Blisko ludziCiepło - zimno

Ciepło - zimno

Ciepło - zimno
Źródło zdjęć: © sxc.hu
01.12.2008 12:45, aktualizacja: 26.05.2010 21:16

Miłosne rozmowy nie powinny ograniczać się tylko do fizjologii. Możecie mówić o swych pragnieniach, marzeniach, fantazjach, upodobaniach. Nie musicie wszystkich Waszych zachcianek od razu wypróbowywać, sypialnia to nie laboratorium

Miłosne rozmowy nie powinny ograniczać się tylko do fizjologii. Możecie mówić o swych pragnieniach, marzeniach, fantazjach, upodobaniach. Nie musicie wszystkich Waszych zachcianek od razu wypróbowywać, sypialnia to nie laboratorium. Nie bójcie się też opowiedzieć partnerowi o swych urazach i obawach związanych z seksem. Problem przegadany, jeśli nie znika, staje się mniejszy. Dzięki kilku słowom i gestom szybko nauczycie się swoich ciał.

Ustalcie też, jak moglibyście uatrakcyjnić Wasz seks. Najlepiej robić to wspólnie i wspólnie zaakceptować eksperymenty. Inaczej on może uciec w popłochu, gdy wyciągniesz spod łóżka sznur. Czasem podnietą albo pretekstem do waszych intymnych rozmów mogą być dowcipy na temat seksu.

Jak "to" nazwać

Wielką trudnością w rozmowach o seksie jest bardzo ubogie słownictwo, którym dysponujemy. Większość określeń ma ordynarny podtekst. Dlatego, nie chcąc być posądzani o wulgarność, nie nazywamy rzeczy po imieniu tylko mówimy ogólnie "to". Ale nie zawsze "to" jest tym, o co nam chodzi. Na wszystko jest rada. Każda para może sobie wymyślić symboliczny, własny język miłości.

Zabawa w ciepło-zimno

Jeden ze sposobów to zabawa w ciepło-zimno. Wydając odpowiednie odgłosy w czasie miłosnej gry możesz sprowadzić partnera ze swych miejsc zimnych na gorące. Jeśli jest w strefie mrozu leż cicho, kiedy choć trochę zbliża się do ciepła, zacznij delikatnie wzdychać, im będzie bliżej, tym mocniej daj mu odczuć, że jest na właściwej drodze, możesz szeptać: "gorąco, gorąco". Pamiętaj, że mężczyźni lubią, kiedy kobieta głośno wyraża swą rozkosz. Jeśli wolisz przeżywać ją w ciszy, lepiej wytłumacz mu, że to po prostu twój sposób i wcale nie znaczy, że nie jest ci dobrze. Dzięki ciepło-zimnym wędrówkom szybko nauczy się twojego ciała. Jeśli okaże się wyjątkowo oporny w naukach, nie mów mu "tego nie lubię", gdy gładzi Ci pięty, po prostu przesuń delikatnie jego rękę na swoje udo i powiedz "to lubię". W słowniku miłości najlepiej nie stosować w ogóle słów wyrażających negację. Równie zdradliwe jest posługiwanie się językiem bohaterek filmowych. W zaciszu domowej sypialni napuszone słowa mogą zabrzmieć po prostu głupio,
a on zamiast się podniecić, roześmieje.

ZOBACZ TEŻ:

Waszym językiem miłości mogą stać się słowa zapożyczone z innych kultur, które przez wieki wypracowały język seksu, traktując tę dziedzinę nie jako źródło występku, ale jak sztukę. Stare teksty indyjskie i chińskie podają, że miłosne odgłosy uwalniają od zahamowań emocjonalnych, są nieodłączną częścią fizycznej miłości. Nauki tantryczne nie każą się wyrzekać zwierzęcych odgłosów wydawanych podczas namiętnego zjednoczenia, bo mogą one mieć znaczenie mistyczne. Zalecają nawet powtarzanie specjalnych mantr, dzięki którym można uwznioślić swe emocje, rozbudzić ekstazę. Zbawienny wpływ ma ponoć wypowiadanie słów: OM-AH-HUM. W egzotycznym języku miłości nie ma też problemów z nazywaniem narządów płciowych. Wyróżnia on, np. trzy rodzaje lingamu czyli męskiego narządu płciowego. Najmniejszy nosi nazwę Zająca, średni Byka, największy Konia. Ich posiadacze mają stosowne do wielkości swego członka cechy. Właściciel Zająca jest niski i łagodnego usposobienia, Byka ma niespokojny charakter i siłę, Konia jest wysoki,
dobrze zbudowany, ma żarłoczną i pożądliwą naturę. Również żeńskie narządy płciowe czyli yoni mają swoje nazwy. Posiadaczka Sarny ma dziewczęcą budowę i aktywny umysł, Klaczy jest delikatna i wszechstronnie uzdolniona, Słonicy ma szorstki głos i bardzo trudno ją zaspokoić. Może taki egzotyczny język miłości przyda się i w naszych sypialniach?

Mistrz Kochanowski

Można też sięgnąć do staropolszczyzny, która miała dużo określeń i na intymne części ciała i na zachowania seksualne. Wystarczy poczytać choćby Kochanowskiego. Na pewno niedobrym zjawiskiem jest łączenie tak delikatnej sfery, jak nasza seksualność z grubiaństwem, z przekleństwami. To jednak nie jest tylko polska specyfika, ale dotyczy też języków innych krajów. Dlaczego tak się dzieje? Bo w ten sposób ma się poczucie prowokowania obyczajowego, naruszania tabu. Szkoda, że tak niefrasobliwe dezawuuje się pewne słowa.

Wina romantyzmu

O tym, że nie umiemy mówić swobodnie i ładnie o seksie zdecydowały trzy różne czynniki. Pierwszy z nich to religia, traktująca seksualność człowieka jako strefę wstydliwą, drugi to cenzura systemu politycznego, w którym żyliśmy, wreszcie trzeci to rola ideologii romantycznej, w której mówienie wprost o sprawach związanych z ciałem było nie na miejscu. To wszystko zrodziło poczucie języka zakazanego, a jeśli się go nie używa, trudno wymagać, żeby się wzbogacał. Z tej sytuacji próbuje się wybrnąć na różne sposoby. Najczęściej albo stosuje się słownictwo prymitywne, albo naukowe, nie ma języka pośredniego. Były co prawda próby stworzenia słowników seksualnych, ale opisy haseł często w nich śmieszą. Kłopoty nie lada mają też tłumacze, często muszą dokonywać karkołomnych sztuk, gdy przychodzi do tłumaczenia bardziej śmiałych obcych tekstów. Z drugiej strony to paradoks, że większość ludzi nie wie, jak prawidłowo pisze się jedną z nazw męskiego narządu. A jeśli już w końcu pojawia się w słownikach ortograficznych,
słychać głosy oburzenia, że nie powinno się drukować w nich świństw.

Nigdy nie mów Auuu!

My, kobiety bardzo lubimy, kiedy mówi się do nas w czasie aktu miłosnego całymi zdaniami. Są zwroty, dzięki którym czujemy się bardziej kochane, piękniejsze i intensywniej pożądane. Wśród najbardziej podniecających znajdują się m.in. "Jesteś taka piękna", "Tak bardzo mnie podniecasz", "Uwielbiam trzymać cię w objęciach", "Masz doskonałe usta", "Jestem cały twój".

Są też słowa, na które w łóżku nie ma miejsca, które skutecznie odpychają każdego kochanka. Nigdy nie mów: "Nie robisz tego dobrze", "Nie lubię tego", "Auu, to boli!" albo "Co robisz!".

ZOBACZ TEŻ:

Źródło artykułu:WP Kobieta