Blisko ludziŻeby się dziś rozwieść, trzeba mieć pieniądze, czas i… cierpliwość. "Nie życzę nikomu przejścia przez taki koszmar"

Żeby się dziś rozwieść, trzeba mieć pieniądze, czas i… cierpliwość. "Nie życzę nikomu przejścia przez taki koszmar"

Sprawa rozwodowa jest nie tylko trudnym doświadczeniem psychicznym, generującym dużo stresów i negatywnych emocji. To także poważne obciążenie dla portfela. Gdy partnerzy obarczają się wzajemnie winą za rozpad pożycia małżeńskiego i walczą o opiekę nad dziećmi, koszty sięgają kilku, a niekiedy nawet kilkunastu tysięcy złotych. Czy da się ich uniknąć?

Ile kosztuje rozwód?
Ile kosztuje rozwód?
Źródło zdjęć: © Getty Images

10.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rozwodzimy się coraz częściej – jeszcze na początku XXI wieku sądy ogłaszały formalny rozpad małżeństwa ok. 40 tys. razy rocznie, obecnie takich spraw jest ponad 60 tys. To oznacza, że rozwodem kończy się co trzecie małżeństwo, w miastach zaś wskaźnik ten nieubłaganie szybuje w kierunku 50 procent.

Wojna między małżonkami

Według ostatniego Rocznika Demograficznego opublikowanego przez Główny Urząd Statystyczny w 2018 roku polskie sądy orzekły blisko 63 tys. rozwodów. Jeden z nich zakończył trwający 18 lat związek Anety i Darka z Warszawy.

– Moje małżeństwo już wcześniej było fikcją, bo po drodze gdzieś wypaliło się uczucie, które nas kiedyś połączyło. Trwaliśmy w nim ze względu na dzieci. Gdy jednak Darek postanowił znaleźć sobie kogoś na boku, uznałam, że to nie ma sensu. Odbyliśmy długą, szczerą rozmowę. Oznajmiłam mężowi, że składam pozew rozwodowy, ale chciałabym, żebyśmy rozstali się jak cywilizowani ludzie, bez wywlekania brudów w sądzie. Darek się z tym zgodził, więc nawet nie zatrudniłam adwokata. Liczyłam, że wszystko pójdzie szybko i sprawnie – opowiada Aneta.

Była jednak w wielkim błędzie. Na rozprawie Darek pojawił się z pełnomocnikiem i złożył wniosek o rozwód z orzeczeniem o winie… żony. – Stwierdził, że to ja jestem winna rozpadowi naszego związku, bo się nie starałam, ciągle robiłam mężowi awantury i wpędziłam go w depresję. Prawie się rozpłakał przed sądem. W dodatku dowiedziałam się, że miałam go rzekomo zdradzić, co było totalną bezczelnością, bo przecież to on biegał do kochanki – wspomina Aneta.

Między małżonkami rozpoczęła się wojna. – Okazało się, że mąż wynajął adwokata z wyższej półki, dlatego byłam zmuszona też poprosić o pomoc doświadczonego prawnika. W efekcie nasza sprawa rozwodowa ciągnęła się blisko półtora roku, a kosztowało mnie to nie tylko mnóstwo zdrowia, ale i pieniędzy. Na samego adwokata wydałam prawie 8 tys. zł, bo takie stawki obowiązują niestety w Warszawie – tłumaczy Aneta.

– Po drodze pojawiło się mnóstwo opłat dodatkowych, na przykład za powołanie biegłych, którzy badali nasze zdrowie psychiczne, bo doszło do tego, że wzajemnie oskarżyliśmy się o doprowadzenie do załamania nerwowego. Wzywaliśmy świadków, którzy mieli obciążać drugą stronę. Do tego doszła walka o podział majątku, a samo złożenie wniosku w tej sprawie to kolejne tysiąc złotych, a trzeba doliczyć jeszcze dodatkowe opłaty dla pełnomocnika czy biegłego rzeczoznawcy – dodaje Aneta.

Ile kosztuje rozwód?

Po blisko półtorarocznej batalii sąd orzekł w końcu rozwód z winy Darka. Triumf Anety trwał jednak krótko, bo jej eksmąż złożył apelację do sądu drugiej instancji. – Znów musiałam zatrudnić adwokata, który tym razem zadowolił się trochę niższą stawką, ale kolejne dwa tysiące wypłynęły mi z kieszeni. Na szczęście tym razem wszystko przebiegło sprawniej. Darek znów przegrał, a ja stałam się wolnym człowiekiem, choć jak obliczyłam, kosztowało mnie to prawie 15 tys. zł. Nie życzę nikomu przejścia przez taki koszmar, szczególnie, jak się nie ma pieniędzy – podsumowuje Aneta.

Oczywiście nie zawsze rozwód oznacza ponoszenie tak wysokich kosztów. Potwierdza to Diana S. spod Olsztyna, która rozstała się z mężem po zaledwie trzech latach małżeństwa. – Wspólnie doszliśmy do wniosku, że nic z tego nie będzie i chcemy ułożyć sobie życie na nowo, pozostając jednak w przyjaznych stosunkach. Złożyliśmy wniosek o rozwód bez orzekania o winie, nie korzystaliśmy z usług prawników i po dwóch rozprawach byliśmy już wolni. W sumie kosztowało mnie to kilkaset złotych. Moim zdaniem to niewielka cena za święty spokój – uważa młoda kobieta.

