Aplikacja do kontrolowania dzieci. "Mogę zobaczyć, z kim się komunikował, usłyszeć co mówił"

Aplikacja do kontrolowania dzieci. "Mogę zobaczyć, z kim się komunikował, usłyszeć co mówił"

Aplikacja do kontrolowania dzieci. "Mogę zobaczyć, z kim się komunikował, usłyszeć co mówił"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Agata Porażka
04.09.2019 07:58, aktualizacja: 04.09.2019 16:03

Posłuchaj dźwięków dookoła dziecka. Zobacz, jakich aplikacji używa i gdzie spędza wolny czas. A jeśli jego telefon jest w trybie cichym, włącz dźwięk. To niestety nie jest opis scenariusza do filmu science-fiction, tylko aplikacja umożliwiająca inwigilowanie dzieci.

24/7

Michał zainstalował kamerę w pokoju swoich dzieci, gdy tylko przyszły na świat. Jest szczęśliwym ojcem dwóch maluchów, które w tym roku skończą odpowiednio rok i trzy lata. W ich pokoju znajduje się kamera nadająca obraz na żywo, 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Dzięki podczerwieni działa również w nocy.

- Nie musimy non-stop chodzić i sprawdzać, czy już wstały, co robią i czy wszystko w porządku – opowiada Michał. - Kamera ma głośnik, przez który mogę się porozumiewać z dziećmi, ale jeszcze nigdy go nie użyłem.

Michał przyznaje, że jego dzieci dostaną telefony komórkowe dopiero wtedy, gdy zaczną same docierać do szkoły. Powód? Bezpieczeństwo. Planuje zainstalowanie aplikacji, która będzie śledzić ich lokalizację, ale podsłuch jest według niego przekroczeniem granicy.

Zaufanie

Podobne zdanie ma Olga. Od czterech miesięcy ma zainstalowaną aplikację, dzięki której przez cały czas wie, co dzieje się z jej dzieckiem.

- Mam tę aplikację dla bezpieczeństwa mojego 9-letniego syna, który sam jeździ rowerem do szkoły. Widzę, że dojechał bezpiecznie, nie muszę wydzwaniać i przeszkadzać podczas lekcji... Raz aplikacja wprowadziła mnie w błąd, bo syn leżał chory w domu, a ona pokazała że jest poza domem. Ale było to jednorazowe - opowiada.

Olga twierdzi, że syn zgadza się na aplikację bez problemu, bo w pełni sobie ufają. Na razie nie uruchomiła podsłuchu, ale nie wyklucza, że zrobi to w przyszłości.

- Nawet czasem syn sam z ciekawości ogląda ze mną historię, gdzie, kiedy odwiedzał jakie miejsca – dodaje. Kobieta tłumaczy jednak, że maksymalny wiek dziecka, dla którego poleciłaby tę aplikację, to 12 lat. Pozostała dwójka jej dzieci, w wieku 14 i 15 lat, nie zgodziła się na zainstalowanie jej.

Kwestia ostrożności

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w rodzinie Małgorzaty. Matka tłumaczy, że ma konto rodzicielskie połączone z kontami swoich dzieci, dzięki czemu może je stale kontrolować. Ma włączoną zarówno lokalizację, podsłuch, jak i analizę mediów społecznościowych.

- Moje dzieci same o to poprosiły - tłumaczy Małgorzata. - Od czasu do czasu zaglądam w ich telefony i patrzę, co oglądają, na jakie strony wchodzą. Na razie rzadko gadają przez komunikatory, ale też zaglądam, co tam jest. Gdy nie korzystają z telefonów, te leżą na stoliku w przedpokoju. Zawsze je zabierają wychodząc z domu.

Małgorzata ma dwójkę dzieci, 11-letniego syna i 13-letnią córkę. Podsłuchuje niektóre rozmowy swoich dzieci, ale stara się nie robić tego za często. Zainterweniowała raz, gdy usłyszała jak syn przez telefon przeklął i odezwał się do kolegi: "Ty cw..u".

- Mogę wejść na przykład na jego profil na Facebook’u i zobaczyć, z kim się komunikował i co pisał - opowiada Małgorzata. - Nie chodzi mi o codzienne sprawdzanie konta, ale o zwykłą ostrożność. Syn nie potrafi sam powiedzieć "stop". Córka jeszcze używa telefonu rozsądnie, ale on nie umie się powstrzymywać - mówi.

Matka przyznaje, że osobom z jej otoczenia nie podobają się takie metody wychowawcze, ale ona się tym nie przejmuje.

- Wolę robić tak, niż potem walczyć z uzależnionym i przeklinającym dzieckiem - dodaje.

"Granice, których się nie przekracza"

Gdy reklama aplikacji do kontroli pojawiła się w mediach społecznościowych, odezwało się wielu rodziców, którzy nie byli w stanie zaakceptować takiej formy kontroli.

- I moje koszmary z dzieciństwa o systemie podsłuchującym nawet, co mówię jako dziecko do siebie, się sprawdziły! – pisze jedna z osób. - Szczerze bałabym się nawet pod nosem na własnego rodzica pomarudzić.

- Jak się kiedyś dziecko zbuntuje, to wykombinuje sposób, żeby taką kontrolę obejść – dodaje kolejny internauta. - I po co to wszystko? Jestem jak najbardziej za rozwojem technologii i korzystaniem z jej dobrodziejstwa, ale są pewne sfery i granice, których się nie przekracza.

Kontrola życia dziecka

O tym, czy zainstalowanie tego typu programów przynosi rodzicom korzyści opowiada psycholożka dziecięca, Aleksandra Piotrowska.

- Rodzice coraz silniej ulegają złudzeniom, że wzmożenie kontroli nad dziećmi albo nawet szerzej - nad członkami rodziny - to sposób na zapewnienie bezpieczeństwa i ochronę przed złem. To oczywiście nieprawda - tłumaczy.

- Bardzo ważnym aspektem jest zaufanie między rodzicem, a dzieckiem - kontynuuje. Smutne jest to, że coraz rzadziej je uwzględniamy. Zamiast tego, podejmujemy próbę kontroli życia dziecka. A jak dziecko ma się nauczyć samokontroli i odpowiadania za siebie, jeśli my je cały czas będziemy kontrolować i szpiegować? – pyta Piotrowska.

Psycholog odpowiada także na pytanie, czy istnieje granica w tej inwigilacji.

- Dziecko ma prawo do intymności - wyjaśnia Piotrowska. - Używanie argumentu o naszej rodzicielskiej trosce nie upoważnia nas do tego, żeby je w ten sposób inwigilować. Nie ma w tym przypadku jednej granicy, którą można wyznaczyć, ale szpiegowanie dziecka bez jego wiedzy wywołuje mój zdecydowany sprzeciw.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta