Dlaczego wciąż jestem przygnębiona?
Zastanawiam się, dlaczego ciągle czuję się przygnębiona, smutna i martwię się rzeczami, którymi, hmm, chyba nie
powinnam. Mam wspaniała mamę (z tatą trochę gorzej), chłopaka, z którym wkrótce mam zamieszkać. Jednak jakoś ciągle się czymś
martwię, coś mnie jakby męczy od środka. Jestem bardzo wrażliwą osobą, w swoim życiu przeżyłam wiele sytuacji, które jeszcze tą
wrażliwość pogłębiły.
18.12.2006 16:27
Zastanawiam się, dlaczego ciągle czuję się przygnębiona, smutna i martwię się rzeczami, którymi, hmm, chyba nie powinnam. Mam wspaniała mamę (z tatą trochę gorzej), chłopaka, z którym wkrótce mam zamieszkać. Jednak jakoś ciągle się czymś martwię, coś mnie jakby męczy od środka. Jestem bardzo wrażliwą osobą, w swoim życiu przeżyłam wiele sytuacji, które jeszcze tą wrażliwość pogłębiły. Nie mam dobrych stosunków z tatą, wiele razy wyzywał mnie, wyrzucał z domu... przez to chyba nie potrafię radzić sobie z wieloma sytuacjami w swoim własnym związku. Nawet, kiedy jest dobrze, ciągle myślę, że jednak coś jest nie tak i szukam i szukam...
Smutny jest twój list, bo i smutne masz doświadczenia z dzieciństwem związane. Jak rozumiem, twoje dorastanie przebiegało nie zawsze w przyjaznym ci otoczeniu, z akceptacją i dobrymi emocjami. Raczej towarzyszyły temu dorastaniu negatywne emocje, konflikty i problemy. No cóż, wszystko to teraz odbija się na twoim, prawie dorosłym życiu. Co ci doradzę? Z pewnością nie powiem – nie przejmuj się! Nie. Wiesz dlaczego? Bo nie będę zachęcała cię do spychania problemów, ale do rozwiązywania ich. Spróbuj poszukać psychologa i wybierz się do niego. On pomoże ci przejść przez zawiłości życia dziecięcego, zrozumieć mechanizmy, które kiedyś królowały w twoim życiu i te, w które teraz jesteś uwikłana. Czym lepiej zrozumiesz swoją przeszłość, tym łatwiej będzie ci odnaleźć się w teraźniejszości. Zbyt mało mam informacji, by snuć przypuszczenia, skąd bierze się twoje przygnębienie, dlaczego tak często popadasz w czarnowidztwo i skąd te twoje kiepskie nastroje? Nie zostawiaj ich tak. Znów, z pomocą psychologa mogłabyś
próbować je zrozumieć i szukać jakichś rozwiązań. Jak więc widzisz, mocno zachęcam cię do wizyty u specjalisty. Wierzę w to, że pomógłby ci pewniej stanąć na nogach.