Blisko ludziGorzko, gorzko…

Gorzko, gorzko…

Polskie wesele ma różne barwy i lokalne odcienie, ale to najpopularniejsze, i w mieście, i na wsi, wygląda mniej więcej tak...

Gorzko, gorzko…
Źródło zdjęć: © sxc.hu

28.05.2009 | aktual.: 26.05.2010 18:07

Polskie wesele ma różne barwy i lokalne odcienie, ale to najpopularniejsze, i w mieście, i na wsi, wygląda mniej więcej tak...

Na godzinę przed ślubem do domu narzeczonej, w asyście rodziców i świadków, przyjeżdża wyelegantowany pan młody. Jego przybycie oznajmia nieraz kapela marszem cieszącym serce i zapowiadającym radosną imprezę. W domu dziewczyny rodzice młodej pary udzielają narzeczonym błogosławieństwa. Matki ronią łzy wzruszenia. Ojcowie udają twardzieli, ale często, gęsto też głos im się łamie, a oczy zachodzą mgłą, gdy wypowiadają słowa życzeń i przestróg do klęczących przed nimi dzieci.

Kapela gra następną skoczną melodię, gdy młodzi z rodzinno-przyjacielską asystą lokują się w samochodach. Kolumna aut rusza do kościoła, gdzie na ślubną uroczystość czekają pozostali zaproszeni goście. Ta jazda może się przedłużyć, jeśli w drodze orszak zostanie zatrzymany przed tzw. bramą, czyli specjalnie w tym celu przygotowaną zapora, niekiedy oryginalną i zabawną. Wykupić się z niej można… procentami mieszczącymi się w co najmniej jednej, półlitrowej butelce. Tych butelek trzeba mieć, na wszelki wypadek, więcej, bo bram może być kilka, a spóźnić się na własny ślub nie wypada.

W kościele po młodą parę wychodzi ksiądz, który za chwilę połączy ją węzłem małżeńskim. Przeważnie młodzi idą razem, choć zdarza się niekiedy, na zachodnią modłę, że dziewczynę prowadzi ojciec i przed ołtarzem przekazuje ją narzeczonemu. Odbywa się ślubna ceremonia, narzeczeni przysięgają sobie miłość, wierność i „że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Wkładają sobie na palce obrączki – symbol nierozerwalności małżeństwa. Gdy świeżo zaślubiona para odchodzi od ołtarza, wskazane jest, by młoda żona przydeptała stopę swego małżonka. Zagwarantuje to jej panowanie w domu, czyli, mówiąc bardziej zrozumiale, trzymanie męża pod pantoflem. Przed kościołem na głowy bohaterów uroczystości spada deszcz ryżu, najdrobniejszych monet, niekiedy płatków róż. To wszystko na szczęście, którego bardzo będą we wspólnym życiu potrzebować.

Teraz ustawia się przed nimi kolejka gości składających życzenia, wręczających kwiaty i niekiedy koperty z banknotowymi załącznikami. Prezenty rzeczowe dostarcza się do domu lub przekazuje młodym na weselnej Sali. Teoretycznie dary powinny zrekompensować koszty wesela, ale w praktyce nie zawsze się to udaje.

Kolejnym punktem programu jest przejazd do lokalu, w którym odbędzie się wesele. Na jego uczestników czeka często wynajęty autokar, bo nie wszyscy przyjeżdżają na taka imprezę samochodami. Niekiedy auta jadą z włączonymi klaksonami, które krzykliwie oznajmiają – patrzcie ludzie, wesele jedzie.

Przed weselną salą czekają na młodych małżonków rodzice. Tym razem z chlebem, solą, pełnymi kieliszkami i życzeniami, by nigdy niczego nie zabrakło im we własnym domu. Zaczyna się weselna uczta, przeplatana tańcami, zabawami, toastami, okrzykami „gorzko, gorzko…” i chóralnymi śpiewami. Przez całą noc, do bladego świtu, bawi się polskie wesele. Szumnie, bujnie, radośnie. Z fasonem.

Ślub i wesele to nie tylko sympatyczne, barwne uroczystości, lecz również kosztowne inwestycje. Finansują je albo sami rodzice panny młodej, albo wspólnie – z rodzicami narzeczonego. Kosztują od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych, złotych zależności od liczby gości i standardu imprezy.

Komentarze (3)