Czy karać za złe stopnie?
Nie zawsze niepowodzenia w nauce wiążą się z lenistwem dziecka. Zanim zdecydujesz się na jakąś formę kary, dokładnie przeanalizuj powody szkolnych kłopotów.
21.03.2006 | aktual.: 31.05.2010 22:14
Nie zawsze niepowodzenia w nauce wiążą się z lenistwem dziecka. Zanim zdecydujesz się na jakąś formę kary, dokładnie przeanalizuj powody szkolnych kłopotów.
Nie dostaniesz lodów!
Siedmioletnia Ania pełna zapału do nauki szykowała się 1 września do szkoły. Pierwsze tygodnie szkolnej nauki upływały spokojnie aż do dnia, kiedy dziewczynka w miejscu uśmiechniętego słoneczka pod swoim rysunkiem (ten znaczek w zeszycie pierwszoklasisty znaczy to samo, co piątka w zeszycie starszego ucznia) zobaczyła smutną buźkę, która oznaczała, że rysunek Ani nie spodobał się nauczycielce. Ania płakała przez całą drogę do domu, a mama wciąż powtarzała:
-Jeśli następnym razem bardziej się postarasz, z pewnością dostaniesz znaczek z uśmiechniętym słoneczkiem. Dzisiaj nie postarałaś się i stąd to wszystko. Planowałam lody zaraz po szkole, ale myślę, że na nie nie zasłużyłaś. Może wybierzemy się na lody jutro -obiecywała mama.
-A może już nigdy. Przecież mogę teraz codziennie dostawać smutne buźki pod rysunkami -skwitowała Ania.
Ania otrzymała dwa razy karę za swoją słabą (a przynajmniej tak przez nauczycielkę ocenioną) pracę. Pierwszy raz karą była ocena nauczycielki, drugi - nie pójście z mamą na lody. Dziewczynka zwątpiła w swoje umiejętności i prawdopodobnie pełna obaw przystąpi do następnej pracy. Bo z czego ma czerpać wiarę w siebie? Nauczycielka źle ją ocenia, a mama w nią nie wierzy.
Jak postąpić:
- Najlepiej, by pierwsze miesiące pobytu świeżo upieczonych uczniów upływały w poczuciu sukcesu. Nauczyciele i rodzice powinni nagradzać i bagatelizować porażki. Nie szczędźmy pochwał i ograniczajmy kary.
- Mama zamiast ubolewać nad oceną Ani, mogłaby pocieszyć córkę. Słabsze oceny będą się w szkole zdarzały i nie powinien to być powód do rozpaczy.
- Jeśli obiecała córce lody, to mimo słabej oceny powinna słowa dotrzymać. Zamiast: "Być może lody będą jutro" mogła powiedzieć: "Pójdziemy na lody, nastrój z pewnością nam się poprawi". Nie będziesz spotykać się z kolegami! Krzyś jest w czwartej klasie. Dotąd nie miał żadnych kłopotów z nauką. Prace domowe odrabiał szybko, a po południu chodził na zajęcia do szkoły muzycznej. Ostatnio coraz częściej wraca ze szkoły z dwóją i jedynką. W szkole muzycznej też narzekają na Krzysia. Rodzice postanowili w ramach kary ograniczyć kontakty syna z kolegami. Doszli do wniosku, że Krzyś zbyt dużo czasu spędza na podwórku, a zbyt mało przy pianinie i biurku. Krzyś buntuje się i zapowiada, że wkrótce całkiem przestanie się uczyć.
Krzyś prawdopodobnie ma zbyt wiele obowiązków. W pierwszych klasach było o wiele mniej nauki, teraz obowiązków przybyło. Rodzice zastanawiają się, w jaki sposób zorganizować pozaszkolne życie syna, by powróciły dobre oceny i sukcesy w obydwu szkołach. Zaczęli od kar - ograniczeniu kontaktów syna z kolegami. Liczą prawdopodobnie na to, że w ten sposób Krzyś będzie miał więcej czasu na naukę. Chłopiec może będzie miał więcej czasu, ale ochoty do nauki - mniej.
Jak postąpić:
- Rozmowa z Krzysiem jest najważniejsza. To on powinien zdecydować, czy dalsza nauka gry na pianinie interesuje go, czy już nie. Rodzice mogą zachęcać, ale nigdy nie zmuszać.
- Ograniczenie kontaktów z kolegami to poważna kara dla dorastającego chłopca, a jej skutek może być wręcz odwrotny od zamierzonego. Krzyś zamiast spożytkować wolny czas na naukę, będzie przeznaczał go na różne inne zajęcia, niekoniecznie z nauką związane, choćby po to, by udowodnić rodzicom, że problem wcale nie tkwi w tym, że zbyt wiele czasu poświęca kolegom.
