Znaleźli schronienie w charkowskim metrze. Teraz nie mają gdzie się podziać
Położony w północno-wschodniej części Ukrainy Charków był jednym z głównych celów rosyjskiej agresji. Od początku wojny miasto nieustannie bombardowano i ostrzeliwano. Jego mieszkańcy znaleźli schronienie w metrze. Ukraiński fotograf, Pavel Dorogoy, uwiecznił na zdjęciach, jak wyglądało ich życie w wagonach.
31.05.2022 | aktual.: 31.05.2022 20:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Widzę ludzi, ale nie spieszą się, żeby zdążyć na metro. Ładują telefony na schodach i czekają, aż zagotuje się woda w czajniku. Dzieci bawią się na peronie. [...] W oknach wagonów pojawiły się szczoteczki do zębów, kubki oraz dziecięce zabawki. Ludzie bardzo szybko przekształcili wagony w swoje domy. Domy z konieczności" - tak Pavel Dorogoy opisuje to, co zobaczył w charkowskim metrze.
Jego fotorelacja została opublikowana w mediach społecznościowych, wywołując poruszenie wśród internautów. Stacje metra w Charkowie były przepełnione ludźmi. Ich domy zostały zniszczone podczas bombardowań. Wagony stały się więc jedynym miejscem, które może zapewnić im schronienie.
Drugie życie charkowskiego metra
Dorogoy wspomina, że wszedł do jednego z wagonów i poprosił o możliwość zrobienia zdjęcia martwej natury w oknie. Stały tam resztki jedzenia, naczynia, przybory kuchenne i kwiaty.
"Mały bukiecik kwiatów pośród wszystkich tych rzeczy wydał mi się wręcz absurdalnym widokiem" - przyznał fotograf.
Mężczyzna rozejrzał się dookoła. Zobaczył więcej wagonów, które zaadaptowano w komfortowe, jak na wojenne warunki, mieszkania. Lokatorzy suszyli pranie na peronie, rozkładali dywany, koce oraz wieszaki na ubrania. Niektórzy nie znaleźli już miejsca w pociągu, więc rozłożyli obok namioty. "Żadna z tych rzeczy do tej pory nie kojarzyła mi się z metrem" - komentuje Pavel.
Wspominając pierwszą wizytę w metrze po wybuchu wojny podkreśla, że uderzyła go cisza. Zanim rosyjskie wojska zaatakowały Charków, przewijały się tu tłumy ludzi, czekających ze zniecierpliwieniem na miejską kolej. Zewsząd dochodziły dźwięki rozmów i przemieszczających się pojazdów, które "zlewały się w szum".
Mieszkańcy Charkowa bez dachu nad głową
Już pierwszego dnia wojny metro w Charkowie wstrzymało ruch pociągów. Perony przeznaczono w całości na schrony dla ocalałych z rosyjskich ataków na miasto. Z czasem metro stało się nie tylko miejscem czasowego schronienia w czasie nalotów, ale i drugim domem dla Ukraińców.
Szybko przystosowano przestrzeń do nowego życia. Organizowano tam lekcje dla uczniów, zajęcia dla dorosłych, a nawet koncerty. Ukraińska kontrofensywa odebrała Rosjanom Charków. 16 maja poinformowano o oczyszczeniu terenu do rosyjskiej granicy. Ostrzał miasta ustał. Postanowiono wznowić działanie metra.
Ludzie, którzy znaleźli w nim schronienie, po raz drugi stracili dom. Dorogoy donosi, że 20 maja nakazano im opuścić wagony i poszukać innego miejsca do życia.
"Wyrzucono ich wszystkich, nie zważając na ich strach, nie zważając na ich niepewność. Byłem z tymi ludźmi do samego końca. Spałem z nimi w metrze, jadłem, bawiłem się, rozmawiałem, śmiałem się i płakałem z nimi" - napisał w poście na Instagramie.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl