Blisko ludzi"Żyją w tzw. poczekalni dusz". Psycholog wyjaśnia, czym jest "ruminowanie"

"Żyją w tzw. poczekalni dusz". Psycholog wyjaśnia, czym jest "ruminowanie"

Nadmierne analizowanie sytuacji z przeszłości wpędza ludzi do tzw. poczekalni dusz. Nie potrafią ruszyć do przodu, bo stracili zdolność podejmowania decyzji. – Ruminacje prowadzą do braku wiary w siebie, w swoje wybory. Mogą też powodować lęki i depresję – wyjaśnia psychoterapeuta i seksuolog, Andrzej Gryżewski.

Ruminacje. Czym są i jak z nimi walczyć.
Ruminacje. Czym są i jak z nimi walczyć.
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska

Anna Podlaska, WP Kobieta: Na czym polegają ruminacje?

Andrzej Gryżewski, psychoterapeuta, seksuolog: Ruminacje dotyczą myślenia o przeszłości, myślenia po fakcie o tym, co można było zrobić inaczej. Matka natura wynalazła je po to, abyśmy wyciągnęli głębsze refleksje z naszych życiowych porażek, zatrzymali się nad nimi i opracowali lepsze sposoby radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Często jednak jest to bez większego sensu, bo życie toczy się swoim torem i pewne rzeczy są niezależne od nas, np. humor naszego szefa. Dla przykładu przełożony może nas skrytykować, a tak naprawdę zrobił to, bo ma problemy z żoną, z kochanką, ze swoją pracą, z wypaleniem. Ruminując, mielimy cały weekend to, co usłyszeliśmy od szefa w piątek, zamiast spędzić efektywnie czas wolny. Marnujemy w taki sposób energię, wpędzamy się w lęki, mamy mniejsze poczucie sprawstwa.

Warto sobie limitować czas na zamartwianie się, analizowanie bez przerwy przeszłości.

Jakich jeszcze sytuacji mogą dotyczyć ruminacje?

Ruminacje mogą być męką teraźniejszych wyborów. Mam pacjentkę, która rozpamiętuje to, że kupiła suszarkę, ale w sumie mogła wybrać inną. Teraz rozważa, że ma sprzęt z kablem półmetrowym, a przydałby się jej dłuższy, że może droższej formy byłaby lepsza itd. Kobieta ta ma zepsuty tydzień, bo rozważa na wszystkie możliwe sposoby swój zakup. Takie myśli mogą też dotyczyć np. tego, że kupiliśmy zły prezent na urodziny dla bliskiej osoby, czy daliśmy go o nieodpowiedniej porze.

Osoby skłonne do ruminacji rozważają wszystko, dzielą zapałkę na atomy.

Powinno być natomiast tak, że jak już coś kupimy, to klamka zapadła i koniec. Opcja, którą wybrałem, na tamten moment była najlepsza. Teraz trzeba się skupić na innych rzeczach.

Te myśli z pewnością pogarszają nasze samopoczucie. Do czego mogą doprowadzić? Rozumiem, że nie dotyczą tylko błahostek.

Doprowadzają do wielu negatywnych rzeczy. To są powody, dla których zgłaszają się do mnie pacjenci. Ich konsekwencją może być nawet depresja.

I znów, mam przykład mężczyzny, który ruminuje, że znał na studiach dziewczynę, w której był zakochany, ale jej o tym nie powiedział. Teraz jest z kobietą, z którą żyje się jemu poprawnie, ale ma żal do siebie, że nie wyznał miłości znajomej z uczelni. I tak mu mija rok za rokiem, w smutku, żalu i melancholii za przeszłością.

Ruminacje prowadzą też do braku wiary w siebie, w swoje wybory – te wybory mogą dotyczyć życiowych spraw, ale też drobnostek np. którą pastę do zębów wziąć. Niedawno był u mnie pacjent, który ubolewał nad zakupem kurtki zimowej. Wybrał w rozmiarze L, ale jest dla niego za duża. Teraz chodzi w tej kurtce i jest mu przykro, cały wolny czas po pracy to analizuje, że wybrał zły rozmiar, chociaż kurtki innych firm ma też w rozmiarze L.

Czy obawa przed powtórką z przeszłości to też ruminowanie?

To jest tzw. lęk antycypacyjny, czyli wyobrażeniowy, że taka sytuacja może się powtórzyć w przyszłości. Ktoś wybiega w przód i myśli o czarnych scenariuszach. To jest fatalne, bo 99 proc. tych naszych negatywnych wyobrażeń się nie spełnia, rzeczywistość i tak toczy się po swojemu, często według scenariusza nie do przewidzenia.

Czytałam, że nawyk ruminowania, czyli rozpamiętywania, może doprowadzić nas np. do alkoholizmu.

Zdarza się tak, że ktoś, kto "przegrał" z jakiegoś powodu, czyli np. nie jest z miłością życia, albo źle wybrał studia, pracę teraz się zamartwia i doprowadza do różnych niepożądanych stanów. Mam pacjenta, który dostał awans w państwowej firmie, ale w ogóle się na nowym stanowisku nie odnajduje. W międzyczasie żona go opuściła, bo był napięty i nerwowy z powodu dodatkowych obowiązków. On sam stracił umiejętność decydowania, bo przytłoczony odpowiedzialnością w pracy nie ma energii na zajmowanie się swoim życiem. Awans przyniósł mu straty. Teraz często wraca myślami do przeszłości, przypomina sobie i analizuje, jak to dobrze było mu, jak był specjalistą, nie naczelnikiem.

Co robić, jak dopadają nas natrętne myśli? Jak radzić sobie z nadmiernym analizowaniem?

Trzeba się trzymać rzeczywistości. Trzeba uświadomić sobie, że nasz mózg, bez względu na to, jak szybko pracuje, nie jest w stanie przewidzieć, jak się potoczy przyszłość. Trzeba być tu i teraz.

Jedna z naszych czytelniczek pisze, że myśli nachodzą ją wieczorami, myśli ponad godzinę, nawet trzy nad jakąś sprawą, analizuje ją. Pisze, że zastanawia się, czy to nie wymaga leczenia.

Jeśli te natrętne myśli pochłaniają nasze ważne obszary, w takim sensie, że rezygnujemy z wartościowych rzeczy, psujemy sobie wieczór z partnerem, nie idziemy na ulubione zajęcia z jogi, robimy się smutni i lękowi, to oczywiście, to warto skonsultować.

Często po trudnych doświadczeniach życiowych pojawiają się myśli: Dlaczego ja? Co zrobiłam źle? Co mogłam zrobić lepiej?

Zazwyczaj po stracie pojawiają się takie myśli, to naturalne, ale one powinny być adekwatne, dopasowane do życia i limitowane. Jak one przysłaniają rzeczywistość, pojawiają się zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, czyli natrętne, to wtedy szczególnie trzeba się posiłkować pomocą specjalisty. Szkoda marnować życie.

Strategią na walkę z tym nadmiernym analizowaniem będzie zatem limitowanie sobie czasu na zamartwianie się, zajęcie umysł czym innym np. wyjście na trening, co jeszcze?

Przede wszystkim wiara w to, że dokonało się dobrego wyboru w przeszłości, że nasze życie potoczyło się w najlepszej wersji, w jakiej mogło się potoczyć.

Są takie osoby, które żyją cały czas w tzw. poczekalni dusz. W ich życiu coś się zadziało, a one teraz to analizują, nie potrafią zamknąć za sobą drzwi. Taka sytuacja nie pozwala założyć nowego związku, biznesu, dokonać ważnych zmian, wykonać pierwszych kroków.

Andrzej Gryżewski - seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Autor książek: bestsellerowej "Sztuki obsługi penisa", "Niekochalni, czyli lęk przed bliskością" oraz "Być parą i nie zwariować". Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualne. 

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (116)