Szantaż emocjonalny prowadzi do ogromnego poczucia winy. Maria Rotkiel: To powszechne zjawisko
- Szantażowanie emocjonalne drugiej osoby zawsze jest objawem jakiegoś deficytu – niekochania w dzieciństwie, niezaopiekowania i innych. Bardzo rzadko się zdarza, żeby osoba szantażująca miała świadomość, że to robi. A jeśli ma świadomość, to oznacza, że jest socjo- albo psychopatyczna - mówi Maria Rotkiel, terapeutka par.
26.11.2021 16:37
Aleksandra Hangel, WP Kobieta: Szantaż emocjonalny brzmi dość jasno – szantażowanie emocjami. Ale chyba nie każdy wie, że "zabiję się, jeśli kiedyś odejdziesz", to nie zapewnienie o miłości, ale przemoc.
Maria Rotkiel, terapeutka par: Szantaż emocjonalny w związkach jest powszechny. Osoba szantażująca używa go, by ugrać coś, na czym jej zależy. To są zachowania przemocowe, a świadomość na ich temat jest całe szczęście coraz większa. To dobrze, bo dzięki temu jesteśmy coraz czujniejsi, a to nie bez znaczenia w przypadku takiego szantażu emocjonalnego, bo bywa subtelny. Kiedy w gabinecie rozmawiam z parami, to częściej "ofiary" tego szantażu emocjonalnego mówią bardziej o swoich odczuciach niż o faktach, które istniałyby, gdyby to była na przykład przemoc fizyczna.
Ale oczywiście bywa czytelne, drastyczne, jak na przykład właśnie "zabiję się, jeśli kiedyś odejdziesz" albo "jeśli to zrobisz, to staniesz się dla mnie nikim". Są osoby, które poradzą sobie z tym lepiej i będą asertywnie odpierać taki atak, a są takie, które w relacji mogą się czuć zastraszone, bo są na przykład osobami o wysokiej wrażliwości. Podsumowując: szantażowanie emocjonalne to zaspokajanie własnych potrzeb kosztem drugiej osoby. Bardzo egocentryczne.
Dlaczego nie jesteśmy w stanie tego rozpoznać?
Bo to jest podobnie jak z zazdrością. Bo nam się wydaje, że ktoś nas w ten sposób zapewnia o swojej ogromnej miłości, że mu na nas zależy. Większość z nas myli często miłość z chęcią posiadania kogoś. Mogę tu przytoczyć taki przykład: kobieta mówi do swoich koleżanek, że nie może się z nimi spotkać, bo jej partner "świruje", gdy ona wychodzi. One jednogłośnie mówią, że przecież spotykają się tylko raz w miesiącu. Wtedy ona znów zaczyna się tłumaczyć, że partner sugeruje, że przestała go kochać, że już jej nie zależy, że pewnie sobie kogoś znajdzie. I łatwym celem takich zagrań będą osoby, których granice w dzieciństwie były łamane, nie liczono się z nimi, bo nie mają w sobie mechanizmu obronnego, alarmu.
A jakie są objawy takiego niewinnego szantażowania?
One powoli eskalują, jak w każdym zachowaniu przemocowym. Musimy zwrócić uwagę przede wszystkim na nasze samopoczucie: zaczynamy się czuć ograniczani, zaczynamy mieć poczucie, że nasze potrzeby nie są rozumiane, jesteśmy przytłoczeni reakcjami partnera na naszą autonomię, bo widzimy lęk, złość, bo widzimy, że partnerowi brakuje empatii. Bardzo ważnym czynnikiem w szantażu emocjonalnym jest to, że osoba szantażująca wzbudza w nas poczucie winy.
I wtedy w głowie powinno się pojawić: dzyń, dzyń – alarm.
Tak. I zadać sobie pomocne pytania: czy ja, robiąc to, co jest dla mnie ważne, faktycznie kogoś krzywdzę? I zadać takie pytanie także parterowi – dlaczego krzywdzi cię to, że ja się realizuję? Czasem to jest kwestia pójścia na kompromis, ale nikt nie może czuć się winny temu, że chce robić coś dla siebie.
