Zostawił Beatę siedem dni po porodzie. "Przyszła jego matka i powiedziała, że musimy radzić sobie sami"
- Obudziłam się i zobaczyłam, że nie ma jego, ani jego rzeczy – mówi Beata, która nagle została sama w wynajmowanym mieszkaniu, bez pracy i z maleńkim dzieckiem. Takich kobiet jak ona jest więcej niż myślicie.
Przy porannej kawie powiedział, że odchodzi
Po 4 latach związku Magda powiedziała Pawłowi sakramentalne "tak". – Chwilę później urodziłam pierwsze dziecko, mąż bardzo pomagał w opiece nad synkiem - opowiada w rozmowie z WP Kobieta.
Trzy lata później okazało się, że syn Magdy ma zespół Aspergera. - Było ciężko, mąż dużo pracował, a ja zajmowałam się dzieckiem. Jednak pomimo tego postanowiliśmy starać się o drugie dziecko. Zaczęłam robić badania, leczyć się i w końcu trzy lata później udało mi się zajść w ciążę – opowiada.
Informacja zbiegła się w czasie z momentem, gdy mąż Magdy otworzył własną firmę. – Wtedy zaczęło się psuć. Czułam się odtrącona. Mąż był dla mnie zimny, oschły, nie wykazywał żadnego zainteresowania, nawet w łóżku – przyznaje.
Pod koniec maja Magda zorganizowała rodzinny wyjazd nad morze, żeby spróbować uratować małżeństwo.- Wakacje nie pomogły. Mąż cały czas chodził z telefonem, ale myślałam że to klienci – wyjaśnia. - Po powrocie do domu nastąpił zwrot o 180 stopni. Nawet słowem się nie odzywał, nie miałam pojęcia dlaczego – dopowiada.
Cisza trwała 17 dni. Aż pewnej niedzieli, przy porannej kawie, oznajmił Magdzie, że już jej nie kocha i nigdy nie chciał tego drugiego dziecka. - Nagle sypnął uwagami jak z rękawa, chociaż wcześniej nie dał mi nawet najmniejszego sygnału, że coś mu nie pasuje. Obwinił mnie, że to ja chciałam zajść w ciążę, że nie umiałam o siebie zadbać, że nie potrafiłam schudnąć – opowiada.
Paweł zostawił Magdę z dnia na dzień. Kobieta była wtedy w piątym miesiącu ciąży. – Przez kolejnych kilka miesięcy w ogóle nie interesował się mną, mimo tego, że ciąża była zagrożona, a ja miałam cukrzycę ciążową – przyznaje. Starszy syn też zszedł na drugi plan. – Wpadał do niego raz w tygodniu na godzinę – dopowiada. W międzyczasie kobieta dowiedziała się, że Paweł znalazł sobie kochankę. Cała sytuacja doprowadziła do tego, że Magda urodziła dziecko miesiąc wcześniej. - Po narodzinach synka złożyłam pozew o rozwód z orzeczeniem o jego winie. Sprawę wygrałam, chociaż on w sądzie walczył jak lew – przyznaje.
Paweł walczył, ale nie o dzieci, tylko o to pieniądze. – 6 godzin spotkań w ciągu miesiąca to dla niego było wystarczająco dużo – mówi Magda. Alimenty w wysokości 1500 zł zostały zasądzone tydzień temu. Czy Paweł będzie płacił? Nie wiadomo. – Do 10-go ma termin – zastanawia się kobieta.
Matka Arka obwieściła, że syn już jej nie kocha
Beata jest młodsza od ojca swojego syna o 9 lat. – Poznaliśmy się tuż po tym, kiedy skończyłam szkołę średnią – opowiada nam kobieta. Na początku była sielanka. On dbał o nią i pokazywał, że jest dla niego ważna, a ona coraz bardziej się zakochiwała. – Po dwóch latach związku para zaczęła starać się o dziecko. – Obydwoje tego chcieliśmy. Gdy się udało, czuliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi - wspomina.
Trzy miesiące później Beata dowiedziała się, że Arek ma już dziecko. – Kilkuletnią córkę, która mieszka z mamą za granicą – opowiada. - Zabolało mnie, że nie powiedział mi o tym na samym początku, ale wybaczyłam. W końcu zaraz mieliśmy stworzyć własną rodzinę – dodaje.
W trakcie ciąży i tuż po porodzie Arek zachowywał się bez zarzutu. – Opiekował się mną i dawał do zrozumienia, że jest szczęśliwy – opowiada. Jednak już siedem dni po porodzie świat Beaty runął. - Obudziłam się rano i zobaczyłam, że nie ma jego, ani jego rzeczy – opowiada kobieta, która nagle została sama z maleńkim dzieckiem, w wynajmowanym mieszkaniu i bez pracy.
