Blisko ludzi"Będziecie mieć problemy z pogrzebem". Kiedy rodzice nie chrzczą dzieci

"Będziecie mieć problemy z pogrzebem". Kiedy rodzice nie chrzczą dzieci

"Będziecie mieć problemy z pogrzebem". Kiedy rodzice nie chrzczą dzieci
Źródło zdjęć: © 123RF
17.03.2019 09:38, aktualizacja: 17.03.2019 18:46

"Módlmy się za tych, którzy zamykają drzwi do nieba własnym dzieciom" - apelują duchowni. Liczba ochrzczonych dzieci zmalała w Polsce o 200 tys. chrztów rocznie. Księża straszą rodziców, ale ci coraz rzadziej ulegają presji.

O ile w dużych miastach rodzice, którzy nie ochrzcili dzieci, często giną w tłumie, o tyle w małych miejscowościach taka decyzja zazwyczaj spotyka się ze społecznym ostracyzmem. Natalia mówi wprost: - Nie chrzcimy, nie poślemy na religię, nie wierzymy, choć obydwoje byliśmy ochrzczeni. Starszych ludzi we wsi to bulwersuje, proboszcz liczy, że zmienimy zdanie, babcia partnera mówi, że przez to dziecko ma poważne problemy zdrowotne, a znajomi mają to w nosie - śmieje się 34-latka.

Bez chrztu nie ma imienia

- Mieszkam we wsi, gdzie nikt nie mówi nic w twarz, szczególnie takim jak ja, bo nie dość, że przyjezdna, to jeszcze się nie wtapiam w tłum. Mieszkamy z partnerem na uboczu, na trasie do małego kościółka i wszystkie procesje odbywają się przed naszym domem. Raz siedziałam z synem na podwórku i słyszałam, jak procesja zatrzymuje się przy kapliczce obok, a proboszcz mówi: Módlmy się za tych, którzy nie widzą jedynej właściwej drogi, którzy zamykają drzwi do nieba własnym dzieciom przez swój upór i ślepotę – twierdzi Natalia.

Za każdym razem, gdy podczas spacerów wpadają na proboszcza, ten robi im nad głowami różne znaki i pyta, czy nie zmienili może zdania. Ale Natalia nie ma wątpliwości, że najtrudniej ich decyzję zaakceptować starszemu pokoleniu. Z jedną ze starszych pań odbyła rozmowę:

" Jak ochrzciliście tego małego?”
"Pyta pani, jak daliśmy mu na imię?”
"No tak, jak chrzciliście”.
"No nie, nie chrzciliśmy, a nazywa się Dominik*”.
"Ale bez chrztu nie można mieć imienia!"

- I tak najlepsza jest babcia, która mówi, że musi porozmawiać z moją matką, bo brak chrztu to proszenie się o problemy – dodaje Natalia.

"Będzie czuć się inna"

Agnieszka D. mieszka w niewielkiej miejscowości w woj. lubelskim. Nie ochrzciła córki, bo nie czuje się katoliczką, choć sama była ochrzczona.

- Nie miałam w ogóle myśli, że trzeba chrzcić. Nie żyję tą religią, więc nie widziałam powodu - wyjaśnia. Sprawę od początku stawiała jasno: jej córka, gdy dorośnie, sama zdecyduje, co chce zrobić ze swoim życiem, włączając w to kwestie wiary. Sama jako dziecko uczestniczyła w obrzędach i regularnie chodziła do kościoła. - Dziś wiem, że nie miało to na mnie pozytywnego wpływu. Ciągłe wypominanie grzechów i umartwianie, droga krzyżowa czy spowiedź były dla mnie bardzo trudnymi przeżyciami - dodaje.

Agnieszka ma nadzieję, że jej córka wybierze tak, żeby była szczęśliwa. Na religię też nie chce jej posyłać. - Zamierzam ją mocno chronić, bo wiem, że religia może uczynić wielkie szkody w młodym wrażliwym umyśle - wyjaśnia kobieta.

Otoczenie zaakceptowało decyzję Agnieszki i dotąd nie czuła presji, by zorganizować chrzciny – bliscy znają jej poglądy na wiarę i religię. Tylko od czasu do czasu zdarza jej się słyszeć pytania typu: "A jak pójdzie do szkoły i będzie czuć się inna, to co wtedy?". - Odpowiadam, że każdy jest inny, że uczę córkę, że ludzie są różni, że wierzą w różne rzeczy i to jest ok - zapewnia.

Brak chrztu to proszenie się o problemy

Polek, które choć wychowały się w wierze, to nie zdecydowały się ochrzcić własnego dziecka, jest dużo więcej.