A tłumaczenie swojego szantażu obawą o drugą osobę?
Na przykład: "Nie pojedziesz na wyjazd integracyjny, bo się o ciebie boję", "nie pójdziesz z koleżankami na imprezę, bo się o ciebie boję". To są właśnie te subtelności, o których mówiłam. Bo mówienie o obawie o drugą osobę tylko przykrywa fakt, że ktoś stosuje szantaż emocjonalny.
Wejdźmy na chwilę do głowy osoby, która stosuje ten szantaż. Co się za tym kryje? Co taka osoba czuje?
Ona się tak chroni przed lękiem, próbuje zaspokoić poczucie wewnętrznej pustki ciągłą bliskością. Szantażowanie emocjonalne drugiej osoby zawsze jest objawem jakiegoś deficytu – niekochania w dzieciństwie, niezaopiekowania i innych. Bardzo rzadko się zdarza, żeby osoba szantażująca miała świadomość, że to robi. A jeśli ma świadomość, to oznacza, że jest socjo- albo psychopatyczna. Najczęściej osoby, które stosują taki szantaż potrafią w bardzo ciekawy i pokrętny sposób uzasadnić, dlaczego to robią. Taki szantażysta nie stanie przed lustrem i nie powie, że kawał z niego drania, że szantażuje drugą osobę. Będzie chronił swoją samoocenę, używając norm społecznych, które nagina do rzeczywistości tak, by uzasadniały postępowanie.
Zobacz także
To teraz odwróćmy sytuację. Jakie to może mieć konsekwencje dla kogoś, kto jest szantażowany?
Często na początku się ugina i ma poczucie, że zatraca siebie, kontakt ze sobą, bo nie realizuje własnych potrzeb. Zresztą taki szantażysta używa takich "argumentów", że nasze potrzeby "są głupie", że "to idiotyczny pomysł". I wtedy osoba szantażowana mierzy się z poczuciem winy, bo czuje konflikt między tym, czego potrzebuje, a tym, co czuje bliska dla niej osoba, w tym przypadku szantażysta emocjonalny. No i na pewno wtedy występuje rozdarcie.
Czyli mamy klasyczną toksyczną relację.
Granica w zjawisku szantażu emocjonalnego zaciera się szalenie szybko – od tych niewinnych słów i zachowań jest bardzo krótka droga do działań tak przemocowych, że nie potrzeba psychologa, by je zdiagnozować.
Można to naprawić? Uchronić się przed tym?
Jasne, że tak. Tym bardziej, że za tym szantażem stoi potrzeba miłości, bliskości, ale też lęk o bycie samemu. Tylko kluczowe jest, by taka osoba zdała sobie sprawę z tego, dlaczego tak się zachowuje. Powinna wtedy znaleźć coś, co sprawi, że odnajdzie poczucie bezpieczeństwa, ukojenie. Ale nad tym trzeba pracować.
Jak zacząć?
Osoba szantażowana powinna zadać tej szantażującej pytanie: "Jak myślisz, jak mogę się czuć, gdy moja chęć spotkania się z koleżankami wiąże się z tym, że ty na 5 minut przed moim wyjściem dostajesz gorączki, a później mówisz mi, że jeśli wyjdę, to umrzesz?". Można też zapytać, dlaczego partner to robi, czego się boi. W ogóle w rozmowie lepiej pytać, zastanowić się nad tym, co w zachowaniu partnera chcemy zrozumieć, i o to zapytać.
Można też podać przykład, w którym zrozumieliśmy, gdy osoba szantażująca chciała realizować siebie i mieliśmy na to otwartość. Jeśli rozmowa nie jest możliwa, to takiej parze może pomóc terapeuta par, u którego w gabinecie w atmosferze bezpieczeństwa obiektywna osoba pomaga zrozumieć, dlaczego coś się dzieje. Nigdy nie jest za późno, by rozmawiać.