Zimoch dostał wiadomość od kolegi ze szpitala. "Przyjęli mnie, bo pacjentka zmarła. Też na Covid"
Liczba zakażeń koronawirusem w Polce rośnie w zatrważającym tempie. O tym, co dzieje się w szpitalach, od kolegi dowiedział się Tomasz Zimoch. Wiadomość jest wstrząsająca.
"Tomku, przeszedłem ciężki Covid. Za kilka dni, Bogu dzięki, wyjdę ze szpitala, ale choruje moja żona. Na szczęście łagodniej. (…) Widziałem bezradnych lekarzy niemających gdzie mnie przyjąć. Upodlonych ratowników leżących 7 godzin przy noszach, bo nie mogą przekazać pacjenta. Lekarkę, która z bezsilności rozpłakała się, mówiąc: 'Jak jeszcze raz usłyszę, że mamy łóżek pod dostatkiem, lekarzy i sprzętu też, to sama w… telewizor przez okno'" – napisał do Zimocha znajomy, który wygrał nierówną walkę z koronawirusem.
Zobacz także: Dorota Naruszewicz przeżywa dramat. Źle to znosi
Pandemia – Zimoch pokazał wiadomość
Mężczyznę, jak dowiadujemy się z wiadomości, przyjęto wyłącznie dlatego, że z powodu Covidu zmarła inna pacjentka. Kolega komentatora sportowego pisze wprost, że to nie wirus zabija Polaków. "To rząd" – ocenia ostro. "(…) Nie mogę milczeć. Nie mamy systemu zdrowia. Mamy perfekcyjny system kolesiostwa. Mamy prawdziwych bohaterów w białych kombinezonach. (…)" – dodaje bez ogródek.
Dalej opowiada o łzach lekarzy, którzy muszą wybierać, kogo ratować, a kogo nie. Pisze wprost o selekcji w szpitalach. "Mają samotność, kraj nie tylko ich zostawił, ale jeszcze ich obwinia" – stwierdza znajomy Zimocha. "Mnie tym razem się udało. Chociaż tak oddam ich hołd. A innym chorym oddam swoje osocze" – zapewnił dziennikarza ze szpitalnego łóżka.
Na post komentatora w kilka godzin zareagowało kilkaset osób i udostępniono prawie 500 razy. "Relacja przerażająca, szybkiego powrotu do zdrowia", " Ja się bałem pójść do szpitala. Jakoś się udało w domu przejść to cholerstwo", "Bardzo smutna i tragiczna rzeczywistość!!!", "Wstrząsające" – piszą poruszeni internauci.