Czy polska zima da się lubić?
Jak sobie radzą z 20-stopniowym mrozem znajomi z programu „Europa da się lubić”.
20.02.2006 | aktual.: 07.03.2006 08:07
*Choć nasi znajomi z programu „Europa da się lubić” serca mają gorące, to 20-stopniowy mróz dał im się we znaki, podobnie jak nam wszystkim. Jak sobie z nim radzą? Przeczytajcie! *
*Ela Duda Francja Próbuję przeczekać do wiosny Kiedy w mroźny poranek schodzę po schodach, mówię sama do siebie: Odwagi, dziewczyno! Dasz sobie radę! Ponieważ jednak od tego wcale nie robi mi się cieplej, próbuję nauczyć się z zimą żyć. I z pomocą przyjaciół oraz odrobiny oprocentowanej herbaty czekam, aż się ociepli. *
Czy lubię polską zimę? Dobre pytanie. Dziś wszyscy chcą wiedzieć, czy czegoś nie piłam, bo na mrozie mój nos robi się czerwony. Do tej pory zima to były dla mnie wyjazdy na narty w Alpy – śnieg, słoneczko i zupełny relaks. Tę prawdziwą odkryłam dopiero w Polsce. Minus dwadzieścia?! Kto to widział? Jeszcze pół roku temu nie wyobrażałam sobie, że coś takiego w ogóle przeżyję. Najgorzej jest, kiedy rano trzeba wyjść z domu. Po prostu szok! Nigdy nie widziałam tyle śniegu na moim samochodzie ani nie miałam problemów z jego uruchomieniem. A na dodatek zamarza mi makijaż!
*Poznałam słowo „kalesony” *Niedawno miałam sesję zdjęciową. Wybrałam się na nią w pantofelkach na szpileczkach. Byłam głupia, bo wieczorem prosto stamtąd poszłam do przyjaciela, oczywiście w tych szpilkach. I kompletnie zamarzły mi nogi! Odtajałam dopiero przy lampce czerwonego wina ze stopami w gorącej wodzie. Oczywiście, od tamtej pory zaczęłam chodzić w ciepłych butach. A skoro mowa o ubraniu, zupełnie przypadkowo dowiedziałam się, że jest taki strój, który mężczyźni noszą zimą pod spodniami. Zaczęłam wertować słownik i okazało się, że są to „ineksprymable”, co po francusku oznacza coś tak niezwykłego i niemęskiego, że aż trudno opisać. Chodziło oczywiście o kalesony. Bez tej zimy nigdy bym tego słowa nie poznała!
*Conrado Moreno Hiszpania To taka krioterapia Mróz mnie dotlenia. Idę na godzinny spacer (dłużej nie wytrzymuję), a gdy wracam do domu, czuję się rześki. To taki wymyślony przeze mnie rodzaj krioterapii „light” (lekkiej) – zdrowej, a przy tym zupełnie za darmo. *Po raz pierwszy zobaczyłem śnieg nie w Polsce, ale w Madrycie. Miałem może dziewięć lat. W szkole od razu odwołano zajęcia, była wielka fiesta. Wszyscy wychodzili na ulicę. Samochody zatrzymywały się, kierowcy szukali stacji benzynowych, żeby kupić łańcuchy na koła. Chociaż śniegu napadało kilka milimetrów i po dziesięciu minutach już go nie było, pamiętam to do dzisiaj.
Zima, zwłaszcza tak mroźna jak teraz w Polsce, to dla Hiszpanów zupełna egzotyka (jak dla Polaków palmy). Większość z nich nie wytrzymałaby tu dłużej niż dwa dni. Ja, choć mieszkam w Polsce od 13 lat, tak mroźnej jak tegoroczna jeszcze nie przeżyłem. Zimą staję się melancholijny. Bardziej ciągnie mnie do domu, w którym można się ogrzać, wyciszyć, uspokoić. Wtedy częściej przychodzą też rozmaite refleksje...
Ja polską zimę lubię. Nawet kiedy ostatnio siedem godzin jechałem do Gniezna zaśnieżoną drogą przez las, też się cieszyłem, bo było pięknie. Tak samo jak podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, z którą grałem w Suwałkach, na polskim biegunie zimna. Niepotrzebnie obawiałem się tego wyjazdu. Było mroźnie, ale grzało słońce i ludzie o gorących sercach. Jak nie lubić tej waszej zimy...
*Paolo Cozza Włochy Trzeba mieć w sobie słońce Czekam na wiosnę. Polska zima jest dla mnie nie lada wyzwaniem, mimo że mam gorące serce. Wielbłąd na pustyni musi mieć w garbach wodę, żeby przetrwać. Włoch na taki zimny miesiąc musi mieć w sobie dużo słońca. I to cała tajemnica! *Pewnego dnia oglądałem w swoim warszawskim mieszkaniu włoskie wiadomości i nagle usłyszałem sensacyjne doniesienie, że w Polsce jest -22 stopnie. „Ale mają pecha ci Polacy” – pomyślałem i dopiero po chwili uprzytomniłem sobie, że ja też tu mieszkam. I że to jest mój kraj i moja zima! Czy polska zima da się lubić? Kiedy pierwszy raz tu przyjechałem i w letniej kurteczce biegałem, żeby kupić akumulator, nawet by mi to do głowy nie przyszło. Dziś już wiem, że Polska bez zimy i mrozu byłaby zupełnie innym krajem. Ta pora roku musi być i już. Zresztą kiedy temperatura spada poniżej -10 stopni, jestem już tak zmrożony, że mi wszystko jedno. Wtedy równie dobrze może być -40! Ale od kiedy pracuję w branży motoryzacyjnej i sprowadzam
rozmaite kable, skrobaczki do szyb czy łańcuchy na koła, choć serce mi mówi dosyć już tego mrozu! – dla dobra swego biznesu modlę się prawie, żeby jak najdłużej było zimno!
*Dmitryj Strelnikoff Rosja Grzaniec na wielkie mrozy Bardzo lubię zimę, choć nie ukrywam, że tegoroczna trochę mnie zaskoczyła. Mieszkam w Warszawie od 14 lat, ale takich mrozów i tyle śniegu jeszcze tu nie widziałem. *Rozpieszczony przez lekkie zimy po prostu marznę. Może dlatego, że powietrze jest wilgotne i wystarczy -18 stopni, a mróz szczypie w nos i policzki. Nie tak jak u nas, na południu dzisiejszego Kazachstanu, gdzie się urodziłem. Tam w styczniu jest średnio -20 do -30 stopni, z lodowatym wiatrem. A na północy Rosji doświadczyłem i -38 stopni! Żałuję, że nie mam w Polsce kożucha. I walonek, które zakłada się na bose stopy i jest gorąco. Wy jesteście zaskakujący – dzisiaj było -22 stopnie i widziałem ludzi bez czapek! Ja całe życie zimą chodziłem w futrzanej uszatce. W Polsce odkryłem rzecz, która czyni zimę przyjemniejszą – grzańce. Grzane piwo czy wino piłem tu pierwszy raz w życiu. Jest super i naprawdę pomaga!
Tomasz Brunner