Gdy mężczyzna jest tym drugim. "Wyłem z rozpaczy"
24.02.2023 13:13, aktual.: 24.02.2023 14:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kultura i media przyzwyczaiły nas do tego, że obraz mężczyzny jako kochanka mężatki jest rzadszy niż kobiety w analogicznej roli. – Tymczasem mężczyźni wcale nie mniej angażują się w takie relacje. Często jednak gorzej znoszą fakt, że ich wybranka dzieli z mężem sypialnię - mówi psycholożka Joanna Popławska.
- Na początku uważałem, że to układ idealny. Spotykamy się na seks, kolację, kino, raz, dwa razy w tygodniu, dzięki czemu omijają mnie wszelkie codzienne kłopoty z rachunkami, napięcia wynikające z problemów szkolnych jej dzieci czy nieporozumień w pracy. Jesteśmy dla siebie tylko w wersji świątecznej – opowiada 42-letni Robert, informatyk z Warszawy.
– I przez kilka miesięcy byłem tym zachwycony. Jednak, gdy okazało się, że wielkanocne śniadanie mogę zjeść albo sam, albo w towarzystwie mojej siostry, z którą relację mam mocno nadszarpnięte, to poczułem, że ten układ wcale nie jest taki idealny - gorzko dodaje.
Ego spragnione łechtania
Robert Mariolę poznał na imprezie u kolegi. Jeszcze wtedy był z Tatianą, z którą tworzył związek od pięciu lat, ale ten ostatnio przechodził poważny kryzys. – Przyszła na imprezę mocno wstawiona, trzy minuty później całowała się z jednym z kolegów jubilata – wspomina Robert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: "Ryczałam jak widziałam jakikolwiek film, gdzie są zdrady". Trauma po zdradzie – prawdziwe historie
– Mówiło się o niej, że jest nieszczęśliwa w małżeństwie i bardzo otwarta na zabawę z kim popadnie. Następnym razem spotkałem ją trzy miesiące później. Sam parę dni wcześniej rozstałem się z Tatianą. Przylgnęła do mnie od razu, jeszcze tej samej nocy wylądowaliśmy w mojej kawalerce. Jednak koło piątej musiała zamówić taksówkę, bo w domu czekał mąż i dwie córki. Na następnym spotkaniu powiedziała mi, że się we mnie zakochała - wyznaje.
Robert nie ukrywa, że przestraszył go zalew uczuć kochanki, ale jednocześnie przyznaje, że połechtał jego nadszarpnięte ego. – Mam poczucie, że facetowi niewiele trzeba w tym względzie – mówi Robert, który przyznaje, że nigdy nie miał specjalnie powodzenia u kobiet. – Komuś takiemu jak ja, spragnionemu uwagi i uznania, wystarczy czasem jedno dobre słowo. Zwłaszcza, że ostatnie kilka miesięcy przebiegło pod znakiem kłótni z Tatianą, która postawiła mi warunek, że albo pójdę na terapię i nauczę się panować nad uczuciami, albo nasz związek nie przetrwa.
Zdaniem psycholożki Joanny Popławskiej, kultura przyzwyczaiła nas do wizerunku kobiety kochanki, która usidla żonatego mężczyznę, a obraz mężczyzny w roli kochanka mężatki jest znacznie rzadszy. W efekcie, nawet w badaniach znacznie mniej uwagi poświęca się mężczyznom, którzy decydują się żyć jako ci drudzy niż kobietom w podobnej roli.
– Tymczasem mężczyźni wcale nie mniej angażują się w takie relacje, ich cierpienie nie jest ani mniejsze, ani inne – twierdzi psycholożka. – Często gorzej znoszą fakt, że ich wybranka dzieli z mężem sypialnię, wykazują częściej zazdrość. Częściej też, niż kobiety w tej samej roli, stawiają sprawę na ostrzu noża, żądając od ukochanej rozwodu i zajęcia jednoznacznego stanowiska.
"Wyłem, gdy widziałem jej zdjęcia"
49-letni Szymon z Wrocławia po rozwodzie miał silne postanowienie, że będzie sam. – Chciałem odpocząć, zrobić porządny rachunek sumienia, zastanowić się, gdzie popełniłem błąd, że moje małżeństwo, mimo starań moich i byłej żony, rozpadło się, a po naszej miłości nie zostały nawet zgliszcza – opowiada mężczyzna.
– Choć tuż po było mi bardzo ciężko, to po ośmiu miesiącach terapii zacząłem funkcjonować dość dobrze, czułem się stabilnie emocjonalnie i nawet zacząłem patrzeć w przyszłość z nadzieją. Wtedy na zagranicznej konferencji – zajmuję się marketingiem – spotkałem ją. Piękną, mądrą, seksowną 40-latkę z Wrocławia. Na dodatek też specjalistkę od marketingu, choć w zupełnie innej branży - dodaje.
