Blisko ludziHistoria jednej ucieczki

Historia jednej ucieczki

Historia jednej ucieczki
11.06.2008 14:16, aktualizacja: 31.05.2010 23:37

Ada nie uciekła z domu, ona się ukrywa. Choć prawdę mówiąc, teraz już chyba tylko przed konsekwencjami tego, co zrobiła prawie pół roku temu. Śpi na klatkach schodowych, a jedzenie kradnie.

Ada łapczywie pije gorącą herbatę. Kurczowo zaciska przybrudzone palce na plastikowym kubeczku. - Najbardziej denerwuje mnie to, że nie mogę się umyć, zaczynam śmierdzieć.

Ma czerwone z niewyspania oczy, zachrypnięty głos. Spanie na klatkach schodowych i w piwnicy nie jest zdrowe. - Piwnica to jeszcze pół biedy. Trzeba tylko skombinować coś do spania, np. kocyk z dziecinnego wózeczka albo słomianą wycieraczkę. W piwnicy najbardziej boi się szczurów. Przed ludźmi nauczyła się ukrywać. Kilka razy udawała przypadkowo zamkniętą w piwnicy lokatorkę. Pociąga kolejny łyk herbaty.

- Gorzej jest na klatce. Ciągle trzeba uważać. Nie wolno przysiąść na schodach, bo to podejrzane. Dlatego najczęściej stoi i udaje, że na kogoś czeka. Po godzinie 23 ruch ustaje, wtedy przysiada na jakimś podeście i śpi skulona. Od piątej znów stoi. Codziennie zmienia klatki, nie chce ryzykować.

Podstawa to wyglądać porządnie

Rzeczywiście tak wygląda. Popielata bluza, jeansy, zielona opaska. Na ramieniu torba, nie za duża, taka jak do szkoły. Ma w niej mydło, szczoteczkę do zębów i brudne „nocne” ciuchy na zmianę. Rano idzie do publicznej toalety i myje się na tyle na ile może. Chciałaby jeszcze jednego hamburgera. Dobre, bo ciepłe. Jej zwykłe jedzenie to przeważnie to, co zwinie w sklepie: batonik, mandarynka, bułka. Czasem są degustacje, odwiedza jadłodajnie dla bezdomnych. Ale tam boi się chodzić i nie lubi. Bo przecież nic jej z tymi ludźmi nie łączy. Bardzo jest z siebie dumna, bo pije za to zdrową wodę, chodzi do studni oligoceńskich z plastikową butelką. Z hamburgera wyciąga żółty ser i je po kawałeczku, to zawsze był jej przysmak.

Pieniędzy już nie ma. To znaczy z wyjątkiem tych na bilet do domu. Tego nie ruszy. Te pieniądze dają jej poczucie, że jest niezależna i robi to co chce, a nie to, co musi. Bo ona nie uciekła z domu, ona się ukrywa. Choć prawdę mówiąc, teraz już chyba tylko przed konsekwencjami tego, co zrobiła prawie pół roku temu.

To był styczeń

Około 16 jak zwykle zaczęła przygotowania do wyjazdu na dyskotekę. To jej jedyna rozrywka. W ubiegłym roku zawaliła maturę, wstyd na całe siedemnastotysięczne miasto. „Córeczka pani dentystki to nieuk”. Matka załatwiła jej zasiłek, bo o pracy nie było co marzyć. W czerwcu może pójdzie do jakiejś szkoły, a na razie się bawi. Dziś w N. Tam jest wielka hala i grają różne zespoły. Nawet nie za bardzo lubi taką muzykę, ale zawsze jest mnóstwo ludzi, coś się dzieje.

Matka zwykle się czepia, że znów gdzieś leci, ale tak naprawdę to się cieszy. Przyprowadza sobie na noc Zbyszka, będzie coś reperował w gabinecie i zostanie na noc. Ale za kilka miesięcy wraca ojciec ze Stanów. Wszyscy wpadają w rytm muzyki. W przerwie piwo. Gdzieś koło 22 do Ady przyczepił się Waldek. Sporo starszy, ale dobrze tańczył. Zaczęli rozmawiać. Był z Warszawy i miał firmę, zaproponował, że ją zatrudni. Umówili się, że zadzwoni w tygodniu i dokładnie się umówią. Bardzo podnieciła ją perspektywa pracy w Warszawie. Matce nic nie mówiła.

W środę zadzwonił

- Jest praca dla sekretarki - przyjeżdżaj. Matce zostawiła list: „Nie martw się, załatwiłam w Warszawie pracę, zadzwonię”. Czekał na dworcu, zawiózł ją do siebie. Mieszkanie miał ekstra. Byli w lokalu na kolacji, potem wypili dużo wina, no i stało się. To był jej pierwszy raz. Rano zadzwoniła do matki. Waldek prosił, żeby nie podawała jego adresu. Zaczęła się trochę niepokoić, gdy przestał mówić o pracy. Matka kazała jej wracać, krzyczała, w końcu powiedziała, że w domu trzymać jej już nie będzie. Waldek znikał na całe dnie, ale zostawiał pieniądze, zwiedzała miasto. Wieczorem wracał i mówił, że się w niej zakochał. Do koleżanek pisała listy, że jest świetnie, ma super pracę, ekstra faceta.

Kumpel wraca

Kiedy wróciła do mieszkania, powitał ją jakiś obcy facet. Oddał jej spakowane rzeczy. To było jego mieszkanie, wrócił właśnie z za granicy. Nie zna żadnego Waldka, mieszkaniem opiekował się jego kumpel. Gdzie on mieszka to nie jej sprawa. Tę pierwszą noc spędziła na dworcu. Musiała wszystko przemyśleć. W pierwszym odruchu chciała wrócić do domu. Ale taki wstyd? Bo jakby tego było mało, nie dostała okresu w terminie. Nie będzie więcej mówić, co wtedy czuła.

Jeszcze jedna herbata

- Byłam jak odrętwiała mumia. Łaziłam po mieście. Potem pierwszy raz spałam w piwnicy. