10 grzechów głównych przeciwko włosom
Mimo dobrych chęci i troski o fryzurę, zwykle nie udaje nam się uniknąć błędów w codziennej pielęgnacji włosów. Jeśli jednak te drobne grzeszki pielęgnacyjne stają się nawykiem, wówczas narażamy nasze włosy na długotrwałe zniszczenie i osłabienie.
25.06.2007 | aktual.: 25.06.2007 16:01
Mimo dobrych chęci i troski o fryzurę, zwykle nie udaje nam się uniknąć błędów w codziennej pielęgnacji włosów. Jeśli jednak te drobne grzeszki pielęgnacyjne stają się nawykiem, wówczas narażamy nasze włosy na długotrwałe zniszczenie i osłabienie.
Błędy w codziennej pielęgnacji włosów nie zawsze są naszym świadomym zaniedbaniem. Często są efektem pośpiechu, braku czasu i cierpliwości, czy po prostu niewiedzy na temat tego, co szkodzi naszym włosom. Warto zatem zrobić szybki rachunek sumienia i szczerze przyznać się, na jakie niebezpieczeństwa narażamy nasze włosy.
1. Jeden szampon dla całej rodziny
Pierwszego grzechu dopuszczamy się zwykle już w sklepie kosmetycznym, kiedy to z oszczędności i wygody kupujemy jedną wielką butlę uniwersalnego szamponu, który naszym zdaniem, jak również zdaniem producenta jest odpowiedni dla całej rodziny. Otóż, nie ma takich cudów! Każdy z domowników ma z pewnością inny gatunek włosów, więc każdy z nich powinien mieć swój własny szampon, który odpowiada jego konkretnym potrzebom. Kilkuletni syn nie może używać tego samego szamponu co jego mama, która od lat farbuje włosy i ojciec, który cierpi na łupież.
Szampon rodzinny nie zadba o konkretne potrzeby każdego z domowników, a zatem można go śmiało wyrzucić do kosza. Uniwersalny szampon sprosta tylko potrzebom włosów normalnych, które są dziś rzadkością, a zupełnie nie zaspokoi potrzeb włosów suchych, przetłuszczających się, farbowanych czy z łupieżem.
2. Ręcznik kontra mokre włosy
Drugi ciężki grzech to sposób, w jaki obchodzimy się z włosami zaraz po ich umyciu. Większość z nas zaraz po wyjściu spod prysznica zawija mokre włosy w turban i pozostaje tak często przez kilkadziesiąt minut, fundując w ten sposób włosom makabryczną saunę. Włosy szczelnie obwiązane ręcznikiem i nierozczesane nie oddychają, tylko się zaparzają i na dodatek plączą w trudne do rozczesania kołtuny.
Po uwolnieniu ich z turbana mamy zwykle kłopoty z ich rozczesaniem, a ostateczny efekt jest taki, że włosy są matowe, ciężkie i wyglądają jak strączki. Dodatkowe tortury, jakim poddajemy nasze mokre włosy, to mokre tarcie ich ręcznikiem. Po umyciu są one szczególnie podatne na uszkodzenia, dlatego po delikatnym odciśnięciu z nich wody, należy lekko je wykręcić i jedynie osuszyć, przyciskając ręcznik do włosów.
3. Złe czesanie mokrych włosów
Po umyciu nasze wilgotne pasma bywają często splątane i potargane. Wówczas zamiast cierpliwie je rozczesać, nerwowo je szarpiemy, często wyrywając je, doprowadzając do uszkodzeń ich zewnętrznej warstwy. Mokre włosy trzeba przede wszystkim traktować delikatnie – czeszemy je drewnianym grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach, zaczynając od rozczesania i rozplątania końcówek. Kiedy już się z nimi uporamy, dopiero wówczas pasmo po paśmie delikatnie czeszemy włosy z góry do dołu.
4. Suszenie gorącym powietrzem
Często wydaje nam się, że im bardziej gorącego powietrza użyjemy i im bliżej przysuniemy suszarkę do włosów, tym szybciej wyschną. Włosy może i wyschną szybciej, ale efekt tego zabiegu będzie opłakany. Zbyt wysoka temperatura powietrza z suszarki niszczy bowiem włosy, wysusza je i sprawia, że są podatne na łamanie się. Włosy należy suszyć, trzymając suszarkę ok. 20 cm od włosów, nie kierując strumienia powietrza w jedno miejsce, ale starając się często zmieniać położenie suszarki.
Najbezpieczniejsze dla włosów są suszarki z regulacją mocy i temperatury strumienia powietrza – wówczas wybieramy delikatny i ciepły strumień. Bardzo wrażliwe i delikatne włosy można przed suszeniem spryskać specjalnym lotionem, który chroni włosy przed ciepłem.
5. Zasypianie z mokrymi włosami
Tego grzechu dopuszczamy się zwykle z lenistwa lub zmęczenia. Myjąc wieczorem włosy, kładziemy się do łóżka z zupełnie mokrą głową i często w efekcie rano po przebudzeniu zamiast świeżej fryzury, mamy matową i oklapniętą czuprynę. Przed położeniem się spać zawsze należy wysuszyć włosy, ponieważ kiedy są jeszcze mokre, ich łuski się rozchylają, przez co są podatne na uszkodzenia. A zatem cała noc ugniatania wilgotnych włosów w poduszkę skończy się dla nich sporym uszczerbkiem. Jeśli już naprawdę nie mamy siły przed snem na wysuszenie włosów, umyjmy je rano zaraz po przebudzeniu, będą dłużej świeże i lśniące.