- Zamiast karać lepiej porozmawiać o tym, które obowiązki chłopca są najważniejsze, a które mniej . Jeśli traktujemy naukę w szkole jako najważniejszą, nie róbmy problemu z chwilowych niepowodzeń w szkole muzycznej.
Nie wolno ci chodzić na randki!
Agnieszka jest w pierwszej klasie liceum. Oceny, które zbiera, to w przeważnie jedynki i dwóje. Rodzice uważają, że córka przestała się uczyć, a powodem wszystkiego jest jej chłopak, Wojtek. Zamiast siedzieć nad książkami, wciąż biega na randki. Agnieszka uważa, że to wcale nie wina Wojtka, ale szkoły, która ma ogromnie duże wymagania. Czasem nawet zastanawia się, czy nadaje się do tej szkoły.
-Może jestem za głupia, by uczyć się w tak dobrym liceum? -powtarza, gdy rodzice mają pretensje i zabraniają jej się widywać z Wojtkiem.
Przejście ze szkoły podstawowej do gimnazjum, a potem do liceum, bywa dla niektórych uczniów trudne. Zmieniają się nauczyciele, koledzy i przede wszystkim szkolne wymagania. Uczniowie, którzy w szkole podstawowej mieli wyłącznie dobre i bardzo dobre stopnie, w gimnazjum mają słabsze, a w liceum całkiem słabe oceny. Rodzice szukają powodów obniżenia wyników najczęściej w zewnętrznej sytuacji dziecka, w jego lenistwie i braku chęci do nauki. W przypadku Agnieszki, winy szukają w Wojtku i w tym, że ich córka zakochała się.
Jak postąpić:
- Być może Agnieszka potrzebuje teraz pomocy. Jej szkolne kłopoty wcale nie muszą wynikać z tego, że się zakochała. Szczera rozmowa może wiele wyjaśnić. Zakaz spotkań z pewnością nie da oczekiwanych rezultatów w postaci dobrych stopni.
- Nie zapominajmy, że nastolatki buntują się, gdy zakazy ograniczają ich wolność i niezależność.
- To normalne, że nastoletnia dziewczyna zakochała się. Spróbujmy się cieszyć razem z nią, gdy jest szczęśliwa i okażmy to.
- Porozmawiajmy o szkole i wspólnie szukajmy rozwiązań dla szkolnych problemów. Może trzeba jej pomóc w niektórych przedmiotach, a może pogodzić się ze słabszymi ocenami?
- Ustalmy z córką, ile czasu będzie poświęcała na naukę, a ile na randki i rozrywki. Jeśli zorientujemy się, że nie bagatelizuje szkolnych obowiązków, dajmy jej spokój. W pierwszej klasie oceny mogą być gorsze, ale jest szansa, że już w drugiej poprawią się.
Nie będziemy cię utrzymywać!
Na szkolnym zebraniu u Łukasza, ucznia trzeciej klasy liceum, rodzice dowiedzieli się, że syn notorycznie opuszcza szkolne zajęcia. W ostatnim tygodniu tylko jednego dnia był w szkole, pozostałe dni spędził na wagarach. W dzienniku przy jego nazwisku są wyłącznie jedynki. Na pytanie rodziców, dlaczego tak się dzieje, Łukasz odpowiada, że nie chce mu się uczyć i nie widzi sensu w chodzeniu do szkoły. Rodzice są bezradni. Próbują prosić syna, a gdy to nie skutkuje grożą, że wyrzucą go z domu i nie będą utrzymywać. Wyrzucenie dziecka z domu to raczej akt bezradności niż przejaw sensownej walki z wagarami i w konsekwencji z bardzo słabymi ocenami. Trudno dziwić się rodzicom Łukasza, że chcą zapobiec dalszym wagarom syna. Niepotrzebnie jednak grożą wyrzuceniem go z domu. Przecież tego nie zrobią. Wiedzą o tym oni, wie też o tym Łukasz.
Jak postąpić:
- Warto porozmawiać o przyczynach niechęci Łukasza do szkoły. Gdy znamy przyczynę zachowań, łatwiej zmieniać te zachowania.
- Można synowi uświadomić, że w chwili obecnej, obowiązek nauki ma młodzież do 18. roku życia. W jego przypadku, nauka nie jest więc wyborem, ale przymusem. Czy chce, czy nie, do szkoły musi chodzić, a rodzice powinni tego dopilnować.
- Notoryczne wagary nie mogą być potraktowane pobłażliwe. Jeśli Łukasz nie wywiązuje się z podstawowego obowiązku, jakim jest nauka, można zapowiedzieć cofnięcie różnych przywilejów, które miał dotychczas - organizowanie spotkań towarzyskich dla kolegów, bywanie u nich.
- Jeśli Łukaszowi grozi pozostanie w tej samej klasie, zapowiedzmy, że nie zamierzamy organizować dla niego atrakcyjnych wakacji, bo odpoczywał przez cały rok i nie jest specjalnie zmęczony.
Krystyna Zielińska