Wyszłam za mąż, zaraz wracam
Rozwodzimy się coraz częściej i coraz... szybciej. Aż 20 proc. rozstań dotyczy par o stażu krótszym niż 4 lata. Czy to już epidemia rozwodów wśród młodych ludzi?
Rozwodzimy się coraz częściej i coraz... szybciej. Choć z najnowszych badań CBOS wynika, że dla 97 proc. Polaków najważniejszą wartością jest rodzina, statystyki wskazują na przeciwne tendencje. W ubiegłym roku w czasie, kiedy zawierano 100 nowych małżeństw, jednocześnie rozpadało się blisko 30 istniejących. Co więcej - rozstają się coraz młodsi ludzie. Aż 20 proc. rozwodów dotyczy par o stażu krótszym niż 4 lata.
W ubiegłym roku w Polsce padł niechlubny rekord w ilości rozwodów – jak podał Główny Urząd Statystyczny, rozpadło się blisko 72 tys. małżeństw, z czego 16,5 tysiąca par to małżeństwa z maksymalnie 5-letnim stażem. Komentujący te dane socjologowie zwrócili uwagę, że dla wielu współczesnych par małżeństwo to jedynie związek oparty na kontakcie emocjonalnym. Kiedy uczucie słabnie, małżonkowie dają za wygraną.
Jak podaje dziennik „Metro”, już co już co czwarty - z 65 tys. orzekanych rocznie przez sądy rozwodów - dotyczy małżeństw najwyżej 5-letnich. Zaś par, którym nie udaje się dotrwać nawet do drugiej rocznicy ślubu przybywa o 4 tys. rocznie. Dla porównania, dekadę temu było to dwukrotnie mniej.
Socjolog rodzinny Beata Banasiak-Parzych, tłumaczy: - Liczba rozwodów wśród młodych ludzi rzeczywiście zastanawia. Na pewno bardzo chcą, aby się udało, ale może nie do końca wiedzą, jak ich związek ma wyglądać? Szukają w nim bardziej schronienia przed samotnością lub innymi różnymi problemami albo spełnienia marzeń o idealnej, kochającej się rodzinie. Z pewnością część związków zawierana jest z powodu ciąży, a zatem "poczucia obowiązku", "bo tak wypada", "żeby rodzice się nie martwili, "dali spokój" itp. Ale tzw. proza życia i bez tego często skutecznie neutralizuje romantyczną miłość, namiętność i weryfikuje młodzieńcze wyobrażenia o szczęśliwym życiu.
Właśnie ta „proza życia” dopadła internautkę, która pod pseudonimem Koralik08 tak opisuje na forum swoje małżeństwo: - Rok temu pobrałam się z mężem - piękny dzień, piękny ślub, wesele… Znaliśmy się ponad 8 lat i myślałam, że to wystarczająco dużo czasu, żeby poznać drugą osobę i określić się czy to właśnie z nią/nim chce się przejść przez życie. Okazało się, że jednak za mało… Nasze małżeństwo nie przetrwało nawet do pierwszej rocznicy z powodu mojej choroby – mój mąż się nie sprawdził, przerosło go to wszystko, znalazł sobie za to "pocieszycielkę".
- Gdy pojawiają się problemy, młodzi szybko dochodzą do wniosku, że to znaczy, że relacja jest zła, partner nie ten, nie dobrali się, więc trzeba się rozejść, zamiast zastanowić się co w nich powoduje, że są kłopoty oraz spojrzeć na nie jako na okazję do rozwoju, wspólnego dojrzewania i budowania więzi - mówi psycholog Joanna Boj. Podobne doświadczenia ma inna forumowiczka: - Mój mąż "zrezygnował" ze mnie jak to określił po 10 miesiącach od ślubu. Po 14 miesiącach był rozwód. Swoje przeżyłam, przepłakałam. Miałam straszne myśli. Próbowałam ratować ze wszystkich sił małżeństwo - poradnia, terapia. Nic z tego. Teraz jest już dobrze 3 miesiące po rozwodzie. Zaczynam nawet dostrzegać dobre strony całej sytuacji…
Joasia, dziś 30-letnia mama i żona, z pierwszym mężem rozstała się tuż przed pierwszą rocznicą ślubu. Opowiada: - Niecały miesiąc po ślubie mój mąż zaczął mnie zdradzać. Długo nie chciał się do tego przyznać. Do dziś jest to dla mnie niepojęte. Ja próbowałam walczyć o nasze małżeństwo, ale Kamilowi w ogóle na tym nie zależało. Kilka miesięcy potem byliśmy już po rozwodzie.
Joanna Boj, psycholog, mówi, że współczesne podejście młodych ludzi do związku jest wynikiem "kultury opakowań jednorazowych": - Coś boli, biorę pigułkę, coś mi się nie podoba albo popsuło się - kupuję coś innego zamiast naprawiać, relacja okazuje się być czymś innym niż oczekiwałem, pojawiają się trudności, problemy - biorę rozwód. Nie uczymy się niestety tego jak radzić sobie z problemami, bo świat dostarcza szybkich metod na ominięcie lub pozbycie się ich.
Statystyki wskazują, że na pierwszym miejscu wśród przyczyn rozwodów jest niezgodność charakterów – prawie 40%. Jednak ponad 25% związków rozpada się z powodu zdrady. Sędziowie orzekający o rozwodach jednoznacznie wskazują również na niedojrzałość partnerów, którzy mają życzeniowe myślenie dotyczące ich związków i rozstają się z naprawdę błahych powodów.
Beata Panasiak-Parzych potwierdza takie przypuszczenia: - Małżeństwo to codzienna praca, odpowiedzialność za partnera i umiejętność chodzenia na kompromisy. Czy młodzi ludzie od początku zdają sobie z tego sprawę? Chyba nie zawsze. Dodatkowo pojawienie się dziecka oraz nowych obowiązków wydaje się niekiedy ich przerastać, a rozczarowanie i żal zmieniają we wzajemne pretensje. .
Choć statystyczny polski rozwodnik ma za sobą 13 lat małżeństwa, tę średnią zaniżają coraz bardziej rozwody ludzi młodych, po trwającym ledwie kilka lat związku. Najczęściej rozwodzą się młodzi ludzie, którzy zawarli związek małżeński między 20 a 24 rokiem życia.
- To przede wszystkim młodzi nie wytrzymują trudności życia. Statystyki wskazują, jak dużą grupę wśród rozwodzących się stanowią bardzo młodzi małżonkowie – wyjaśnia na łamach Dziennika Polskiego Wiesław Łagodziński, rzecznik prezesa GUS i socjolog. Dodaje: - W 2008 r. aż 56 proc. rozwodzących się mężczyzn stanowili panowie do 24. roku życia, a 75 proc. kobiet panie do 24. lat. Narzekamy, że przesuwa się wiek zawierania małżeństw, ale okazuje się, że nieco starsi, dojrzalsi nowożeńcy tworzą bardziej trwałe związki.