Blisko ludziZaprosili do sypialni inną parę. Dziś chcą o tym zapomnieć

Zaprosili do sypialni inną parę. Dziś chcą o tym zapomnieć

Brak doświadczenia, nieumiejętność zadawania właściwych pytań sprawiły, że dla Justyny i Roberta pierwsze doświadczenie seksu w czworokącie zakończyło się dużym rozczarowaniem. – Zabawa erotyczna w trójkącie czy czworokącie to trochę jak zabawa z dynamitem – mówi seksuolożka Anna Wenta.

Zaprosili do sypialni inną parę
Zaprosili do sypialni inną parę
Źródło zdjęć: © Getty Images | STRELCIUC

Justyna i Robert są małżeństwem z długoletnim stażem. Mieszkają w małej miejscowości na południu Polski, prowadzą własny biznes, nie chcą jednak podawać szczegółów dotyczących ich życia, bo boją się, że ktoś mógłby ich zidentyfikować. – Na pewno spotkałby nas towarzyski i środowiskowy ostracyzm – mówi Justyna. – Mimo że nikomu krzywdy nie robimy.

Co ich skłoniło do eksperymentowania w seksie? – Chyba syndrom pustego gniazda – Justyna waży każde słowo. – Dwójka naszych dzieci wyfrunęła z domu, syn wyjechał na studia do Warszawy, córka wyjechała do Krakowa. Zostaliśmy sami i uznaliśmy, że to dobry moment, żeby zrealizować w końcu nasze fantazje seksualne. Mój mąż ma w tym zakresie duże potrzeby, a ja jestem bardzo otwarta na nowinki i eksperymenty. A ponieważ jesteśmy coraz starsi, uznaliśmy, że nie ma sensu dłużej czekać na to, o czym od lat rozmawialiśmy.

Para z internetu

Robert założył na dwóch serwisach internetowych profile, opisał siebie i żonę oszczędnie i zamieścił ogłoszenie, że szukają pary do wspólnych zabaw w łóżku.

– Zależało nam przede wszystkim na wymianie partnerów, ale chciałam też, żeby kobieta w tej drugiej parze była biseksualna. Odkryłam w sobie takie preferencje i marzyłam, żeby w końcu sprawdzić, jak to jest w łóżku z inną kobietą – opowiada Justyna.

– O preferencjach napisaliśmy otwarcie na naszym profilu. Mimo to zasypały nas propozycje od samotnych mężczyzn, którzy proponowali nam trójkąt. Nie zdawałam sobie sprawy, jak wielu facetów ma takie pragnienie i próbuje je zrealizować właśnie poprzez ogłoszenia w internecie. W końcu napisało do nas małżeństwo, które mieszka w naszym województwie, więc spotkanie nie musiałaby się wiązać z podróżą na drugi koniec Polski. Para wydała się bardzo sympatyczna. Najpierw zorganizowaliśmy rozmowę przez internet, a potem postanowiliśmy umówić się na kawę. Spotkanie wypadło bardzo dobrze, para wydała nam się fajna i przede wszystkim normalna. Przekonała nas do siebie swoim doświadczeniem, twierdziła, że od wielu lat uprawia seks w większych grupach. Przede wszystkim w trójkątach z innymi mężczyznami, ale ma też zaprzyjaźnione pary. Zdecydowaliśmy się z tym małżeństwem umówić na seks. Niestety byliśmy zbyt mało doświadczeni i nie zadaliśmy przed właściwym spotkaniem wielu ważnych pytań. Niebawem okazało się, jak bardzo żeśmy się pomylili.

Jak twierdzi seksuolożka i psychoterapeutka Anna Wenta, zabawa erotyczna w trójkącie czy czworokącie to trochę jak zabawa z dynamitem. - Wszystko może się zdarzyć. Nie ma tu żadnych pewników, za to jest wiele znaków zapytania – mówi Wenta. – Brak jakichkolwiek zabezpieczeń, które dadzą komukolwiek poczucie bezpieczeństwa. To jest sytuacja tak nieprzewidywalna i rozwojowa, że nie sposób przygotować się do tego ani psychicznie, ani emocjonalnie, bo nigdy nie jesteśmy w stanie uwzględnić wszystkich zmiennych. To jak operacja na otwartym sercu.

"Interesowały go moje stopy"

Justyna i Robert o pierwszym doświadczeniu seksu w czworokącie wolą zbytnio nie pamiętać. – Byliśmy bardzo rozczarowani, zwłaszcza ja – opowiada kobieta. – Pan z tej drugiej pary był znacznie bardziej zainteresowany oglądaniem swojej żony uprawiającej seks z moim mężem niż mną. A jeśli cokolwiek go we mnie w ogóle interesowało, to były to moje stopy, które pieścił i całował z dużym zaangażowaniem. To zajmowało mu całą uwagę i czas. Niestety ta para nie uprzedziła nas, że kobieta nie jest kompletnie zainteresowana igraszkami ze mną, choć wiedziała, że takie mam preferencje, a jej mąż jest fetyszystą stóp. Wyszedł tu nasz brak doświadczenia. Nie umieliśmy wypytać o wszystkie szczegóły, co w efekcie spowodowało, że byłam rozczarowana i zawiedziona. Czuliśmy się też oszukani, bo gdy mówiliśmy o tym, że zależy nam na wymianie partnerów, to ta para przekonywała nas, że jej także. W rzeczywistości okazało się to nieprawdą.

