Fakty i wydarzenia z życia małżeńskiego
Ona prowadzi weekendowe wydanie „Faktów” TVN. On jest szefem informacji kanału Polsat News. Co łączy Beatę Tadlę i Radosława Kietlińskiego?
18.12.2009 | aktual.: 25.06.2010 14:32
Ona prowadzi weekendowe wydanie „Faktów” TVN, jest jedną z najbardziej znanych twarzy TVN24. On jest szefem informacji kanału Polsat News. Oni: dziennikarze dwóch konkurujących ze sobą kanałów informacyjnych. Ludzie o odmiennych gustach. O całkiem różnych charakterach, podejściu do życia. Ona – filigranowa, o dźwięcznym głosie. On – potężny baryton.Co łączy Beatę Tadlę i Radosława Kietlińskiego? Tekst Katarzyna Chomętowska
Beata Tadla: – Co nas łączy? Bałkany, nasza wspólna miłość, Kazimierz nad Wisłą, francuskie kino i owoce morza. I to chyba wszystko, jeśli chodzi o cechy wspólne. Maja Grohman, dziennikarka z Lubina i przyjaciółka Beaty Tadli jeszcze z rodzinnej Legnicy: – Pierwszy raz zobaczyłam ich razem niedługo potem, jak się poznali. Byłam zaskoczona. Radek to nie był facet z rodzaju tych, jacy wcześniej robili na Beacie wrażenie. Ona – spokojna, poukładana. A on w spodniach bojówkach szalał na snowboardzie. Pomyślałam: nie, z tego nic nie będzie.
Wydarzenie życia: koalicja dwojga
Poznali się w 1996 roku. Beata dopiero co przyjechała do Warszawy. Zahaczyła się w Radiu Eska. Była reporterką polityczną. Podobnie jak Radek Kietliński, który pracował w tym czasie dla Polskiego Radia. Beata Tadla: – Zamieniliśmy kilka słów na konferencji prasowej NIK-u. Potem spotkaliśmy się na kolejnej konferencji, w Ministerstwie Finansów. I Radek zaprosił mnie na lunch. Bardzo romantyczny, bo w ministerialnym bufecie. Zamówiliśmy dwa tatary. Ja byłam wtedy na świeżo po jakimś strasznym dramacie związkowym. On był kompletnie inny niż moja poprzednia miłość. Opowiadał mi o zespołach rockowych, o których nigdy nie słyszałam, o wspinaczce w górach. Urzekło mnie, że był taki... z innej bajki. Zaczęliśmy się spotykać.
Radek Kietliński: – Spodobała mi się, miała takie fajne oczy, uśmiech, wrażliwość... no i w ogóle. Ale różniliśmy się. Ja się wychowywałem na punk rocku, jeździłem do Jarocina, a ona na Genesis i Lady Pank. Chciałem, żeby wiedziała, co lubię, czym się interesuję. Filmy jej pokazywałem: „Nienawiść” i „Delicatessen”.
Po dwóch tygodniach umawiania się Radek wprowadził się do 30-metrowej wynajmowanej kawalerki Beaty razem z deską snowboardową, rowerem, komputerem i ogromną szafką na komputer. Zrobiło się ciasno. Wkrótce jeszcze ciaśniej, gdy zamieszkali we trójkę, razem z zaprzyjaźnionym fotografem, którego wyrzucono z mieszkania. Fotograf też miał rower, lodówkę i opiekacz.
Beata Tadla: – Spaliśmy wszyscy na podłodze, bo brakowało miejsca. To były świetne czasy. Nie myśleliśmy o ślubie. Najpierw pojawił się na świecie Jasiek, nasz syn. Miał dziewięć miesięcy, gdy się pobraliśmy. Radek Kietliński: – Można powiedzieć, że ślub też był taki trochę na wariata, dziennikarski. Dokładnie tego samego dnia, w tych samych godzinach trwało spotkanie koalicyjne między AWS a UW. Ta pani z łańcuchem na piersiach klepała swoje formułki, Beata dostała ataku śmiechu, a co jakiś czas otwierały się drzwi i ktoś szeptem mówił: „Sorry za spóźnienie, ale wiecie, koalicja...”. Wśród gości byli prawie sami reporterzy, fotografowie, operatorzy. Nikt nie wziął aparatu ani kamery. Po ślubie wszyscy ruszyli na wesele, które odbywało się w klubie studenckim. Jedzenie było bardzo swojskie: salceson, kiszone ogórki, coś do ogórków. I tańce. Miały być do białego rana, ale... zdarzył się wypadek.
Agnieszka Milczarz, dziennikarka Polsatu: – Upadłam i złamałam nogę. Strasznie panikowałam. Wesele się z miejsca skończyło. Musiałam jechać do szpitala. Beata i Radek pojechali razem ze mną. Oboje kilka godzin czekali na wynik rentgena, na opinię ortopedy, pocieszali mnie, że wszystko będzie w porządku i nie wyląduję na wózku. Nie padło ani jedno słowo o tym, że to ich wesele i powinni się na nim bawić, zamiast siedzieć ze mną w szpitalu. Fakty ze świata: wojna
W 2000 roku Radek zaczął pracę w „Informacjach” Polsatu. Wprawiony w relacjonowaniu sytuacji kryzysowych – jeszcze jako radiowiec był oddelegowany do zajmowania się powodzią w 1997 roku – od razu trafił na głęboką wodę. Miał zajmować się polityką, ale przede wszystkim został czołowym reporterem wojennym stacji.
