Blisko ludziChłopak był od niej niższy. Miała obsesję

Chłopak był od niej niższy. Miała obsesję

Ona wyższa od niego - to rodzi kompleksy
Ona wyższa od niego - to rodzi kompleksy
Źródło zdjęć: © Getty Images
Agnieszka Mazur-Puchała
05.10.2020 14:25

- Obsesyjnie pytałam koleżanek, jak ze sobą wyglądamy. Czy jestem przy nich babą-czołgiem? Prosiłam, żeby robiły nam zdjęcia od tyłu, żebym mogła nas porównać – mówi Hania, która ma 179 cm wzrostu. Jej pierwszy chłopak był o centymetr niższy.

"Czy jestem przy nim babą-czołgiem?"

- Żyrafa, drabina, babochłop – słyszałam o sobie takie hasła jeszcze w podstawówce – przyznaje w rozmowie z WP Kobieta Hania. Ma 179 cm wzrostu. – Zaczęłam rosnąć najszybciej z całej klasy. Zanim skończyłam szkołę, byłam już wyższa nie tylko od kolegów, ale nawet od wychowawczyni. A to już naprawdę mocno uderza w psychikę.

Hania pochodzi z "wysokiej" rodziny. W domu nie czuła się szczególnie "duża".

- Ale wystarczyło wyjść z domu, żeby pojawiło się takie poczucie, że zajmuję całą przestrzeń – mówi. – Koleżanki z liceum sięgały mi najwyżej do ramienia. Wyglądałyśmy na ulicy jak matka z córką. Wszystko było we mnie większe – dłonie, stopy. Czułam się nieproporcjonalna, wielka, taka toporna.

To z kolei zaczęło nakręcać w niej całą spiralę kompleksów.

- Przez całe liceum wydawało mi się, że coś jest ze mną nie tak. Niewielu chłopaków było ode mnie wyższych, z dziewczyn, na całą szkołę, tylko jedna miała o 2 cm więcej niż ja. Kupowałam tylko buty na płaskiej podeszwie, do tego zaczęłam się garbić, żeby wyglądać na niższą. Kiedy poznałam chłopaka, który był o centymetr niższy ode mnie, zrobiło się jeszcze gorzej.

Wbrew pozorom, związek wcale nie zwiększył poczucia własnej wartości u Hani.

- Cały czas mówiłam mu, żeby się prostował. Kiedy on stał na baczność, a ja pochylałam głowę, był ciut wyższy. Obsesyjnie pytałam koleżanek, jak ze sobą wyglądamy. Czy jestem przy nich babą-czołgiem? Prosiłam, żeby robiły nam zdjęcia od tyłu, żebym mogła nas porównać. Teraz to brzmi śmiesznie, ale byłam nastolatką i naprawdę się tym wszystkim przejmowałam – dodaje.

Problem wcale nie zniknął, kiedy Hania osiągnęła dorosłość.

- Pierwsza praca i dyrektor, który miał może ze 160 cm wzrostu. Mój szef. Musiałam na niego patrzeć z góry, a on zadzierać głowę. Zero szans na autorytet w moich oczach. Było mi tak głupio, że znów próbowałam się kurczyć, żeby tylko on nie czuł się przytłoczony moją "wielkością".

Dziś Hania jest już mamą, ma męża (wyższego) i większy dystans do siebie i swojego wzrostu.

- Nauczyłam się z tym żyć. Nie powiem, że czuję się świetnie przy niższych facetach, ale przynajmniej przestałam się garbić, żeby ukryć swój wzrost. Jest lepiej – przyznaje.

Wiele młodych dziewczyn jest jeszcze na początku drogi, którą przeszła Hania. Co można doradzić rodzicom nastolatek, które nie radzą sobie ze swoim wzrostem? O to pytamy Natalię Koperską, psychologa.

- W takiej sytuacji pomocne jest rozmawianie z nastolatką o tym, co od nas zależy, a co nie, co możemy zmienić (kolor włosów, wielkość biustu), a czego nie (wzrost), budowanie pewności siebie i samooceny w oparciu o zachowanie i wysiłek, w oderwaniu od porównywania z innymi. Rodzice często popełniają błąd, pytając dziecka po sprawdzianie albo zawodach o wyniki kolegów i koleżanek. Nawet kiedy chwalą swoje córki czy synów, używają często zdania "zrobiłeś to szybciej/lepiej niż..." zamiast "zrobiłeś to super szybko". Zaczęłabym od zmiany właśnie w tym zakresie – radzi Natalia Koperska.

"Mają mnie za pustaka"

Ze swoim wzrostem nadal nie poradziła sobie Klaudia. Ma 181 cm wzrostu, czyli więcej niż przeciętny sympatyczny chłopak w serwisach randkowych.

- Pomijając typowych amantów, normalni faceci mają poniżej 180 cm. Przynajmniej z moich obserwacji – mówi w rozmowie z WP Kobieta. – Jestem singielką od dwóch lat, a wcale nie chcę być sama. Problem w tym, że wszyscy wysocy są zajęci.

Klaudia nie chce nawet słyszeć o tym, by związać się z niższym.

- To nie wchodzi w grę. I wiem, jakie będą komentarze, jak pani to napisze – mówi Klaudia. - Czytałam je już nie raz na portalach randkowych. Mają mnie za pustaka, który patrzy tylko na wzrost, a nie na charakter mężczyzny. Ok, rozumiem ten argument, jest mi przykro, że tak "dyskryminuję". Ale ja jestem kobietą i chcę się czuć kobieco. Czy to jest tak trudno zrozumieć? Jak mam być lekka i delikatna przy mężczyźnie, który jest ode mnie mniejszy? Tu nie chodzi tylko o wzrost, a o budowę ciała. Mniejsze ręce, węższe biodra. Przecież ja mam od nich nawet szersze "bary"! – dodaje.

Postawa Klaudii wcale nie odbiega od normy, a wynika po prostu z ludzkiej natury.

- Wysokie dziewczyny szukają wyższych chłopaków – mówi w rozmowie z WP Kobieta Natalia Koperska, psycholog. - To dość naturalne, że na partnerów wybieramy osoby podobne do nas - pod względem statusu społecznego, zainteresowań, inteligencji czy wyglądu. Oczywiście zdarzają się wyjątki, dodatkowo może nam się podobać Brad Pitt czy Angelina Jolie, ale w realnym życiu raczej wybierzemy kogoś podobnego do nas – przyznaje.

"Faceci po prostu się mnie bali"

Monika Woźniakiewicz ma 182 cm wzrostu. Jako piękna i zgrabna dziewczyna szybko odnalazła się w modelingu. Zanim jednak trafiła na pierwszy casting, też tkwiła w szponach swoich kompleksów.

Monika Woźniakiewicz ma 182 cm wzorstu
Monika Woźniakiewicz ma 182 cm wzorstu© Archiwum prywatne | Paweł Szczeciński

- Zaczęłam rosnąć między pierwszą a drugą klasą gimnazjum – mówi Monika. – Ja też byłam wyższa od kolegów i nauczycieli. Mało tego. Byłam też najwyższa w rodzinie.

Wzrost na początku wcale jej nie przeszkadzał. - Kompleksy zaczęły się, kiedy pojawiły się pierwsze uwagi o tym, że jestem "żyrafą". Słyszałam wyzwiska, byłam wytykana palcami. Głównie przez dziewczyny, kobiety zawsze gorzej życzą kobietom. Potrafią być okropne – przyznaje Monika.

Koledzy też nie mieli dla niej litości. - Faceci są pod tym względem strasznie zakompleksieni! Wydaje mi się, że właśnie dlatego mnie atakowali. Niby nie jestem najbrzydsza, a jednak przez wzrost byłam zwyczajnie poniżana. Słyszałam wyzwiska, naśmiewali się ze mnie – wyznaje Monika.

Monika też wolała mieć partnera wyższego od siebie. Ale tak naprawdę nie miała w tym względzie wyboru.

- Niżsi faceci wcale się obok mnie nie kręcili. Nigdy – mówi Monika. - Wydaje mi się, że po prostu się bali. Nawet nie próbowali nawiązywać ze mną bliższej relacji. Więc to nie tylko o mnie chodziło, ale też i o nich.

Monika wyleczyła się z kompleksów
Monika wyleczyła się z kompleksów© Archiwum prywatne | Blanka Jarosz

Kiedy miała 17 lat, Monika wybrała się na pierwszy casting. - I wtedy właściwie z automatu wyleczyłam się z kompleksów. Od razu powiedzieli mi, że mój wzrost jest super. To był atut, a nie wada. Do tego zobaczyłam, że wcale nie jestem jakimś dziwadłem, bo modelki są mojego wzrostu, czasem nawet wyższe. Uspokoiłam się, bo zaczęłam przebywać z ludźmi podobnymi do mnie.

Monika przyznaje też, że kompleksy w dużej mierze związane są z wiekiem. - To wszystko siedzi w głowie. Kiedy byłam młodsza, bardziej zwracałam uwagę na wygląd zewnętrzny, a nie na to, co chcę robić w życiu, kim chcę być. Dziś mam 29 lat, dwójkę dzieci i pracę, która nie jest związana z modelingiem.

Monika ma też męża. Jest wyższy o 7 cm. - Ale jak się zgarbi, to jest równy! – śmieje się.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (494)
Zobacz także