- Jeśli ludzie sądzą, że ustalą zasady, na jakich odbywa się erotyczna zabawa w czworokącie, to szybko się przekonają, że albo one nie działają, albo wielu sytuacji po prostu nie przewidzieli i nie uwzględnili – mówi Anna Wenta. – Podejmując decyzję o eksperymentowaniu w ten sposób, trzeba się liczyć z samymi niewiadomymi.

Rozczarowanie Justyny spowodowało, że postanowiła przerwać zabawę, na którą pary spotkały się w pokoju hotelowym. Nie zdecydowała się jednak powiedzieć o swoim rozczarowaniu świeżo poznanym kochankom. - Mój mąż nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy, ponieważ w jego przypadku doszło do wymiany partnerów, ale uznałam, że zbyt długo jesteśmy razem, żeby patrzeć tylko na jego przyjemność, zwłaszcza, że zdecydowaliśmy się na taki eksperyment po to, żeby każde z nas było zadowolone.

Justyna mówi, że ich kolejny błąd polegał na tym, że nie ustalili wspólnego hasła-alarmu, które wypowiedziane lub pokazane ma stanowić dla partnera sygnał, że ta zabawa idzie w niedobrym kierunku, przynajmniej dla jednego z nich. Gdy o pierwszej w nocy jechali do domu, kobieta obiecała sobie, że to był pierwszy i ostatni raz.

- Obserwuję pary, które zdecydowały się na takie eksperymenty i z całą pewnością mogę powiedzieć, że takie zabawy częściej kończą się źle niż dobrze – mówi seksuolożka Anna Wenta. – Z jakiego powodu? Ponieważ dla wielu osób seks w czworokącie to ucieczka przed problemami w związku, które zamiast rozwiązać, zamiata się pod dywan, a lekarstwa szuka na zewnątrz, np. w zabawach w seks grupowy. Najczęściej spotykane problemy to nuda i rutyna w seksie, niskie poczucia własnej wartości, strach, że urozmaicenia w seksie poszuka w ramionach kogoś innego. Gdy pytam uczestników seksu grupowego, co nimi tak naprawdę powoduje, to zazwyczaj obok potrzeby poszerzania doświadczeń seksualnych, zazwyczaj jest coś dodatkowego, jakaś osobista motywacja, z której nie zawsze zdają sobie sprawę. Nie ma nic zaskakującego, że potem uczestnicy grupowego seksu są rozczarowani, bo wyobrażali sobie, że wszystko będzie wyglądało zupełnie inaczej.

Seks w porządku, rozmowa do niczego

– Po jakimś czasie złość mi przeszła i postanowiliśmy dać sobie drugą szansę – opowiada Justyna. – Dwumiesięczna przerwa, złapanie dystansu i szczegółowe omówienie, czego chcemy, na czym nam zależy, gdzie możemy odpuścić, a co jest dla nas absolutnie kluczowe, bardzo mi pomogły. Kolejnej pary szukaliśmy dużo dłużej i znacznie bardziej byliśmy dociekliwi. Szczegółowo wypytaliśmy naszych kolejnych potencjalnych kochanków o preferencje. Na szczęście, gdy doszło już do spotkania z parą, na którą ostatecznie się zdecydowaliśmy, okazało się, że są to osoby podchodzące do seksu w czworokącie dokładnie tak jak my, mają poukładane pożycie, a spotkanie z nami miało być urozmaiceniem i sposobem na dodanie pieprzyku. Tym, co nas rozczarowało, to fakt, że kompletnie nie kleiła się między nami rozmowa. W łóżku było w miarę OK, ale niestety poza nim nie mieliśmy o czym rozmawiać.

Para nauczona doświadczeniem już wie, że znalezienie pary idealnej jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

- Na dodatek okazało się, że 95 proc. par, które się z nami kontaktowały, to nie są osoby zainteresowane zwykłym seksem. Szukają wielu udziwnień, z naszej perspektywy nie do zaakceptowania. Jakich? Na przykład robienia siusiu na siebie nawzajem… Okazało się, że my z naszymi zwykłymi preferencjami jesteśmy oryginałami – Justyna dodaje ze śmiechem. I dodaje, że ciągle nie zdecydowali, czy spotkają się ponownie z nowo poznanymi kochankami.

Źródło artykułu:WP Kobieta
seksmiłośćzwiązek

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (103)