnią cyfrę na symboliczny obrazek. W tym roku Ukraińcy żartują, że trójkę da się przerobić tylko na trójząb, czyli herb Ukrainy. Nie ma zatem innej możliwości, by rok 2023 nie był dla Ukrainy rokiem zwycięstwa.

Rozmawiała Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
ukrainaukraina wojnadziennikarka ukraińska