Edukacja seksualna całkowicie zniknie z polskich szkół? "Nadzieję pokładam w rodzicach"
Jeśli w życie wejdzie ustawa zapowiadana przez ministra Czarnka, obecność edukacji seksualnej w polskich szkołach będzie zagrożona. Tymczasem już teraz stan wiedzy dzieci i młodzieży pozostawia wiele do życzenia. - Do szpitali trafiają dziewczynki z zaawansowanymi, trudnymi do leczenia infekcjami intymnymi, cały czas zdarzają się historie, że para 15-latków zachodzi w ciążę i nie wiadomo, co z tym dalej zrobić – mówi w rozmowie z WP Kobieta Anna Jurek - edukatorka seksualna i filozofka, wiceprezeska Fundacji Nowoczesnej Edukacji SPUNK.
Katarzyna Pawlicka, WP Kobieta: W polskiej szkole istnieje edukacja seksualna?
Anna Jurek: W polskich szkołach jest nieobowiązkowy przedmiot "wychowanie do życia w rodzinie", który niestety często zbiera wśród uczniów złe recenzje. Dzieje się tak, ponieważ prowadzący go nauczyciele bywają wybierani odgórnie (rekrutowani np. wśród biologów lub katechetów), a nie każdy ma odpowiednie przygotowanie, by rozmawiać o seksualności. W konsekwencji podczas tych zajęć zazwyczaj porusza się raczej neutralne, bezpieczne tematy, jak np. rodzina czy przyjaźń. Te zagadnienia są oczywiście ważne, ale nie wyczerpują puli i na pewno nie odpowiadają na wszystkie pytania dzieci czy młodzieży.
Jaka jest zatem różnica między WDŻ a edukacją seksualną?
Zajęcia z edukacji seksualnej prowadzimy od 2010 roku według autorskiego programu. Od 2012 roku zajęcia realizujemy także w ramach programu miejskiego finansowanego z budżetu miasta Łodzi. Prowadzimy je w szkołach, ośrodkach socjoterapii, świetlicach, domach dziecka. Oczywiście za zgodą rodziców lub opiekunów i po wcześniejszym spotkaniu z nimi, podczas którego prezentujemy program.
Natomiast jeśli ustawa proponowana przez ministra Czarnka wejdzie w życie, nasza praca będzie utrudniona i zamieni się w partyzantkę. Jego pomysł polega bowiem na tym, by mianowany z ramienia ministerstwa kurator akceptował obecność wszystkich organizacji pozarządowych w szkole. Dyrektor, który nie podporządkuje się tej zasadzie, będzie mógł zostać bardzo surowo ukarany, a nawet zwolniony. Dlatego nadzieję pokładam w rodzicach, szczególnie tych, którzy są blisko swoich dzieci i wychowawcach mających świadomość, jak bardzo potrzebne są takie zajęcia.
Czego na nich państwo uczą? Wokół edukacji seksualnej narosło wiele mitów, niektóre środowiska konsekwentnie ją demonizują…
Podstawą są rozmowy o dojrzewaniu, języku, jakim posługujemy się mówiąc o seksualności i relacjach. Zastanawiamy się, jakie są dobre motywacje, by wejść z kimś w relację, mówimy o pierwszym razie, czyli pierwszych doświadczeniach seksualnych, antykoncepcji, chorobach przenoszonych drogą płciową, ciąży, omawiamy test ciążowy, informując, kiedy go zrobić, żeby wynik był jak najbardziej wiarygodny, rozmawiamy, co to znaczy być dobrym rodzicem, pytamy, jakie są oczekiwania dzieci względem rodziców, poruszamy temat zagrożeń w sieci i zagrożeń związanych z pornografią. W tym kontekście zastanawiamy się, w jaki sposób media pokazują ciała kobiece i męskie i jak silny ma to wpływ na nasze ich postrzeganie.
Informujemy również o wszelkich aspektach prawnych związanych z tymi tematami. Dbamy o to, aby program nawiązywał do tego, co dzieje się aktualnie w przestrzeni publicznej i social mediach. Staramy się być na bieżąco z filmami, serialami i zjawiskami popkultury ważnymi dla nastolatków.
Co dzieje się, kiedy nastolatkowie nie mają tej wiedzy?
Przykrych konsekwencji jest całe mnóstwo, zaczynając od tych czysto zdrowotnych. Jeśli nie będziemy umieli nazwać swoich narządów płciowych, jak opowiemy lekarzowi czy lekarce, co nam dolega? Równie ważne, byśmy nauczyli się stawiać granice w relacjach z innymi, szczególnie w grupie rówieśniczej, i sami ich nie przekraczali. Gdy nauczymy się to robić, wzrasta szansa na uniknięcie sytuacji przemocowych – w związkach i na szkolnym korytarzu. Wreszcie – wiedza na temat identyfikacji płciowej i orientacji psychoseksualnej sprawia, że mamy w sobie więcej zrozumienia oraz akceptacji dla innych i dla siebie. Jeśli zaś młoda osoba jest niebinarna czy nieheteronormatywna, otrzymuje komunikat, że to również jest w porządku i mieści się w normie. Uczniowie dowiadują się także, że pewne kwestie są regulowane prawnie i nie można krzywdzić drugiej osoby bez konsekwencji.
W którym z tych obszarów dostrzega pani najwięcej problemów?