Ile zatem tak naprawdę kosztuje rozwód w Polsce? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. – Mówiąc o kosztach rozwodu, z całą pewnością należy zacząć od opłaty sądowej od pozwu, która wynosi 600 zł. Oczywiście wnosi ją osoba, która występuje z pozwem rozwodowym. Inne opłaty sądowe, które mogą się pojawić, to koszty biegłych powołanych w sprawie – od 1000 zł w górę oraz ewentualne koszty wniosków o zabezpieczenie – 100 zł od każdego wniosku. Powyższe koszty są stałe, bez względu na miejsce zamieszkania stron, a także ich sytuację finansową – wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta Magdalena Łopatowska-Mikołajczyk z warszawskiej Kancelarii Adwokackiej MŁM.

Koszty wzrastają, jeżeli sąd w toku postępowania rozwodowego ma dokonać również podziału majątku małżonków. Należy wówczas uiścić dodatkowo opłatę w kwocie 300 zł (jeśli partnerzy zgłosili zgodny wniosek o podział majątku) lub 1000 zł (jeśli wniosek nie jest zgodny).

Najpoważniejszym wyzwaniem finansowym zwykle okazuje się jednak zatrudnienie pełnomocnika – adwokata lub radcy prawnego, który może znacząco zwiększyć szanse na korzystne rozstrzygnięcie sprawy rozwodowej, szczególnie jeśli pomiędzy małżonkami nie ma zgody co do orzeczenia winy, podziału majątku, opieki nad dziećmi czy wysokości alimentów.

Jednak jego pomoc kosztuje. – W tym wypadku nie można wskazać ani stałej kwoty, ani kwoty minimalnej, gdyż każda sprawa jest inna, inaczej wyceniana i każdy pełnomocnik ma swoje stawki. W przypadku rozwodu z orzekaniem o winie mówimy o kwotach rzędu kilku tysięcy. Może wydawać się dużo, jednakże jeśli weźmiemy pod uwagę długość postępowania, nakład pracy pełnomocnika oraz posiadaną przez niego wiedzę i doświadczenie, okaże się, że stawka jest adekwatna. Zależy ona od wielu czynników, w tym także miejsca prowadzenia działalności. Bez wątpienia wyższe ceny będzie miał pełnomocnik z Warszawy niż z małej miejscowości, co wynika z wyższych kosztów prowadzenia działalności w stolicy – wyjaśnia Magdalena Łopatowska-Mikołajczyk.

Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości wynagrodzenie minimalne dla adwokata w sprawie o rozwód bez orzekania o winie wynosi obecnie 720 zł, zaś w przypadku rozwodu z orzekaniem o winie – 1080 zł. W rzeczywistości stawki są jednak zwykle wyższe. W Warszawie tzw. prosty rozwód wyceniany jest na 4 tys. zł, bardziej skomplikowany – 6–8 tys. zł, a czasami opłaty sięgają nawet 20–30 tys. zł. W mniejszych miejscowościach reprezentujący nas pełnomocnik może zażyczyć sobie 1–2 tys. zł (w sprawie o rozwód bez orzekania o winie) lub 2–3 tys. zł w sprawie o rozwód z orzeczeniem winy.

Adwokat – zatrudniać czy nie?

Czy da się formalnie zakończyć małżeństwo, gdy nie mamy pieniędzy? – Nasze prawo umożliwia rozwiedzenie się bez ponoszenia żadnych kosztów. W przypadku złej sytuacji można wnosić o zwolnienie od kosztów sądowych, w tym zwłaszcza opłaty 600 zł za złożenie pozwu, a także wnosić o przyznanie pełnomocnika z urzędu. Z prośbą o przygotowanie pozwu można się także zwrócić do prawników działających w punktach nieodpłatnej pomocy prawnej – informuje Magdalena Łopatowska-Mikołajczyk.

Najwięcej zaoszczędzimy, nie korzystając z usług wynajętego prawnika. Czy to jednak dobry pomysł? Wszystko zależy od stopnia skonfliktowania małżonków, zakresu sporu, a także tego, czy druga strona korzysta z fachowej pomocy.

– Bardzo często rozwód nie ogranicza się tylko do wnoszenia pism i stawiennictw na rozprawach, lecz obejmuje także bieżące kontakty stron w zakresie dzieci, wspólnego majątku czy finansów. Nierzadko obok sprawy rozwodowej toczą się sprawy karne o znęcanie i podział wspólnego majątku. W takich sytuacjach dobrze jest mieć pełnomocnika, który kompleksowo się tym wszystkim zajmie, pomoże nie tylko w sprawach sądowych, ale także w ułożeniu dalszych relacji z byłym małżonkiem – twierdzi Magdalena Łopatowska-Mikołajczyk.

Komentarze (102)