- Nie ochrzciłam z wyboru. Uznaliśmy z mężem, że wiara to tak poważny aspekt, że dzieci same zdecydują, w co lub kogo chcą wierzyć – mówi Michalina.

Podobnie Olivia, która sama przyjęła sakramenty – aż do bierzmowania, ale córki nie ochrzciła. - Wychodzę z założenia, że wpajamy powoli tradycje, opowiadamy o wszystkich religiach, uczymy wartości. Jeśli córka podejmie decyzję, że chce być ochrzczona, to nie widzę problemu, będzie znała i plusy, i minusy - przekonuje. Olivia przyznaje, że cała jej rodzina naciskała na chrzest. Nie ugięła się. - Chcę, by moje dziecko było dobrym człowiekiem, pomagającym innym, nieważne, czy będzie to robiło wierząc, czy bez wiary.

Zrobicie dziecku krzywdę

Jeśli mowa o problemach, to trudno uwierzyć, co usłyszała Joanna. - Niektórzy członkowie rodziny przyjęli to bez gadania, znają nasze poglądy. Innym dało się bez problemu wytłumaczyć, podając argumenty o szacunku do wiary. Byli i tacy, co stwierdzili, że niechrzczeniem zrobimy dziecku krzywdę, bo co, jak będzie chciało kiedyś ślub kościelny wziąć? I uwaga, mój hit: będziemy mieli problem z pogrzebem – usłyszałam to, jak mały miał trzy miesiące i problemy ze zdrowiem - wspomina kobieta.

Pomimo nacisku ze strony otoczenia dla Joanny było oczywiste, że nie ochrzci swojego dziecka, choć ona i jej mąż byli chrzczeni. - Ja mam nawet bierzmowanie, bo nie chciałam robić przykrości babci, ale na więcej nie dałam się namówić. Z mężem oboje jesteśmy niewierzący – chcemy dać dziecku wolny wybór. Czytałam i słyszałam wiele historii o tym, jak to dzieci były straszone, że rodzice pójdą do piekła, bo nie mają ślubu kościelnego czy tym podobne rzeczy, więc na religię też chodzić nie będzie - dodaje.

29-letnia Alicja przyznaje, że argument z pogrzebem słyszała przy każdym katarze swojej córki. - Były bardzo mocne naciski ze strony rodziny męża; perełka argumentacji – zamykacie przed nią wszystkie drogi do nieba! Ale podjęliśmy wspólnie decyzję, że zostawiamy córce otwartą drogę. W przyszłości będzie mogła podjąć samodzielnie dojrzałą decyzję – tłumaczy. - Szczytem hipokryzji byłoby według mnie branie na siebie odpowiedzialności za wychowanie dziecka w wierze, w którą ja nie wierzę. Moim rodzicom mam za złe, że mnie ochrzcili, automatycznie przypisując mnie do wiary, która do mnie nie przemawia. Pozostaje mi jedynie akt apostazji, czego chcę córce oszczędzić.

Kinga ma dwójkę dzieci, nie ochrzciła żadnego. - Z pierworodną jeszcze miałam przebłysk, że może jednak… Nawet poszliśmy do księdza. Ale usłyszałam, że jak to, my tylko cywilny, on ochrzci, jak weźmiemy kościelny. I że mój brat nie może być chrzestnym, jeśli nie przyniesie zaświadczenia z parafii w Holandii, że tam uczęszcza na msze święte, bo dla niego już nie jest parafianinem, jeśli większą część roku spędza poza granicami kraju. Na mój tekst, że brat pracuje tam sezonowo, po siedem dni w tygodniu i nijak na mszę nie ma jak iść, usłyszałam, że on by się brata pracującego w niedzielę wyrzekł. Powiedziałam, że w takim razie księdza rodzeństwo też już nie powinno z księdzem rozmawiać. Złożyłam serdeczne Bóg zapłać, do widzenia, więcej prób zaćmienia umysłu nie miałam - wspomina 31-latka.

Dane Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wskazują, że w 2017 roku (statystyk za rok 2018 jeszcze nie ma) sakramentu chrztu udzielono niemal 400 tys. osobom, czyli o 5 proc. więcej niż w roku 2016. Ale jeśli porównać rok 1990 do 2014, liczba ochrzczonych dzieci zmalała w Polsce o 200 tys. chrztów rocznie, natomiast liczba rodzących się dzieci zmniejszyła się o 150 tys. Na Facebooku grupa "NIE CHRZCZĘ – droga do świeckiego państwa” zrzesza ponad 5700 osób.

A jakie jest wasze zdanie? Prześlijcie nam swoją historię przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1366)
Zobacz także