Zamykamy oczy, otwieramy serca

– Transcendentalną medytację uprawiam od 20 lat – opowiada prezes Polskiego Towarzystwa Idealnej Edukacji Andrzej Michałowski. – Coraz głębiej odczuwam moje relacje ze światem i coraz bardziej się nim zachwycam.

Obraz
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Techniki medytacji rozwinęły się w różnych kulturach jako narzędzia praktyk, najczęściej religijnych, służących rozwojowi świadomości, poznaniu siebie i świata.

– Transcendentalną medytację uprawiam od 20 lat – opowiada prezes Polskiego Towarzystwa Idealnej Edukacji Andrzej Michałowski. – Coraz głębiej odczuwam moje relacje ze światem i coraz bardziej się nim zachwycam. W 1989 roku pojechałem do Indii. Mnich, którego spotkałem, pokazał mi górę i powiedział: „zobacz, jak pięknie”. Pomyślałem wtedy: góra jak góra… A dziś wyglądam przez okno i za każdym razem myślę: jak pięknie.

Medytuj w szkole

Skala zjawiska medytacji w Polsce nie została zbadana. Z obserwacji osób zaangażowanych w praktykę wynika, że w ostatnich 30 latach wzrosła popularność różnych technik i liczba ośrodków medytacyjnych. Pojawiły się też próby wprowadzenia medytacji do systemu edukacji. Na świecie jest już ona obecna w szkołach i na uniwersytetach. System transcendentalnej medytacji popularyzuje reżyser filmowy David Lynch.

W 2005 roku założył Fundację dla Edukacji i Światowego Pokoju w Oparciu o Świadomość, która przeznaczyła miliony dolarów na programy medytacji dla studentów, rodziców i nauczycieli. Lynch prowadzi także prezentacje na uczelniach USA, Brazylii, Anglii, Niemiec i Francji. Jak wynika z badań Polskiego Towarzystwa Idealnej Edukacji, program edukacji opartej na rozwoju świadomości wprowadzono do 30 szkół oraz pięciu wyższych uczelni w USA, a w Ameryce Łacińskiej – do 72 szkół i pięciu uniwersytetów, m.in. w Brazylii, Meksyku i Argentynie. W Chile komisja rządowa rekomendowała wprowadzenie medytacji do wszystkich szkół w kraju.

Transcendentalna medytacja pojawiła się na świecie w latach 50. Do Polski trafiła w latach 70., ale popularność zaczęła zdobywać na przełomie lat 80. i 90. Twórca tej techniki Mahariszi Mahesz Jogi usystematyzował starą wiedzę wedyjską, która została przełożona na język współczesnej nauki i medycyny. A wszystko to służy jednemu celowi – osiągnięciu stanu doskonałego zdrowia i całkowitego rozwoju umysłu, czyli stanu oświecenia. – Regularne praktykowanie transcendentalnej medytacji zwiększa kreatywność, inteligencję, poprawia zdrowie i zachowania społeczne, tworzy atmosferę spokoju i harmonii na uczelni, potwierdzają to badania naukowe – uważa Andrzej Michałowski. – Dziecko, które medytuje, jest bardziej kreatywne, ma więcej energii i lepsze wyniki w nauce, inni zaczynają je naśladować, poprawiają się relacje pomiędzy uczniami, uczniami a nauczycielami oraz wśród nauczycieli. Nasza świadomość ma efekt pola, więc jedna osoba medytująca powoduje uporządkowanie fal mózgowych osób wokół siebie.

Michałowski, który w 1990 roku ukończył specjalny kurs dla nauczycieli transcendentalnej medytacji i od tego czasu jej naucza, od kilku lat propaguje wprowadzenie jej do szkół, bo, jak twierdzi, współczesna edukacja nie prowadzi do pełnego rozwoju umysłu. – Jestem ojcem i widziałem, jak małe dzieci cieszy poznawanie świata. Widziałem też, jak ta radość się kończy, gdy idą do szkoły, bo tam zaczynają być ograniczane, oceniane i klasyfikowane. Mój syn, który uprawia transcendentalną medytację, ma silny umysł, jest zdrowy, ciekawy świata i bardzo radosny. Moja żona, pedagog baletu, odkąd zaczęła medytować, coraz więcej piękna dostrzega w naszych tańcach narodowych. Medytacja pomaga wrócić do siebie, do swojego źródła, kultury. Ostatnio usłyszałem na mszy: „Niech pokój Pański zawsze będzie z wami” – i zrozumiałem, co to znaczy: niech spokój będzie w waszych umysłach, niech wasz umysł zawsze będzie w stanie umysłu Stwórcy, oświecony.

W ciszy serca

Medytacja nie jest tylko elementem tradycji buddyjskiej czy hinduistycznej. – Chrześcijańska szkoła medytacji opisywana była już w III i IV w. przez ojców Kościoła. Ta wiedza wymaga jedynie usystematyzowania – mówi benedyktyn, ojciec Jan Paweł. – Opatówka, część gościnna w klasztorze w Tyńcu, funkcjonuje od lat powojennych. Każdy mógł przyjechać, poprosić o prowadzenie duchowe lub pobyć w ciszy i odosobnieniu. Od kilku lat liczba osób poszukujących wyciszenia rośnie lawinowo. Klasztor został poszerzony o Dom Gości, powołaliśmy Benedyktyński Instytut Kultury „Chronić dobro”, który organizuje programy medytacyjne.

W Tyńcu warsztaty medytacyjne opierają się na stałym rytmie modlitw i posiłków. – Medytację przeprowadzam na biblijnych obrazach – wyjaśnia benedyktyn. – Wybieram temat: harmonia, otwartość, radość, przemijanie, i do tego scenę z Nowego Testamentu. Na przykład szacunek obrazowałem sceną, gdy jawnogrzesznica namaszcza olejkiem stopy Jezusa. Naszym celem jest spojrzeć Mu w oczy, doświadczyć przebaczającej miłości. Ale ważne jest też to, żeby zrozumieć, co czuje jawnogrzesznica. Dzieje się to, co działo się 2 tys. lat temu, a problem osobisty, który zostaje obejrzany, przeżyty i przyjęty, rozwiązuje się. Scena rozgrywa się w każdym, w ciszy jego serca.

Można medytować, rozmyślając nad obrazem biblijnym lub nad słowem (jezuickie Rekolekcje Ignacjańskie, w czasie których medytuje się nad fragmentami Pisma Świętego). Źródłowo „meditare” znaczy jednak „spoglądać w centrum”. Ta wczesnochrześcijańska forma medytacji polegała na całkowitym wyciszeniu ciała i myśli. Pomaga w tym powtarzanie w rytmie wdechu i wydechu formuły: np. modlitwy Jezusowej „Jezu Chryste, Synu Boga Wiecznego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”, „Zdrowaś Mario”, aramejskiego słowa „Abba” (Ojcze) lub „Maranatha” (Przyjdź, Panie).

Centrum Medytacji Chrześcijańskiej powstało w 1975 roku. Dziś w ponad 100 krajach działa około 1800 grup i 27 centrów medytacyjnych inspirujących się nauką ojca Johna Maina oraz wczesną tradycją monastyczną, zwłaszcza benedyktyńską. Medytacja chrześcijańska jest obecna w szkołach, m.in. w Meksyku i Nowej Zelandii. Centra medytacji chrześcijańskiej istnieją w każdym większym mieście w Polsce. Najbardziej znana jest Lubińska Wspólnota Grup Medytacji Chrześcijańskiej w klasztorze benedyktyńskim pod Poznaniem.

– Grupa pomaga – tłumaczy Zofia, emerytowana dziennikarka, która praktykuje medytację chrześcijańską od 15 lat. – Bo albo człowiek wróci do domu zmęczony, albo rano za późno wstanie. A medytacja powinna być nawykiem, jak mycie zębów. Sala medytacyjna w Lubinie wygląda jak sala do ćwiczeń i kaplica zarazem – wchodzi się bez obuwia, kłania przed krzyżem i siada na poduszce. Zjeżdżają się tu i modlą goście z różnych tradycji, m.in. nauczyciel medytacji zen Roshi Jakusho Kwong, przełożony sang buddyjskich na świecie.

– Porządek dnia jest taki: o 6.00 rano jutrznia – opisuje Zofia – potem medytujemy, gotujemy obiad, sprzątamy klasztor i pracujemy w ogrodzie. Na koniec dnia ostatnia modlitwa – kompleta – i jeszcze dwie sesje medytacyjne po 25 minut. Na początku czytany jest fragment Pisma albo teksty ojców Kościoła. Potem siedzimy i myśli atakują. Przepływają, a ja powtarzam moje słowo, np. „Maranatha”. Teraz, po 15 latach, czasami czuję, że to słowo we mnie jest. Medytacja pomaga wyciszyć własne ego, które cały czas czegoś chce, boi się i nie daje spokoju. W ciszy własnego serca spotykam się z Bogiem, który inspiruje mnie do pełniejszego, lepszego życia. Nikt nie skazuje nas na cierpienie. Życie ma przynosić radość. Musimy tylko dokonywać właściwych wyborów. A każde wypowiadane święte słowo powoduje, że człowiek też się uświęca, otwiera na innych. Gdy podróżowałam po Tybecie i Mongolii, siadałam na ławeczce obok buddyjskich mnichów i odmawiałam swoje słowo.

Zgodzić się, że nie wiem

– Ta droga nie ma końca – mówi Małgorzata Braunek, która medytuje od 30 lat, uczy medytacji zen i prowadzi szkołę medytacji Kanzeon. – Odsłaniają się kolejne kurtyny, zauważamy rzeczywistość, która była przed nami zasłonięta. Nasza świadomość się zmienia, przestrzeń wewnętrzna się powiększa, łatwiej nam zarządzać sobą. Przestajemy zaskakiwać siebie, ale też kontrolować się i tłumić. Na ogół skłaniamy się ku medytacji, gdy pragniemy wiedzy o nas samych i cierpimy z powodu braku wewnętrznej harmonii. Chcemy siebie ulepszyć, uspokoić, zaspokoić nasze pragnienia. Ale z czasem orientujemy się, że już nie robimy tego tylko dla siebie. Doświadczamy jedności, znika rozdzielenie ja – inni. Stajemy się odpowiedzialni za siebie, za swoje czyny, a więc też za innych wokół nas, za całą planetę.

Małgorzata Braunek opowiada, jak należy medytować: – Siadamy na poduszce lub krzesełku i staramy się oddychać w sposób świadomy. Oddech symbolizuje naszą relację ze światem: pobieramy, przetwarzamy, oddajemy. Zaczynamy obserwować nasz oddech i on wprowadza nas w głąb siebie. Obserwujemy to, co się dzieje, starając się nie oceniać i nie podążać za naszymi myślami. Jestem tu i teraz, nie projektuję, zgadzam się na to, że nie wiem, co będzie. To stan, który prowadzi do transcendencji. 30 minut siedzimy, potem 10 minut medytacji w ruchu – chodzimy po sali medytacyjnej. W domu możemy medytować przy każdej czynności. Stan bezruchu jest stanem absolutnym, nie ma czasu i nie ma działania. Medytacja w ruchu powoduje, że przechodzimy z tym stanem uwagi do normalnego funkcjonowania. Dopiero gdy te obie perspektywy się połączą, powstaje pełnia. W istocie rzeczywistość relatywna, zwana też dualną, oraz rzeczywistość absolutna, duchowa nie są rozdzielone. Są tą samą Rzeczywistością, tworzą całość.

Źródło artykułu: WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Zamiast do pieczenia użyj w ogrodzie. Krety nawet się nie zbliżą
Zamiast do pieczenia użyj w ogrodzie. Krety nawet się nie zbliżą
Wlej do czajnika. Kamień będzie odchodził całymi płatami
Wlej do czajnika. Kamień będzie odchodził całymi płatami
Odsiedział 560 dni. Wspomina święta w więzieniu
Odsiedział 560 dni. Wspomina święta w więzieniu
Nie należy już do Kościoła. "W pełni świadomie dokonałem odejścia"
Nie należy już do Kościoła. "W pełni świadomie dokonałem odejścia"
Mało kto dodaje do rosołu. Sekret najlepszego bulionu
Mało kto dodaje do rosołu. Sekret najlepszego bulionu
Wystąpiła w stroju kąpielowym. Komentarz dziennikarki ją zirytował
Wystąpiła w stroju kąpielowym. Komentarz dziennikarki ją zirytował
"Nie jestem dobrym ojcem". Gorzko o życiu rodzinnym
"Nie jestem dobrym ojcem". Gorzko o życiu rodzinnym
"Skreślił" Kościół katolicki. Powód nie jest tajemnicą
"Skreślił" Kościół katolicki. Powód nie jest tajemnicą
Brutalny "żart" zadecydował o rozpadzie duetu. "Był blady jak ściana"
Brutalny "żart" zadecydował o rozpadzie duetu. "Był blady jak ściana"
Mąż prosi o modlitwę za Isis Gee. "Bardzo cierpi"
Mąż prosi o modlitwę za Isis Gee. "Bardzo cierpi"
50-latka w programie Rozenek. Tak wygląda po metamorfozie
50-latka w programie Rozenek. Tak wygląda po metamorfozie
Młodo "owdowiała". Po śmierci ukochanego nie mogła się pozbierać
Młodo "owdowiała". Po śmierci ukochanego nie mogła się pozbierać
ZANIM WYJDZIESZ... NIE PRZEGAP TEGO, CO CZYTAJĄ INNI! 👇