Alarm w sprawie rodzin zastępczych
Rodzicami zastępczymi zostają osoby, które nigdy nie powinny pełnić tej
funkcji - karane lub takie, które w przeszłości porzuciły swoje własne dzieci - alarmuje Najwyższa
Izba Kontroli.
17.09.2009 | aktual.: 28.05.2010 19:43
Rodzicami zastępczymi zostają osoby, które nigdy nie powinny pełnić tej funkcji - karane lub takie, które w przeszłości porzuciły swoje własne dzieci - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Zdaniem kontrolerów jest to efekt braku współpracy pomiędzy sądami rodzinnymi a instytucjami powołanymi do pomocy rodzinie.
NIK zbadała, jak powiaty realizują swoje obowiązki w zakresie pomocy rodzinie. Kontrola, przeprowadzona między 2 czerwca a 14 listopada 2008 r., obejmowała 40 instytucji powołanych do pomocy rodzinie: 26 powiatowych centrów pomocy rodzinie (PCPR) oraz 14 miejskich ośrodków pomocy rodzinie (MOPR) lub miejskich ośrodków pomocy społecznej (MOPS). Spośród nich tylko 7 zasłużyło na ocenę pozytywną: MOPS w Suwałkach i Elblągu, MOPR w Piotrkowie Trybunalskim i Skierniewicach, PCPR w Lesku, Rzeszowie i Ustrzykach Dolnych.
Z raport NIK wynika m.in., że sądy rodzinne - wbrew opinii tych instytucji - ustanawiają rodzicami zastępczymi osoby karane lub takie, które w przeszłości porzuciły własne dzieci. Tego typu sytuacje wykryto w 70 proc. ośrodków a jednym z przykładów przedstawionych w raporcie jest decyzja Sądu Rejonowego w Oleśnie, który ustanowił jako ojca zastępczego osobę wcześniej karaną. W innym przypadku matką zastępczą została kobieta, która porzuciła czwórkę własnych dzieci. Ten sam sąd ustanowił rodziną zastępczą osoby nie mające stałego źródła utrzymania ani odpowiedniego mieszkania.
- Zdarza się, że sądy całkowicie pomijają rolę opiniującą ośrodków i centrów. Na terenie dziewięciu skontrolowanych placówek kontrolerzy stwierdzili przypadki ustanawiania rodzin zastępczych bez sprawdzenia, czy kandydaci spełniają kryteria prawne. Jest to działanie wbrew przepisom ustawy o pomocy społecznej - zaznaczono w raporcie.
Z kolei - jak podkreślono - ośrodki i centra nie zawsze monitorują sytuację dzieci, które trafiają do rodzin zastępczych; tłumacząc to brakami kadrowymi. Aż 14 (z 40 skontrolowanych) placówek nie powiadamiało sądów o nieprawidłowym funkcjonowaniu rodzin, choć prawo nakłada na nie taki obowiązek. Sądy z kolei nie zawsze uwzględniały wnioski pozostałych 26 centrów lub ośrodków o rozwiązanie rodzin zastępczych, jeśli nie spełniały one swoich funkcji. Sytuacje takie zaistniały np. w Piotrkowie Trybunalskim i Olsztynie.
Równocześnie - jak dodali kontrolerzy - kandydaci na rodziców zastępczych często rezygnują zniechęceni wymogami proceduralnymi.
- To budzi zaniepokojenie NIK. Promocja rodzicielstwa zastępczego jest istotna dla dzieci, które właśnie w rodzinach znajdują najlepsze warunki do rozwoju. Jest to istotne w kontekście planowanego przez ministerstwo pracy i polityki społecznej nacisku na prorodzinne formy opieki nad dziećmi, czyli rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka - podkreślono w komunikacie Izby. Jak dodano, w latach 2006 - I półrocze 2008 na terenie badanych powiatów liczba rodzin zastępczych spadła o 97, a dzieci w nich umieszczonych o 207.
NIK ocenia też, że powiatowe centra i ośrodki miejskie dość niefrasobliwie podchodzą do opracowania strategii rozwiązywania problemów społecznych. W 10 placówkach stworzono je ogólnikowo, nie uwzględniając lokalnych potrzeb i nie konsultując z innymi instytucjami pomocy społecznej. W 14 z kolei nie określono sposobów i terminów wykonywania poszczególnych zadań, kosztów, źródeł finansowania czy osób odpowiedzialnych za ich wykonanie. Utrudnia to a czasem wręcz uniemożliwia efektywne działania, ich ocenę i rozliczenie.