Współczynnik BMI to przeżytek?
Warto być szczupłym: dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Skąd jednak mamy wiedzieć, czy mamy nadwagę? Z pomocą przychodzi współczynnik BMI, który wylicza się przez podzielenie masy ciała w kilogramach przez kwadrat wzrostu podanego w metrach.
Warto być szczupłym: dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Skąd jednak mamy wiedzieć, czy mamy nadwagę? Z pomocą przychodzi współczynnik BMI, który wylicza się przez podzielenie masy ciała w kilogramach przez kwadrat wzrostu podanego w metrach. Chyba każdy z nas choć raz go obliczał i wie, czy mieści się w normie. Pojawia się tylko jeden problem – ta norma prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z tym, jak zdrowi jesteśmy.
Jeszcze nie tak dawno temu nikt nie przejmował się ludźmi z nadwagą. Przed II wojną światową więcej mówiło się o niedożywieniu, ponieważ nie wszyscy mogli pozwolić sobie na zakup dostatecznej ilości jedzenia. Dopiero kilkadziesiąt lat temu, kiedy zaczęto uprzemysławiać rolnictwo i gdy jedzenie stało się tanie, okazało się, że otyłość potrafi być tak samo groźna jak niedowaga.
Lekarze szybko zauważyli, że osoby otyłe są bardziej narażone niż szczupłe na choroby sercowo-naczyniowe, cukrzycę typu II i niektóre rodzaje nowotworów.
Skąd jednak wiadomo, czy dana osoba ma problemy z wagą, czy mieści się w górnych granicach normy? Z pomocą przyszła prosta formuła wymyślona już w 1832 roku przez belgijskiego statystyka, matematyka i astronoma Adolphe Queteleta. To on wymyślił współczynnik BMI, który jednak zdobył dużą popularność dopiero pod koniec XX wieku. Na początku był chętnie stosowany przez naukowców i firmy ubezpieczeniowe, aż w latach 80. stał się miarą kliniczną.
Lekarze szybko „polubili” BMI jako współczynnik szybki i prosty w obliczeniu. Wystarczy wzrost i waga pacjenta, żeby wiedzieć, czy ma problemy z wagą. I tak, jeżeli twoje BMI wynosi poniżej 18,5, masz niedowagę. Współczynnik między 18,5 a 24,9 oznacza normę. 25 do 29,9 to nadwaga, a 30 i więcej – otyłość.
Istnieje tylko jeden, malutki problem. BMI oznaczające nadwagę wcale nie musi świadczyć o tym, że masz problemy ze zdrowiem. Właściwie może być wręcz przeciwnie, szczególnie jeżeli jesteś w średnim wieku. Okazało się, że ludzie z zespołem metabolicznym i z chorobami serca, których BMI wskazywało na nadwagę lub lekką otyłość, żyli dłużej niż osoby o normalnej lub zbyt niskiej wadze.
Potwierdziła to metaanaliza przeprowadzona w 2013 roku przez National Center of Health Statistics (Narodowe Centrum Statystyk Zdrowotnych) w USA. Przeanalizowano ponad 97 badań, w których wzięło udział prawie 3 miliony badanych. Okazało się, że osoby z nadwagą były o 6 procent mniej narażone na śmierć w danym roku niż osoby z przeciętną wagą.
Najlepiej dało się to zaobserwować u ludzi w średnim wieku i starszych. Dietetycy często apelują, że wraz z upływem lat zwalnia tempo przemiany materii, więc powinno się bardziej uważać na swoje nawyki żywieniowe. Tymczasem okazało się, że osoby z lekką nadwagą są po prostu zdrowsze.
Coraz częściej mówi się o paradoksie otyłości. Dlaczego za narażone na choroby uważa się osoby, które w rzeczywistości są zdrowsze? Tym bardziej, że narzucone granice pomiędzy normą a nadwagą są arbitralne. W 1998 roku obniżono próg nadwagi z 27,8 do 25. Z dnia na dzień 29 milionów Amerykanów uznano za grubych. Krytycy tego posunięcia zaznaczają, że prawdopodobnie wpływ na to miały firmy sprzedające tabletki na odchudzanie. Nagle przybyły im całe rzesze klientów!
Czy zatem należy zupełnie zignorować współczynnik BMI? Niekoniecznie, jednak powinien on być tylko jedną z miar, które stosujemy. O wiele lepszym wskaźnikiem zdrowia jest ilość tłuszczu wisceralnego, czyli brzusznego. Mówiąc najprościej, im większy obwód pasa, tym większe ryzyko rozwoju cukrzycy i chorób sercowo-naczyniowych. Ilu lekarzy stosuje tę miarę? Mniej niż 10 procent.
Istnieje jeszcze jedna, zdecydowanie najskuteczniejsza miara, jeżeli chodzi o szacowanie ryzyka groźnych chorób. To ilość czasu, którą spędzamy na ćwiczeniach. Okazuje się, że regularny ruch jest ważniejszy od tego, ile mamy nadwagi. Dla przykładu, z badań McAuley i zespołu wynika, że osoby z cukrzycą typu II, które nie uprawiają żadnego sportu, są o 70 procent bardziej narażone na przedwczesną śmierć.
Ile lekarzy przepisuje ćwiczenia fizyczne jako receptę na zdrowie? Bardzo niewielu. Warto jednak uprawiać sport, najlepiej przez co najmniej 150 minut tygodniowo. Zatem następnym razem, kiedy znowu poczujesz potrzebę zmierzenia swojego BMI, lepiej po prostu idź na spacer.
Tekst: na podst. Motherjones.com/(sr/mtr), kobieta.wp.pl