Zapisała się na kurs seksu. Ćwiczeniu z lusterkiem sporo zawdzięcza

Rozmowy z kobietami oraz własne doświadczenia skłoniły Krystynę Bezubik, edukatorkę seksualną, pisarkę, blogerkę i literaturoznawczynię do napisania powieści "Seksualna". – Wciąż jest grupa kobiet, które nawet nie wiedzą, jak są zbudowane. W ich słowach i opowieściach stale przewija się "wstyd ciała" – mówi autorka.

Wiele kobiet ma problem z odkrywaniem własnej seksualności - fotografia ilustracyjna
Wiele kobiet ma problem z odkrywaniem własnej seksualności - fotografia ilustracyjna
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

30.06.2023 | aktual.: 30.06.2023 21:32

Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Przeczytałam, że inspiracją do napisania książki był kurs rozwojowy Karo Akabal, założycielki pierwszej w Polsce szkoły miłości i seksu dla kobiet, w którym pani uczestniczyła.

Krystyna Bezubik: Temat seksualności interesował mnie od dawna, poświęciłam nawet temu zagadnieniu jeden z rozdziałów mojego doktoratu. Prowadziłam też kursy pisania scen erotycznych. Dawało mi to ogromną frajdę, szczególnie gdy widziałam, jak dziewczyny się dzięki temu otwierają – czułyśmy, że poprzez śmiałe pisanie o erotyce stajemy się odważniejsze w codziennym życiu. Wtedy pojawiła się myśl, żeby zapisać się na kurs Karo Akabal, którą obserwowałam od kilku lat i w pandemii uznałam: kiedy, jak nie teraz?

Czego się tam pani dowiedziała?

Na pewno czegoś innego, niż się spodziewałam. Większość osób, które zapisuje się na takie kursy, myśli, że będzie tam o pozycjach seksualnych czy masturbacji. Elementy ars amandi oczywiście się pojawiły, był to jednak przede wszystkim kurs pogłębionej wiedzy o sobie, o naszych utrwalonych przekonaniach, ale też o ciele, np. poprzez pracę z lusterkiem. Dowiedziałam się, że seksualność to nie tylko seks, ale także zwykła przyjemność związana choćby z głaskaniem kota czy jedzeniem truskawek. I że medytacja oddechowa może skończyć się orgazmem, mimo że nie pojawia się żadna forma dotyku.

Spotkała pani kobiety, które tego doświadczyły?

Tak. Takie kursy służą poznaniu siebie, przekroczeniu własnych granic, odnalezieniu wolności w seksualności. Były tam jednak kobiety po różnych przejściach, często bardzo trudnych. Niektóre – choć od dawna dorosłe – wciąż podświadomie uważają, że seks jest grzechem. I to jest niezależne od wieku. Największą styczność miałam z kobietami trzydziesto- i czterdziestoletnimi, ale zdarzały się dwudziestolatki, które tak myślały.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dwudziestolatki? Wydawać by się mogło, że to bardzo świadoma grupa.

Owszem, gdy pracuję z młodymi kobietami, to najczęściej jestem zachwycona ich świadomością – czym jest kultura gwałtu i że "nie" znaczy "nie". One najczęściej wiedzą, jakie zachowania można odebrać jako molestowanie seksualne. Dla porównania: moje pokolenie (urodzone w latach 80.) próbowało wiele niewłaściwych zachowań normalizować. Ale bywają też młode kobiety z tak silnymi przekonaniami, że tylko ich przepracowanie może coś zmienić. Zresztą przekonania mężczyzn też bywają różne.

Wciąż bardzo często zdarza się, że nasze "nie" jest niesłyszane. Oto historia jednej z poznanych kobiet: trwa pierwsza randka i dziewczyna mówi "nie", ale on nalega. W którymś momencie ona już nie powtarza tego "nie", bo reakcje jej ciała są, jakie są. Po wszystkim ona słyszy, że gdyby on nie spróbował, to okazałoby się, że jest dla niej niewystarczająco męski. Jej "nie" zostało potraktowane jako próba sprawdzenia jego męskości.

Czyli stereotyp: gdy ona mówi "nie", to na pewno myśli "tak".

