GwiazdyCool Kids of Death 2006

Cool Kids of Death 2006

Inteligentny, pełnokrwisty rock – po raz pierwszy są w formie.

Cool Kids of Death 2006
Źródło zdjęć: © WP.PL

28.03.2006 | aktual.: 30.03.2006 14:02

Do tej pory łódzki Cool Kids of Death kojarzył się przede wszystkim z garstką młodych facetów, którzy braki w umiejętnościach muzycznych rekompensowali hałaśliwymi, medialnymi tyradami o buncie i tzw. generacji Nic. Fonograficzny efekt ich działalności był raczej rozpaczliwy. Ot, dwie płyty, wypełnione po brzegi nieporadną krzyżówką siermiężnego punka i współczesnego alternatywnego rocka; energiczną, ale wykonaną z pożałowania godną ignorancją. Trzeci album zespołu przynosi jednak spore zmiany. Współpracując z niemieckim producentem Tobiasem Levinem, muzycy spłodzili kilkadziesiąt minut solidnego, eksperymentalnego grania, w którym dalekie echa punkowego łupu-cupu co i rusz rozjeżdżają się na wszystkie strony, przechodząc w psychodeliczne i postrockowe wizje. „Ta płyta powstawała na przestrzeni dość długiego czasu – mówi Krzysztof Ostrowski. – Wydaje mi się, że był to czas, w którym zainteresowania muzyczne członków grupy faktycznie trochę się porozchodzily w różnych kierunkach. Ale nie wydaje mi się,
żebyśmy jako zespół uspokoili się albo zaczęli słuchać Coldplay. Ja w każdym razie nadal w naszych piosenkach czuję ducha Motorhead”. Rzeczywiście, i jest to poważny atut płyty, kombinując i eksperymentując, muzycy ani na chwilę nie gubią brudnej, szorstkiej, rockowej ekspresji. W połączeniu z wizjonerskimi skłonnościami Tobiasa Levina daje to w efekcie porcję solidnej, przemyślanej muzyki, obok której po prostu nie wypada przejść obojętnie. Imponujący rozwój!

Wielki krok naprzód. Z amatorskiej punkowej kapelki Cool Kids of Death przepoczwarzył się w poważny, poszukujący zespół.

Wojciech Lada

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)