Dzień później do mieszkania przyszła mama Arka i obwieściła, że syn już nie kocha Beaty i od teraz musi dać sobie radę sama. – Załamałam się, wpadłam w depresję – przyznaje. Jakby tego było mało, kobieta dowiedziała się, że mężczyzna w czasie, gdy ona była w ciąży, znalazł sobie kochankę.
Zaczęło się piekło. Arek walczył o spotkania z dzieckiem, lecz nie tak, jak powinien. – Kiedyś zabrał go z domu i nie chciał oddać. Zastraszał mnie i groził – wspomina kobieta. - Byłam załamana, ale wzięłam się w garść dla synka. Poszłam do sądu i wywalczyłam alimenty, a później znalazłam sobie pracę – opowiada.
Dzisiaj syn Beaty ma 5 lat, mieszka z matką, a z ojcem nie ma kontaktu. – Daję sobie radę, mam pracę, mam gdzie mieszkać i nie potrzebuję jego pomocy – podkreśla. Gdy chłopiec dopytuje o ojca, Beata mówi mu prawdę. – Tłumaczę, że tata istnieje, ale nie chce mieć z nami kontaktu – przyznaje. – Czasem jest mi przykro, że mały wychowuje się bez ojca, ale powtarzam sobie, że to nie jest moja wina – dodaje.
(Imię mężczyzny zostało zmienione)
"Dziękuję losowi, że nie jesteśmy razem"
Asia zaszła w ciążę zaraz po ślubie. – Zareagowałam bardzo pozytywnie i spokojnie, ponieważ byliśmy razem od czterech lat. Poznałam go w różnych sytuacjach i sądziłam, że będzie dobrym ojcem – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.
Później okazało się, że gdy kobieta cieszyła się z pierwszych miesięcy ciąży, to Andrzej szukał sobie już nowej partnerki. – Po trzech miesiącach stanął przede mną i po prostu ogłosił, że odchodzi do innej – wspomina. Kobieta bezskutecznie próbowała ratować małżeństwo dla dobra dziecka. – Chciałam, żeby wychowywało się w pełnej rodzinie – tłumaczy. – Prosiłam go i na spokojnie rozmawiałam, ale gdy widziałam zdecydowany opór, to odpuściłam. Przecież nie będę go błagać, to bez sensu. A poza tym mam swój honor – dopowiada.
Kilkanaście miesięcy później sąd udzielił parze rozwodu oraz odebrał mężczyźnie prawa do małej Jadzi. Dzisiaj mija rok od rozwodu, a Asia cieszy się, że życie potoczyło się tak, a nie inaczej. – Mój były mąż ma dziecko z tą nową kobietą i gdy widzę, jak okropnie traktuje ją i syna, to dziękuję losowi, że nie jesteśmy razem – przyznaje.
Piotruś Pan wiecznie żywy
Zdaniem dr n. med. Katarzyny Niewińskiej, psychologa z kliniki Psychomedic, mężczyźni, którzy zostawiają kobiety w ciąży lub odchodzą tuż po porodzie, robią to w wyniku nieporadzenia sobie z lękiem. - Wiadomość o ciąży zawsze jest sytuacją silnie stresogenną. Zarówno dla kobiety jak i mężczyzny - mówi w rozmowie z WP Kobieta. - Są dwie formy reakcji: walka albo ucieczka - dopowiada ekspertka.
Ucieczka w takiej sytuacji to pokazanie, że nie potrafimy brać odpowiedzialności za swoje zachowanie. - Każdy dorosły człowiek wie, że ze współżycia może wyjść ciąża. Co prawda może być ona niezaplanowana, ale na pewno nieprzypadkowa - zaznacza Niewińska.
To jak został wychowany nasz partner również ma duże znaczenie. - Jeśli ktoś dorasta w niepełnej rodzinie, nie zna narzędzi pozwalających budować zdrowe relacje i rozwiązywać problemy - mówi psycholog. - Jednak każdy gdy dorośnie, bierze odpowiedzialność za siebie. Nawet jeśli miał kiepski wzorzec w domu, to sam może próbować nie powielać schematów. Owszem, będzie mu ciężko, ale to da się zrobić, np. przy wsparciu psychologa - dopowiada ekspertka.
Są też i tacy, którzy chcą być w roli ojca, ale nie chcą być w roli męża lub partnera. - To jest związane z jakością związku. Pojawienie się dziecka zawsze wiąże się z dużą zmianą i długość związku nie ma tutaj znaczenia. Jeśli partner decyduje się wtedy odejść, to znaczy, że coś silnego ciągnie go gdzieś indziej, np. praca lub inna kobieta - wyjaśnia dr n. med. Katarzyna Niewińska. Ciężko jest przewidzieć takie zachowanie ze strony partnera, lecz warto przyglądać się mu od samego początku, np. czy jest opiekuńczy lub czy potrafi poświęcić się dla drugiej osoby.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl