Zaciągnęła partnera na terapię. Po kilku spotkaniach podjął decyzję
28.10.2022 15:25, aktual.: 30.10.2022 15:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Bardzo charakterystyczne w związku z osobą socjopatyczną jest to, że za wszystko obciąża partnera lub partnerkę, nie biorąc odpowiedzialności za nic. Włącznie z takimi rzeczami, jak kłopoty finansowe firmy, niezapłacone rachunki, brak przyjaciół czy powierzchowne relacje z dziećmi z pierwszego małżeństwa – mówi psychoterapeuta Ośrodka Terapii Uzależnień Polana w Warszawie Robert Wołk, który o socjopatii rozmawia z Katarzyną Trębacką.
Szacuje się, że ok. 4 proc. dorosłych cierpi z powodu zaburzenia osobowości określanego mianem socjopatii (ang. skrót ASPD od antisocial personality disorder), przy czym u mężczyzn jest znacznie większe prawdopodobieństwo zdiagnozowania tego zaburzenia niż kobiet. Czym zatem jest socjopatia?
Warto chyba zacząć od tego, że w diagnostyce pojęcie ASPD zawiera dosyć szerokie spektrum zaburzeń osobowości, ale oficjalnie nie używa się pojęcia "socjopatia". Jest to określenie, które stosuje się raczej w potocznym języku i odnosi się ono do osób z zaburzeniem osobowości, które wpływa na to, jak dotknięta nim osoba myśli, postrzega świat, czuje i traktuje innych ludzi. Wiąże się z występowaniem określonych cech, które wpływają na funkcjonowanie danej jednostki w społeczeństwie.
W dużym uproszczeniu socjopata to osoba pozbawiona m.in. umiejętności odczuwania empatii. A jeśli ktoś nie jest w stanie wczuć się w położenie drugiego człowieka, często też ma bardzo ograniczony kontakt z własnymi emocjami. Socjopaci zapytani, jak się czują, często odpowiedzą: "nie wiem", "chyba dobrze", "raczej OK".
Czyli brak empatii jest ściśle powiązany z nieodczuwaniem wyrzutów sumienia?
Tak, chociaż nieodczuwanie wyrzutów sumienia to będzie raczej cecha psychopaty niż socjopaty. Niemożność współodczuwania powoduje, że zadawanie bólu innemu człowiekowi nie wywołuje dyskomfortu. W efekcie u osób z zaburzeniami osobowości może nie pojawiać się refleksja dotycząca ich postępków, a często wręcz przeciwnie – mimo wyrządzenia drugiemu człowiekowi wielkiej krzywdy, żywią głębokie przekonanie, że wszystko zrobili dobrze, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Czasami również wyrządzenie komuś krzywdy może jawić się socjopacie jako przejaw swego rodzaju sprawiedliwości. Zatem wyrzuty sumienia nie dość, że się nie pojawią, to jeszcze taka osoba może mieć poczucie satysfakcji ze swojego działania.
Co sprawia, że u niektórych występuje to zaburzenie?
Najczęściej są to osoby, które zostały ukształtowane przez własne środowisko; zostały zranione, skrzywdzone jako dzieci. Tak bardzo sobie z tymi zadanymi w przeszłości ranami nie radzą, że muszą od pewnego poziomu odczuwania odciąć się, by nie cierpieć. Do tej samej grupy zaliczyłbym osoby, które były pozornie zadbane, miały wszystko, albo nawet zbyt dużo jak na ich ówczesne potrzeby, ale nie były "widziane" jako ktoś, kto ma swoje uczucia i potrzeby, a zatem mogły nabrać przekonania, że to co czują i kim są jest nieważne.
W efekcie nie są w stanie wejść w skórę drugiej osoby, natomiast mogą i często mają refleksję na temat tego, jaki skutek wywołują ich działania, np. że ich postępowanie kogoś rani. Empatia w wydaniu socjopaty, to umiejętność wykalkulowania swoich działań w taki sposób, aby uzyskać określony skutek. To będzie podstawowa różnica między socjopatą a psychopatą. Ten pierwszy ma pojęcie o tym co jest dobre, a co złe i często umiejętnie z tego korzysta, drugi – nie posiada poczucia moralności i zdolności do empatii.
Jak brak empatii objawia się w praktyce?
Wachlarz możliwych zachowań jest bardzo szeroki. Z jednej strony to mogą być sytuacje, w których partner lub partnerka ignorują zmartwienia drugiej osoby związane np. z jej pracą, wykazują brak uważności w sytuacji złego samopoczucia bliskiej osoby, permanentnie ignorują jej potrzeby. Z drugiej to mogą być stosowane regularnie raniące słowa, wyzywanie, poniżanie, nieliczenie się z tym, że postępowanie może sprawiać ból. Z brakiem empatii mamy do czynienia także wtedy, gdy np. partner socjopatki mówi: było mi bardzo przykro, gdy naigrywałaś się ze mnie na przyjęciu u Jarków, a ona temu zaprzecza i próbuje go przekonać, że jest sztywniakiem i nie ma poczucia humoru, często dodatkowo używając tej sytuacji do zaatakowania swojego partnera. Warto natomiast pamiętać, że nie każda sytuacja, w której zignorujemy odczucia partnera, to przejaw socjopatii. Łatwo tu o krzywdzące nadużycia.
Brak empatii objawia się zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, a także gdy dojdzie do rozpadu związku…
Mam wrażenie, że ludzie generalnie w sytuacjach kryzysowych stają się mniej empatyczni. Choćby z powodu instynktów, które często w mniejszym lub większym stopniu warunkują nasze działania w takich okolicznościach. Ludzie, którzy nie cierpią z powodu zaburzeń osobowości, mają świadomość, że rozstanie to bardzo trudny moment. Starają się minimalizować straty emocjonalne, zwykle nie ranią celowo. Tak jak wspomniałem wcześniej, u socjopaty empatia to umiejętność wyczucia drugiej osoby (a nie wczucia się w jej przeżycia) w celu obliczenia swoich dalszych działań. Socjopata dba o siebie i swoje interesy. Będzie ranił, kiedy opłaca mu się zranić, ale potrafi zatroszczyć się, jeśli opłaca mu się troszczyć.
Socjopaci nie biorą zatem odpowiedzialności za cierpienie byłej partnerki lub byłego partnera?
Często rzeczywiście nie. Natomiast zdarza się, że uważają, iż ci cierpią, ponieważ sobie na to zasłużyli. Ale taki rodzaj przemocy ma miejsce zarówno wtedy, gdy już dojdzie do rozpadu związku, jak i w czasie jego trwania.
Jakie są jeszcze charakterystyczne dla tego zaburzenia zachowania?
Często powodem konfliktów w związku, w którym jedno z partnerów ma cechy osobowości socjopatycznej, jest niedotrzymywanie słowa. Dwoje ludzi na coś się umawia, np. że on pójdzie do lekarza, bo jest w takim wieku, że powinien zbadać sobie prostatę, albo że załatwi coś w urzędzie. I kolejny raz tego nie robi. A ona dopytuje się, co znowu spowodowało, że nie zajął się tym, co obiecał. I on wtedy dostaje furii.
Dlaczego?
Gdy kolejny raz nie zrobił czegoś do czego się zobowiązał, to jakoś musi sam przed sobą siebie usprawiedliwić. Przekonuje się, że wystąpiły obiektywne okoliczności, które mu to uniemożliwiły, że zdarzyło się coś, co było realną przeszkodą. I sam w to wierzy. Tymczasem jego partnerka zaburza mu ten pozytywny obraz samego siebie. Ponieważ jest niedojrzały emocjonalnie i nie bierze odpowiedzialności za swoje działania wybucha, żeby tą odpowiedzialnością obarczyć ją, odwrócić uwagę od siebie i siebie wybielić.
To bardzo charakterystyczne w związku z osobą socjopatyczną, że ona za wszystko obciąża partnera lub partnerkę, nie biorąc odpowiedzialności za nic. Włącznie z takimi rzeczami, jak kłopoty finansowe jego firmy, niezapłacone rachunki, brak przyjaciół. Albo on ma pretensje do niej, że jego relacje z dziećmi z poprzedniego małżeństwa są niezbyt bliskie, że nie złożył reklamacji czy pozwu rozwodowego, chociaż obiecuje jej to od lat. Coś, co jest w jego gestii, na co on niemal wyłącznie ma wpływ, ale mu nie idzie, więc odpowiedzialnością obarcza partnerkę.
Kwestia związana z niebraniem za nic odpowiedzialności często przewija się w naszej rozmowie. To musi być trudne żyć z kimś takim…
Tak. Pracowałem z parą: on wyraźnie z ASPD, ona cierpiąca z powodu jego destrukcyjnych i przemocowych zachowań. Ale go kochała i chciała ratować związek. Udało jej się w końcu zaciągnąć go na tę terapię, jednak on na sesjach zachowywał się tak, jakby uczestniczył w nich za karę. Po kilku spotkaniach powiedział, że ta terapia nie ma sensu, bo on nie ma sobie nic do zarzucenia, a to ona jest zjeb…na. Nie było sposobu, żeby skłonić go do autorefleksji, ponieważ uważał, że wszystko robił ok, a to jego partnerka "powinna się leczyć".
No ale twierdził tak nawet wtedy, gdy pan wskazywał na jego destrukcyjne zachowania?
Tak. Kiwał głową i mówił: "Tak, tak, ale ponieważ ona zachowała się jakoś, to ja musiałem zareagować tak, jak zareagowałem". W jego przekonaniu to ona jest winna, że on zachował w określony sposób.
Doskonałym przykładem może być inny pacjent, mężczyzna, który uderzył w furii głową swojej partnerki o ścianę i tłumaczył, że to nie miałoby miejsca, gdyby ona go tak nie zdenerwowała. I znowu osobą odpowiedzialną w jego mniemaniu nie był on, tylko ona.
Kolejna cecha, charakterystyczna dla osób cierpiących na zaburzenia osobowości to impulsywność i wybuchowość. Choć wbrew pozorom te wybuchy nie mają miejsca cały czas… Socjopata może być kimś, kto na co dzień sprawia wrażenie spokojnej i zrównoważonej osoby.
Oczywiście impulsywne zachowanie traktowane pojedynczo niczego nie definiuje. Ale jeśli mamy do czynienia z gwałtowną reakcją, która wymyka się spod kontroli, a osoba, która wybucha, nie panuje nad sobą, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Przypomina mi się facet, który dostawał furii, gdy ktoś zajechał mu drogę. Był gotów ścigać tego innego kierowcę po mieście, wjechać za nim do garażu, wyciągnąć z samochodu i grozić mu.
Podobno wybuch agresji może spowodować niewinne pytanie, zwykła uwaga…
Tak, właśnie kompletnie nieadekwatne reagowanie złością na rzeczy, które są sprawami życia codziennego, może być jedną z oznak, że mamy do czynienia z socjopatą. Zwykłe pytanie czy zwrócenie uwagi wywołuje lawinę złości, która jest niezrozumiała dla partnera lub partnerki takiej osoby. Nie da się przewidzieć gwałtownej reakcji, nie da się na nią przygotować czy jej unikać, ponieważ może ją wywołać cokolwiek, nawet najbardziej niewinna rzecz.
Te wszystkie wymienione cechy mają działanie destrukcyjne zarówno na socjopatę, jak i jego najbliższych. Dlaczego tak trudno pomóc osobom z tym zaburzeniem osobowości?
Brak empatii, manipulowanie, impulsywność i wszystkie pozostałe cechy służą obronie "ja". Socjopata żyje w przekonaniu, że to jest jedyny skuteczny sposób, żeby się ochronić przed atakującym i niebezpiecznym światem, przetrwać, a w wielu wypadkach również wygrać. I z jednej strony mamy świadomość, że taki typ zaburzenia osobowości jest wynikiem zaniedbań, doznanych w dzieciństwie. Ale z drugiej strony wiemy, że jako osoby dorosłe mogą podjąć decyzję o pracy nad dysfunkcjami, które są źródłem nie tylko wielkiego cierpienia innych, bliskich im osób, ale też ich samych.
Niestety socjopaci bardzo rzadko decydują się na psychoterapię, a jednocześnie są to osoby bardzo trudne do pracy, ponieważ z założenia problemu poszukują w świecie zewnętrznym. Wina w ich mniemaniu zawsze leży po stronie innych ludzi, świata, społeczności, złego rządu. Nigdy ich samych. Czasem sobie żartuję, że łatwiej jest przekonać daltonistę z protanopią, że kolor żółty, który widzi, to w rzeczywistości kolor zielony niż nakłonić socjopatę do zmiany perspektywy. Mam wrażenie, że to dlatego, że zburzenie socjopacie jego wizji świata i wizji jego samego jest przez niego postrzegane jak zagrożenie równe zagrożeniu życia.