Emigracja powodem rozwodów

Emigracja to główna przyczyna rozwodów. Według najnowszych badań, w rozłące żyje około pół miliona zalegalizowanych związków. Zdaniem socjologów 30 proc. z nich zakończy się rozwodem, którego powodem w większości przypadków będzie zdrada.

Emigracja powodem rozwodów
Źródło zdjęć: © sxc.hu

03.02.2009 | aktual.: 30.05.2010 11:03

Według demografów rozpadnie się co trzecia emigracyjna rodzina. Emigracja to główna przyczyna rozwodów. Statystyki pokazują, że w tym roku na rozstanie zdecyduje się 80 tys. małżeństw. Według najnowszych badań, w rozłące żyje około pół miliona zalegalizowanych związków.

Zdaniem socjologów 30 proc. z nich zakończy się rozwodem, którego powodem w większości przypadków będzie zdrada, której to sprzyja przeciążenie psychiczne w nowych warunkach egzystencji. Zazwyczaj dochodzi do niej już w pierwszych tygodniach po wyjeździe i najczęściej jest udziałem mężczyzn. Strategią zaradczą według psychologów może być częsty kontakt i to nie tylko telefoniczny. Nie powinniśmy wspólnych rozmów ograniczać do kwestii związanych z finansami czy wychowaniem dzieci – twierdzi psycholog kliniczny Magdalena Gorzela-Moszkowicz. Warto podsycać wzajemną namiętność chociażby mailowo.

Około 2 mln Polaków przebywa obecnie za granicą. Ta fala wyjazdów z całą pewnością wpłynie na charakter naszego społeczeństwa. Ten wpływ będzie większy niż emigracyjnej fali w XIX i XX wieku, gdyż obecnie skala wyjazdów jest większa i skoncentrowana w krótszym czasie. Ponadto odbywa się w dobie wielkich ułatwień komunikacyjnych, co pozwala na szybkie przemieszczanie się ludzi, idei, środków.

Utarty slogan według którego miłość, ta prawdziwa przetrwa każdą rozłąkę nie do końca sprawdza się w realiach życia. Po 2004 roku z kraju wyjechało około 2 mln Polaków, głównie w poszukiwaniu pracy. Szczytny cel: zarobienia wystarczającej ilości pieniędzy, by poprawić byt swój, współmałżonka, dzieci, w wielu przypadkach okazał się zgubną w skutkach strategią dbania o dobro rodziny. Chociaż dużą część wyjeżdżających stanowią ludzie stanu wolnego, w połączeniu z faktem, że nie każde rozdzielone małżeństwo się rozpadnie, to liczba rozwodów i tak bardzo wzrośnie. Te rozbite rodziny, to już spory koszt społeczny.

Niejednokrotnie za decyzją wyjazdu nie stoją tylko przyczyny ekonomiczne. Rzadziej uświadamiamy sobie aspekt psychologiczny: brak bliskich więzi w małżeństwie, wzajemne rozczarowanie, przebrzmienie romantycznej miłości, trudności w budowaniu wzajemnej komunikacji, nierozwiązane kryzysy. Małżonkowi w takiej sytuacji wydaje się, że wyjazd partnera za granicę w celach zarobkowych to zbawienny pomysł. Dzięki temu mogą uciec od tego, co zbyt trudne.

Zarobkowi emigranci nie zawsze i nie dość wyraźnie uświadamiają sobie, że uciekają na drugi koniec świata nie tylko za chlebem, ale i przed trudnościami w związku. Często wyjazd do pracy za granicę jawi im się jako upragniona zmiana w dotychczasowym marazmie. Gdy w takim właśnie momencie dochodzi do wyjazdu, nie rokuje to dobrze dla związku. To okazja do jeszcze większego oddalenia tak fizycznego, jak psychicznego. W nowej sytuacji życiowej, bez zobowiązań, obciążenia obowiązkami rodzinnymi on czy ona mogą łatwo nawiązać nowe kontakty, nie tylko seksualne. Istniejące środki komunikacji nie podtrzymają słabej więzi, to tylko złudzenie.

Coraz częściej na wyjazd jednego z małżonków decyduje się para o bardzo krótkim stażu. Więź między nimi jeszcze się nie zbudowała, gdyż buduje się przez wspólne trudne, kryzysowe sytuacje oraz wspólne życie: pracę, odpoczynek, wspólne plany, wspólne spędzanie wolnego czasu. Taka relacja też ma znikome szanse na przetrwanie rozłąki.

Każda rozłąka, a już szczególnie wielomiesięczna emigracja, powoduje zwiększenie napięć wśród partnerów. I nie każdy związek to wytrzymuje – po prostu każda drobna szczelina staje się przepaścią. I nie ma co tutaj winić migracji per se – emigracja jest tylko czynnikiem przyspieszającym erozję.

Wśród osób, które dobrze sobie radzą, a czasem nawet preferują związek na odległość, w pierwszym rzędzie stoją silni indywidualiści. Są to osoby, dla których priorytetem jest ich własna przestrzeń życiowa, ich wewnętrzny świat, ich cele i dążenia. Nasuwa się pytanie czy emigracja zarobkowa i rozdzielenie musi oznaczać kryzys w rodzinie? Niekoniecznie. Istnienie mocnej, osadzonej w realiach więzi między małżonkami, jest w tym aspekcie priorytetem. Zgoda obojga na rozłąkę i jasno sprecyzowane cele, określenie dokładne długości trwania migracji i podtrzymywanie więzi na każdy możliwy sposób.

Profesor Jacek Kurzypa, socjolog nie ma wątpliwości, że emigracja przynosi więcej plusów niż minusów. – To bez dwóch zdań. Ale trzeba powiedzieć rodakom, którzy wyjeżdżają, że emigracja to świat wielu pokus. Jedni dają sobie radę, a drudzy wpakują się w niezłą kabałę. Nie jest tak, że za granicą tylko na nas czekają, i że zawsze sobie damy radę - ostrzega socjolog.

Jedno jest pewne: Polacy są tak rodzinnym narodem, że z trudem znoszą dłuższą rozłąkę z bliskimi. Na emigracji straszliwie tęsknią, i to bez względu na wiek, zarobki i pozycję, jaką udało im się osiągnąć. Z badań profesora Kurzępy wynika, że aż 27 proc. emigrantów przyznaje się do zdrady.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (15)