Znaleźli ją nagą i pijaną. Wtedy zrozumiała, że musi się leczyć
- Obudziłam się w szpitalu ze śmiertelną dawką alkoholu we krwi, ponad 5 promili. Znaleziono mnie pobitą, nagą, bez rzeczy. Nic nie pamiętałam. To było w 2003 r., miałam 23 lata. Nawet nie chcę myśleć o tym, co mogło się ze mną stać - wyznała w najnowszym wywiadzie Mika Urbaniak. Piosenkarka, córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka, zmagała się nie tylko z alkoholizmem.
Mika Urbaniak od najmłodszych lat była otoczona muzyką, co naturalnie wpłynęło na jej wybór kariery. Debiutancki album "Closer" przyniósł jej nagrodę Fryderyka w kategorii Album Roku – Pop, co było ogromnym sukcesem na polskiej scenie muzycznej.
Choć mogłoby się wydawać, że miała ona wszystko, prywatnie zmagała się z wieloma wewnętrznymi demonami. W rozmowie z Onetem opowiedziała o depresji oraz alkoholizmie. Co skłoniło ją do walki o swoje życie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Urszula Dudziak nie jest zadowolona ze swojej emerytury. "Jesteśmy traktowani przez rząd po macoszemu"
Miała ponad 5 promili we krwi
Choroba afektywna dwubiegunowa, zdiagnozowana dopiero w 2004 roku, oraz uzależnienie od alkoholu i narkotyków, były dla niej ogromnym wyzwaniem. Mika Urbaniak nie od razu jednak chciała podjąć się leczenia. Stało się to dopiero dzięki interwencji jej bliskich.
- Pierwsze ultimatum, o którym opowiedziałam, postawił Victor (partner piosenkarki, Victor Davies - przyp. red.). Drugie pochodziło od mojej mamy. Doradził jej to terapeuta Robert Rutkowski. Mówił mojej mamie, jak ona ma sobie radzić ze mną, bo ja wtedy naprawdę szalałam. Urywały mi się filmy po alkoholu, gubiłam wszystko, budziłam się w obcych miejscach z różnymi ludźmi. Nie pamiętałam, co się działo - tłumaczyła Mika Urbaniak.
Zdarzyło się jednak coś, co mogło skończyć się dla niej naprawdę tragicznie. - Obudziłam się w szpitalu ze śmiertelną dawką alkoholu we krwi, ponad 5 promili. Znaleziono mnie pobitą, nagą, bez rzeczy. Nic nie pamiętałam. To było w 2003 r., miałam 23 lata. Nawet nie chcę myśleć o tym, co mogło się ze mną stać. Najgorsze rzeczy świata. Jak się obudziłam, zobaczyłam moją mamę. Była przerażona - wspominała.
Sytuacja ta wstrząsnęła zarówno artystką, jak i jej bliskimi. Urszula Dudziak postanowiła wówczas podjąć zdecydowane kroki, by w pewien sposób zmusić córkę do skorzystania z pomocy specjalistów.
- Wszyscy się bardzo martwili od jakiegoś czasu, ale ten moment był tak przerażający, szczególnie dla mamy, że ona mi powiedziała: "słuchaj, czas teraz na ultimatum: albo odwyk, albo nie będę ci pomagać. Nie będziesz mogła tutaj być, nie będziesz mogła przychodzić do mnie do domu. Koniec". I ja się zdecydowałam na odwyk. Zaczęłam się leczyć od wszystkiego po kolei. Musiałam odstawić wszelkie używki i alkohol, który dla mnie był sposobem na łagodzenie symptomów choroby.
Miała depresję
Mika Urbaniak przyznała, że przez kilka miesięcy walczyła też z depresją, która miała ogromny wpływ na jej codzienne życie.
- Przez ten okres nieustannie miałam myśli samobójcze. W pewnym momencie naprawdę to było zagrożenie. Victor był ze mną, opiekował się mną, pilnował, żebym się kąpała, robił mi jedzenie i dodawał otuchy. W pewnym momencie zrozumiał jednak, że to już jest inny wymiar, że potrzebuję leczenia, pomocy. Dał mi ultimatum - przyznała.
To właśnie dzięki pomocy partnera artystce udało się wyjść na prostą. - Poszłam do szpitala. Pierwszy raz wtedy byłam na Sobieskiego w Warszawie. Dostałam leki i po 21 dniach zaczęły działać. Stałam się innym człowiekiem. Victor uratował mi życie. Ja już pisałam listy pożegnalne. Naprawdę było bardzo źle. Dla mnie leki są zbawieniem - dodała.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.