6. Za dużo środków pielęgnujących
Chcąc uzyskać włosy niczym gwiazdy z reklam, często fundujemy im pielęgnację ze wszystkich możliwych środków dostępnych na rynku. Balsamy, odzywki, lotiony, wosk, żel, pianki i guma – to zdecydowanie za dużo dobrego jak na jedną głowę. Środki pielęgnujące musimy przede wszystkim dobrać – najlepiej za radą swojego fryzjera, który doskonale zna nasze włosy, do ich gatunku i konkretnych potrzeb. Nie każda fryzura wymaga bowiem użycia wosku, żelu i odżywki jednocześnie. Jeśli decydujemy się na użycie pianki to nałóżmy ją tylko u nasady włosów, a nie na ich końcach. Z kolei wosk nadaje się tylko do modelowania pojedynczych pasemek i to dla włosów grubych, a nie delikatnych i cienkich.
Częste stosowanie zbyt dużej ilości i rodzajów środków pielęgnujących sprawia, że włosy zamiast odżyć, wydają się marnieć w oczach. Stają się klejące, ciężkie, łamliwe, matowe i trudno sobie z nimi poradzić przy ich układaniu.
7. Codziennie burza loków
Marząc o bujnych, kręconych puklach, bywa, że codziennie poddajemy nasze włosy torturom lokówki i wałków. Grozi to jednak przesuszeniem, czy wręcz przypaleniem włosów. Kiedy bowiem mocno nakręcamy pasma na lokówkę lub wałki, możemy uszkodzić wewnętrzną strukturę włosa, przez co włosy staną się łamliwe i zaczną się rozdwajać końcówki. Burzę loków warto sobie zatem takimi domowymi sposobami zafundować na jakieś specjalne wyjście, używając lokówki i wałków maksymalnie dwa razy w tygodniu. Tym bardziej, że teraz w modzie są proste i naturalne włosy.
8. Nożyczki krawieckie
Chcąc uniknąć wizyty u fryzjera, drobne zabiegi skracania włosów wykonujemy w domu. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że nie robimy tego najczęściej profesjonalnymi nożyczkami fryzjerskimi, ale zwykłymi krawieckimi. Takie domowe rozwiązanie to prawdziwa męka dla Twoich włosów. Domowe nożyczki są zwykle tępe, podczas gdy te fryzjerskie mają specjalne ostrza i zawsze są nienagannie naostrzone.
Efekt jest taki, że podcinając przydługą grzywkę czy skracając pojedyncze kosmyki, zamiast nadać im prostą zdrową linię, łamiemy je, zgniatając i wystrzępiając końcówki. Jeśli zatem mamy trochę wprawy i chcemy drobne zabiegi na włosach wykonywać w domu, to musimy koniecznie zaopatrzyć się w profesjonalne nożyczki fryzjerskie.
9. Trwała i farbowanie w jednym
To jeden z najcięższych – dosłownie i w przenośni – grzechów przeciwko włosom. Jednoczesne poddanie ich farbowaniu i trwałej ondulacji to dla włosów prawdziwe obciążenie i stres. Oba te zabiegi – nawet przy użyciu najnowocześniejszych kosmetyków – wymagają bowiem użycia dawki chemii, która może nieco „zestresować” włosy.
Jeśli jednak chcemy mieć na włosach nowy kolor i piękne loki, to musimy to zrobić „z głową” i w odpowiednim odstępie czasu. Najpierw zawsze robimy zabieg trwałej, ponieważ użyty podczas niego płyn do ondulacji może powodować utratę koloru. Przez jakieś 4 tygodnie po wykonaniu trwałej musimy nasze włosy otoczyć szczególną troską i poddać je właściwej pielęgnacji. Po upływie tego czasu możemy ze spokojem je ufarbować, a z pewnością farba równo je pokryje i nada im wspaniałego zdrowego kolorytu.
10. Tylko nie tapir
10 grzechów głównych zamyka zabieg, którego już na szczęście nie stosujemy zbyt często, jednak warto pamiętać o tym, ile złego wyrządza on naszym włosom. Tapirowanie, czyli pocieranie suchych włosów grzebieniem o drobnych i gęstych ząbkach w kierunku przeciwnym do łusek ma nadać naszej fryzurze puszystości i objętości. Poza efektem wizualnym, osiągamy jednak efekt splątanych i często połamanych pasm, które zostały mechanicznie uszkodzone przez grzebień.
Dodatkowo nieostrożne tapirowanie, jak i rozczesywanie przesadnie stapirowanych włosów może grozić wyrwaniem ich wraz z korzeniami. Dlatego zabieg ten należy stosować bardzo rzadko – na jakieś wielkie wyjścia i to najlepiej poddać się mu w salonie fryzjerskim.
Warto teraz podsumować nasz rachunek sumienia. Czy na pewno unikamy wszystkich szkodliwych zabiegów i czy niechcący nie wyrządzamy naszym włosom krzywdy? Jeśli tak jest, nigdy nie jest za późno, aby zaniechać tych grzesznych zabiegów i zafundować swoim włosom tylko to, co dla niech najlepsze.