Zgadza się, tego wciąż jest bardzo dużo. Nadal żywy jest stereotyp, że kobieta uwodzi – np. strojem. I że to ona jest odpowiedzialna za reakcje seksualne mężczyzny. W scenie pierwszego razu mojej bohaterki ona nie chce tego zbliżenia, ale też nie potrafi odmówić. Na końcu słyszy: "Tak bardzo mnie kusiłaś, że nie mogłem się oprzeć". Kolejnym stereotypem jest też przekonanie, że kobiety nie lubią seksu. Lubią, oczywiście, że tak. Tylko muszą poznać swoje ciało i swoje reakcje.

A znają je?

Różnie z tym bywa. Te, które chcą poznać, poznają. Niestety, wciąż jest pewna grupa kobiet, które nawet nie wiedzą, jak są zbudowane. W ich słowach, opowieściach i przekonaniach stale przewija się "wstyd ciała". Znam kobiety, dla których sukcesem jest rozebrać się pod prysznicem na basenie. Wstydzą się siebie, tego, jak wyglądają. Zazdrościmy kobietom, które to potrafią, ale też nie zdajemy sobie sprawy, że często za nimi jest bardzo długa droga, zanim doszły do tego etapu.

Są przecież kobiety, które uprawiają seks tylko pod kołdrą, przy zgaszonym świetle, w nocy. Dowodzą temu badania.

O tak. Tutaj znowu wchodzi w grę kwestia akceptacji ciała. Niektóre kobiety opowiadały wprost: "Partner postawił mnie przed lustrem i powiedział: Zobacz, jaka jesteś piękna", a one, choć zachwycone tym gestem, czuły smutek, że same nie potrafiły wcześniej tak na siebie spojrzeć.

Z drugiej strony stereotypem jest przekonanie, że tylko mężczyzna wprowadza kobietę w świat seksu. Są mężczyźni wycofani i nieświadomi tego, jak kobieta jest zbudowana, gdzie ma strefy erogenne. Tabuizacja seksu wciąż jest bardzo silna. Faceci często nie są świadomi, co można zrobić w łóżku. A wydaje im się, że wiedzą wszystko, bo oglądają porno. Znam przypadki, gdy mężczyzna odbył terapię uzależnień, bo był uzależniony od pornografii, a mimo to nadal w seksie potrzebował dodatkowej stymulacji.

Kim jest bohaterka pani książki?

Izabela jest dziewczyną wychowaną w latach 80. Dorastała w konserwatywnym domu. Ma chłodną matkę, która wcześnie owdowiała, a w głowie mityczną figurę ojca obserwującego wszystko z góry. Chodzi na spotkania oazowe. Jest to doświadczenie bardzo bliskie mojemu pokoleniu. Dawniej też chodziło się na oazę i kółka religijne.

O tym powiedziałyśmy na początku – że wciąż wiele kobiet uważa seks za grzech.

Właśnie. Jedna z czytelniczek powiedziała mi: "Mnie też wychowano w głęboko religijnym domu, ale teraz widzę, jak mi to szkodziło. Nie znałam siebie, swojego ciała ani swojego miejsca w świecie". Moja bohaterka doświadcza pierwszej dziecięcej masturbacji, potem pierwszego razu, pierwszej miłości, pierwszego zamieszkania z partnerem, nieudanych związków. Nie czuje się w nich szczęśliwa, cały czas jest zależna od mężczyzn. Ostatni moment jej życia to terapia, gdy żegna się z figurą ojca i zaczyna żyć na poziomie zmysłowym, np. pozwala sobie na seks bez zobowiązań, bo to jest pragnienie, które się w niej budzi.

Chciałaby pani, żeby kobiety inaczej spojrzały na siebie po lekturze?

W pewien sposób tak. Chciałabym, żeby lektura mojej książki była jak wysłuchanie opowieści w kręgu.

Krystyna Bezubik
Krystyna Bezubik© Archiwum prywatne | Wojciech Wojtkielewicz

Krystyna Bezubik – pisarka, doktora literaturoznawstwa, trenerka pisania, blogerka, edukatorka seksualna. Autorka programu kursów "Piszę, bo chcę", serii poradników pisarskich, artykułów i opowiadań, m.in. "Raj na kredyt", "Podróż". Członkini Grupy Literackiej Verte.

Dla Wirtualnej Polski Ewa Podsiadły-Natorska

Źródło artykułu:WP Kobieta
seksseksualnośćkobiety
Komentarze (148)