Czapki z głów, majtki zdjąć
Stella McCartney to nie tylko filar brytyjskiej mody, ale również jedna z najbardziej aktywnych działaczek ekologicznych wśród gwiazd. I to właśnie ona ma zaprojektować nowe ekologiczne czapy dla królewskich gwardzistów. Podczas, gdy jedni modą żyją, inni ją obrażają - Gówno mnie obchodzą ciuchy, fotografuję ludzi, nie ubrania - twierdzi Terry Richardson, autor najnowszej, skandalizującej sesji dla marki Sisley.
27.07.2010 | aktual.: 28.07.2010 10:52
Stella McCartney to nie tylko filar brytyjskiej mody, ale również jedna z najbardziej aktywnych działaczek ekologicznych wśród gwiazd. I to właśnie ona ma zaprojektować nowe ekologiczne czapy dla królewskich gwardzistów. Podczas, gdy jedni modą żyją, inni ją obrażają - Gówno mnie obchodzą ciuchy, fotografuję ludzi, nie ubrania - twierdzi Terry Richardson, autor najnowszej, skandalizującej sesji dla marki Sisley.
Wykorzystanie niedźwiedziego futra przez brytyjską armię sięga korzeniami do czasów bitwy pod Waterloo w 1815 roku, kiedy to wojska pod dowództwem księcia Wellingtona rozgromiły armię Napoleona. Brytyjscy żołnierze zabrali wówczas futrzane czapy pokonanym francuskim gwardzistom, i od tego czasu weszły one w skład munduru Brytyjczyków. Wysokie futrzane czapy są częścią galowego munduru, wraz z charakterystycznymi czerwonymi kurtkami i są obecnie noszone przez gwardzistów trzymających straż przy budynkach takich jak Pałac Buckingham czy zamek w Windsorze.
Organizacja Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt (PETA) od lat walczyła o zaprzestanie szycia z niedźwiedziego futra czap żołnierzy gwardii królewskiej. PETA dowodzi, że niedźwiedzie, z których skór są później wytwarzane są futrzane czapy, są zabijane w okrutny sposób. Rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Obrony kontrargumentował, że futro na czapy do munduru gwardzistów pochodzi wyłącznie z kanadyjskich niedźwiedzi, które zmarły z przyczyn naturalnych i że żadne niedźwiedzie nie są zabijane. Jednak PETA wygrała walkę na czapki i dysponując poparciem Stelli McCartney (która jako córka dumy narodowej – Paula McCartneya - ma silny głos w ekologicznej dyskusji), przeforsowała projekt wymiany części umundurowania gwardzistów.
W zeszłym tygodniu projektantka przedstawiła brytyjskiemu Ministerstwu Obrony bardziej etyczne projekty umundurowania z zastosowaniem innowacyjnej technologii zwanej „Niedźwiedź 28”, a już wkrótce ma zaprezentować prototyp ekologicznej czapki, uszytej z syntetycznych materiałów. Nowe czapki maja być odporne na deszcz i wilgoć: ponoć zmorę gwardzistów pełniących służbę na dworze – Pierwotnie wysokie, futrzane czapy gwardzistów służyły po to, aby żołnierze wyglądali bardziej okazale np. podczas bitew, gdy w pełnym umundurowaniu maszerowali w szyku bojowym. Ale przecież od przeszło 100 lat nie były używane w tym celu – komentuje kwestię Stella McCartney w wywiadzie dla „Daily Telegraph”.
Gwardzista w wysokiej futrzanej czapie od zawsze był elementem brytyjskiego pejzażu. Z poważnymi młodzieńcami robią sobie zdjęcia japońskie (i nie tylko) turystki, a dowcipnisie za punkt honoru obierają sprowokowanie, zastygłego w jednej pozie, wojskowego. Czy zmiana charakterystycznego elementu stroju gwardzistów - futrzanej czapie, zmieni również turystyczne zwyczaje? Być może okaże się niedługo, że zdjęcia z wakacji w Londynie z brytyjskim gwardzistą w wysokiej, futrzanej czapie, mają historyczną? Może nie historyczną, ale zawsze kontrowersyjną wartość mają zdjęcia robione przez Terry Richardsona. Richardson to enfant terrible światowej fotografii modowej. Jego zdjęciom daleko do perfekcji: często są prześwietlone, nieostre albo kiepsko skadrowane. Ale to właśnie o niegrzecznym Terrym mówi się, że jest nowym Helmutem Newtonem. Wizjonerem, który zmienia kanon reklamowej fotografii mody.
- Cieszy mnie, gdy ludzie dobrze się bawią podczas sesji – zaznacza Richardson, dla którego światowe supermodelki ochoczo wyskakują z ciuchów i pozują w wyuzdanych pozach. Bo praca z Terrym to czysta zabawa, frywolne figle i porno z przymrużeniem oka. Dla tych prerogatyw Kate Moss zdjęła majtki w kampanii dla modowego magazynu „Pop”, gwiazdy „Plotkary”, lizały ogromnego loda, a modelka Josie Moran w najsłynniejszej „wiejskiej” sesji Terry’ego dla marki Sisley ssała mleko prosto z koziego cycka. I właśnie dla Sisley niegrzeczny wujek Terry, jak sam siebie nazywa fotograf, kolejny raz łamie granice dobrego smaku i naciąga estetyczne kanony fotografii modowej.
W branży mówi się, że Benetton miał Oliviero Toscaniego, „Vogue” – Patricka Demarcheliera, a księżna Diana – Mario Testino. Natomiast Sisley ma Terry’ego Richardsona. Gdyby nie ryzykowny dla obu stron kontrakt na pierwszą sesję reklamową w 1997 r. – Terry pewnie nie ugruntowałby sobie pozycji największego dewianta światowej fotografii, a Sisley pozostałby tylko stylowym brandem ze stajni wielkiego Benettona. Dzięki kampaniom reklamowym Sisleya niegrzeczny Terry trafił do panteonu największych fotografów mody, a marka Sisley zyskała zupełnie nową jakość w świecie mody. Dlatego związek marka – fotograf w tym wypadku jest niezwykle mocny i bardzo szczególny.
W najnowszej jesienno –zimowej kampanii występują modelki Ashley Smith i Tyler Riggs. Ashley, posiadaczka charakterystycznej i niezwykle urokliwej disatemy (przerwa między górnymi jedynkami) pozuje m.in. w pralce, przy lodówce i ssąc zielone ogórki. Jak zwykle u Richardsona musi być odrobina kontrowersji, więc ogórki są falliczne, tu i ówdzie widać majtki, piersi wylewają się zza małego biustonosza – a wszystko ma, jak zwykle, posmak, amatorskiej sesji. Trochę niegrzecznej – bo przecież robił ją Terry.