W fundacji prowadzimy także terapię i spotkania dla osób niebinarnych, nieheteronormatywnych i transgenderowych i muszę powiedzieć, że w tym obszarze nie tylko uczniom, ale także rodzicom i nauczycielom brakuje wiedzy i zrozumienia. Często pojawiają się naciski, by ci młodzi ludzie jak najszybciej określili jasno, kim są. Tymczasem znajdują się w takim okresie rozwoju, że mogą tego jeszcze nie wiedzieć. To zupełnie normalne. Niestety, debata publiczna i wiążąca się z nią dezinformacja, która nierzadko płynie od przedstawicieli rządu, utrudnia zrozumienie tych złożonych kwestii, co nie sprzyja utrzymaniu dobrych relacji społecznych.
Wspomniała pani również o kwestiach zdrowotnych…
Tak, to praca profilaktyczna, którą trzeba wykonywać cały czas. Do szpitali trafiają dziewczynki z zaawansowanymi, trudnymi do leczenia infekcjami intymnymi, ponieważ wstydziły powiedzieć się, że coś jest nie tak. Cały czas zdarzają się historie, że para 15-latków zachodzi w ciążę i nie wiadomo, co z tym dalej zrobić. Tym bardziej, że mamy w Polsce tak restrykcyjne prawo dotyczące jej przerywania. W związku ze Strajkiem Kobiet wypłynęło sporo dramatycznych historii opowiadających o bardzo młodych ludziach, pojawiły się jednak również informacje o aborcji farmakologicznej, która do niedawna była tabu.
Jednocześnie presja związana z tym tematem jest ogromna i obudowana bardzo nieprzyjemnymi komunikatami. Mam poczucie, że zamiast dostarczać młodzieży rzetelną wiedzę, pokazywać, jak złożone bywają sytuacje życiowe, wkładamy jej do głowy mnóstwo lęków, obaw, zastraszamy, demonizujemy seksualność. Niestety, przez nasze doświadczenia historyczne nie mamy jako naród przyjemnych skojarzeń z seksem. Narracje, którymi karmiły nas mamy czy babcie, które przeżyły II wojnę światową, nie są oparte na przekazie, że seks to rozwijający, wzmacniający i piękny obszar życia. Wręcz przeciwnie.
Jak możemy walczyć z tak silnie zakorzenionymi przekonaniami?
Jako fundacja prowadzimy teraz duży, finansowany z norweskich grantów, projekt "Edukacja Seksualna Polska". W jego ramach szkolimy edukatorki i edukatorów z całej Polski, przede wszystkich z mniejszych miejscowości. Mają oni za zadanie rozmawiać z rodzicami, nauczycielami, radnymi, prowadzić zajęcia, ale także przedstawiać projekty uchwał czy innych rozwiązań prawnych na rzecz edukacji seksualnej i równościowej. Informacje, które płyną do nas z małych miejscowości, pokazują, że tam problem jest jeszcze poważniejszy niż w większych ośrodkach. Jeśli dorośli nie mówią o seksualności odważnie, nie osadzają jej w kontekście dobra i piękna, a wyłącznie negatywnych emocji, od razu przekłada się to na młodzież. Co więcej, wydaje mi się, że sprzedając negatywny obraz seksualności, władza i część dorosłych wystawiają się na śmieszność, są postrzegani jako relikt przeszłości.
Rodzice rozmawiają ze swoimi dziećmi o seksualności?
Z mojego doświadczenia wynika, że robią to bardzo rzadko. Mają złudne wrażenie, że ich dzieci już wszystko wiedzą – od rówieśników lub z internetu. Natomiast to nigdy nie jest wiedza uporządkowana i pozbawiona mitów czy błędów. Naturalne, że rodzice podczas takich rozmów czują skrępowanie – seksualność rodzica i dziecka powinna być rozdzielna, ale warto ten wstyd przełamać, uświadomić sobie, że edukacja seksualna to troska o zdrowie naszego dziecka, na poziomie ciała i emocji, o jego dobre relacje z innymi, bezpieczeństwo, wolność do decydowania o swoim życiu w kontekście posiadania lub nieposiadania dzieci, krytyczny stosunek do komunikatów medialnych.
Co jeszcze mogą zrobić rodzice chcący w odpowiedni sposób przekazać dziecku wiedzę?
Drodzy Rodzice, piłka jest teraz po waszej stronie i w waszych rękach leży odpowiedzialność za edukacją seksualną waszych dzieci. Odradzam zdawać się w tej kwestii na Ministerstwo Edukacji.
Dlatego zachęcamy w fundacji, by dorośli zgłaszali się do takich projektów jak nasz, zapraszali edukatorów seksualnych, brali udział w szkoleniach dla rodziców o tym, jak rozmawiać z dziećmi o seksualności, obserwowali nas w mediach społecznościowych, czytali wartościowe książki ("Newsweek" wydaje teraz magazyn "Psychologia nastolatka", który rekomenduję). Warto być na bieżąco z serialami i filmami dla młodzieży, polecam "Sex Education" na Netlixie czy "Genera+ion" na HBO GO. Później można przy śniadaniu czy spacerze porozmawiać o wybranych wątkach, motywacjach bohaterów. W łódzkim Teatrze Powszechnym jest cały cykl spektakli pt. "Dziecko w sytuacji", który też warto zobaczyć. Nie jest to odkrywcza myśl, ale przede wszystkim trzeba być po prostu blisko własnego dziecka, rozmawiać z nim, być ciekawym, jak żyje, zachęcać do samodzielnego myślenia. Wiedza i krytyczny ogląd sytuacji są jedynymi narzędziami przeciwdziałania propagandzie i manipulacji, których w kontekście seksualności w Polsce nie brakuje.
Więcej o działaniach Fundacji znajdziecie TUTAJ.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!