Szymon przyznaje, że sam nie wie, kiedy się zakochał: czy od pierwszego wejrzenia, czy od drugiego. W każdym razie po czterodniowej konferencji wracał do Polski z postanowieniem, że Ania jest kobietą, z którą chce spędzić życie.
– Niestety na lotnisku wylała mi kubeł zimnej wody na głowę, mówiąc, że ma męża i troje dzieci – opowiada Szymon. – Gdy ją o to pytałam na konferencji, sugerowała, że jest obecnie samotna. Gdybym wiedział, że to nieprawda, nie wylądowalibyśmy w łóżku. Ale już było za późno.
Mężczyzna początkowo chciał zerwać znajomość, ale jego kochanka nie dawała za wygraną. – Obiecywała mi, że odejdzie od męża, tylko potrzebuje trochę czasu, żeby się na to przygotować – mówi Szymon. – Ale mogła to zrobić dopiero po wakacjach, na które się wybierali z całą rodziną i przyjaciółmi do Włoch. Wyłem z rozpaczy, gdy widziałem, jak moja ukochana Ania wrzuca na Instagram zdjęcia całej rodziny. Ona w obcięciach męża, razem na materacu, razem w knajpce, w dużej grupie przyjaciół przed jakąś średniowieczną budowlą na południu Włoch.
Niespełnione obietnice
Jak podkreśla Joanna Popławska, często stereotypowo postrzegamy mężczyzn jako wyzutych z uczuć, myślących wyłącznie o seksie, szukających przygody zamiast stałego związku.
– A to jedno z najbardziej krzywdzących przekonań. Mężczyźni uwikłani w romans, podobnie jak kobiety-kochanki, cierpią. Wielu z nich, zwłaszcza ci, którzy zostali wychowani w przekonaniu, że rolą mężczyzny jest zdobywać, fatalnie znosi fakt, że ich wybranka potencjalnie sypia z mężem, spędza z nim czas i na dodatek czerpie z tego radość. Często wypierają ten fakt i ślepo wierzą, że kobieta nie jest zdolna do uprawiania seksu w dwoma mężczyznami w tym samym okresie.
Dla Roberta najtrudniejszym momentem roku były święta. – Zawsze kojarzyły mi się z czasem spędzanym w rodzinnym gronie, z bliskością, ciepłem, też tym emocjonalnym – opowiada mężczyzna.
– Tymczasem, ponieważ Mariola także uważała ten czas za bardzo ważny dla jej rodziny, nie kontaktowała się nawet ze mną przez te kilka dni. Gdy przed Bożym Narodzeniem oświadczyła, że zobaczymy się dopiero na początku stycznia, wpadłem w furię. Bo okazało się, że jej obietnice, że odejdzie od męża, że właśnie planuje mu o nas powiedzieć, są zupełnie nieprawdziwe. Przekonywała mnie, że nie może się z mężem rozwieść z powodów majątkowych, ale zawrze z nim układ. Jednak nic z tego nie miało miejsca. Zerwałem z nią, ale w styczniu znowu pozwoliłem jej wrócić - mówi.
Z deszczu pod rynnę
Szymona przed pogrążaniem się w romans, który nie wróżył na przyszłość, uchronił… kolejny związek. – Bardzo przeżywałem fakt, że Ania nie ma dla mnie albo wcale czasu, albo niewiele – wspomina mężczyzna.
– Była pochłonięta pracą, trójką dzieci, domem. W pewnym momencie miałem wrażenie, że jej zawadzam. Zapytałem, jakie ma plany. Powiedziała, że mnie kocha, że chce ze mną być, ale dopóki dzieci nie staną się samodzielne, nie odejdzie od męża. Wtedy się załamałem, ale na szczęście kilka dni później poznałem Basię, singielkę. To dzięki związkowi z nią udało mi się zerwać kategorycznie z Anią. Gdyby nie ona, nie miałbym siły tego zrobić. Wbrew pozorom, my mężczyźni, także mamy bardzo silną potrzebę bliskości, przynależności i miłości - podkreśla.
Zdaniem Joanny Popławskiej, część osób wdających się świadomie w romans, cierpi z powodu różnych psychicznych deficytów. – Z jednej strony, to mogą być osoby o niskim poczuciu własnej wartości, którym wydaje się, że co najwyżej mogą być dla kogoś kochankiem lub kochanką, bo nie zasługują na pełnowartościowy związek. Z drugiej – to osoby, które odczuwają lęk przed bliskością i wolą zaangażować się w związek na pół gwizdka, by kontrolować sytuację – uważa Popławska.
– I wbrew pozorom te deficyty spotykamy w gabinetach psychologicznych zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Oni także często nie radzą sobie z emocjami, lękami, popadają ze związku w związek, bo nie umieją zaakceptować bycia w pojedynkę - podsumowuje.
Jak wynika ze statystyk dotyczących zdrad w formalnych związkach małżeńskich, dopuszcza się ich od 20 do 25 procent mężczyzn, a w przypadku kobiet odsetek ten waha się między 10 a 15 procent. Tendencja ta utrzymuje się na podobnym poziomie od około dwóch dekad.