Maja Grohman: – Podziwiam Beatę. Radek wyjeżdżał na wojnę, a ona zostawała z malutkim dzieckiem. Dzwoniłam do niej, pytałam: a co u Radka? A ona: „Od trzech dni nie mam od niego wiadomości”. I zapadała cisza. Ja nie wiedziałam, co powiedzieć. A ona nie chciała mówić o tym, co czuła. Nie tylko Radkowi, ale nawet mi nigdy nie powiedziała nic w stylu: „Wiesz, tak naprawdę to ja bym wolała, żeby on siedział w domu”.
Beata Tadla: – Powiedzieć to komuś takiemu jak Radek to jakby zabrać tej osobie powietrze. On się musiał rozwijać. Za bardzo go kocham, żeby mu to zrobić. Ale tak, bałam się o niego. Umierałam ze strachu. Tylko że zawsze miałam do niego zaufanie. Wiedziałam, że na pewno nie zrobi nic głupiego, nie narazi się bez potrzeby. To była dla mnie pewna pociecha, że nie zginie przez brawurę czy brak rozsądku. Radek Kietliński: – Na tych wyprawach najgorszy był brak kontaktu. Jedyną możliwość rozmowy stwarzały telefony satelitarne. A przez nie dźwięk dochodzi zniekształcony, z opóźnieniem. Nie da się przekazać emocji, nie słychać tembru głosu. Tęskni się.
Krzysztof Łapacz, operator, który towarzyszył Radkowi Kietlińskiemu podczas zagranicznych wyjazdów: – Nie wieszaliśmy sobie zdjęć naszych żon nad łóżkami. Ale było jasne, że o nich myśleliśmy. Zwłaszcza podczas takich wyjazdów jak ten do Biesłanu. Pierwszego września 2004 roku tamtejszą szkołę opanowali terroryści. Zginęło tam kilkaset osób, także dzieci. Szliśmy z Radkiem przez wypalone sale szkolne, na podłodze walały się zwęglone zabawki, porozrzucane klasówki. Te dzieci, które tam zginęły, były w wieku naszych własnych. To nie jest tak, że my jako dziennikarze potrafimy się od tego odciąć, nie przeżywać.
Gdy wyszliśmy z budynku tej szkoły, nie wytrzymałem. Zaciągnąłem Radka gdzieś za jakiś barak i po prostu rozryczałem mu się w rękaw. Nic nie mówił. W takiej chwili nic nie da się powiedzieć. Wyjazdy Radka rzadko były planowane z wyprzedzeniem. Częściej było tak: gdzieś wybuchała wojna, zamieszki i w kilka dni trzeba było przygotować się do wyjazdu. Albo i szybciej – jak w przypadku zamachu terrorystycznego na moskiewski teatr na Dubrowce w 2002 roku. Za materiał stamtąd – „Śmierć na Dubrowce” – Radek został nagrodzony wyróżnieniem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Beata Tadla: – Dla mnie nigdy nie było dyskusji, gdy słyszałam: „Jutro lecę do Iraku, Afganistanu, Iranu”. Gdybym nie pracowała w tym zawodzie, chyba trudno byłoby mi się pogodzić z takimi sytuacjami. Dziennikarstwo to nie zajęcie do 18.00 i potem można iść do domu. To coś więcej niż praca. Dziennikarzem się jest 24 godziny na dobę. Sami to wybraliśmy.
Więcej w Zwierciadle 01/2010
Beata Tadla
Urodziła się w 1975 roku w Legnicy. Chciała zostać aktorką. Jako uczennica I LO im. Tadeusza Kościuszki zaczęła współpracę z Radiem Legnica. Studiowała kulturoznawstwo i zarządzanie instytucjami kultury na UAM. W Warszawie pracowała dla Radia Eska, Super FM i Radia Plus. Współpracowała z TV Puls, TVP, w 2004 roku poprowadziła magazyn „Klub młodej mamy” w TVN Style. W 2005 roku zadebiutowała w TVN24, od końca zeszłego roku prowadzi weekendowe wydanie „Faktów” wraz z Piotrem Marciniakiem.
* Radosław Kietliński*
Urodził się w 1974 roku w Warszawie. Początkowo marzył o karierze prawnika, ale w końcu zdecydował się na dziennikarstwo i nauki polityczne na UW. Karierę medialną zaczął od Polskiego Radia, potem była Informacyjna Agencja Radiowa, Radio Eska i Wawa. Od 2000 do 2007 roku był reporterem „Informacji”, następnie „Wydarzeń” Polsatu. Po odejściu na krótko związał się z TV Biznes. Gdy w telewizji Polsat zaczęto tworzyć nowy kanał informacyjny Polsat News, zaproponowano mu stanowisko szefa informacji.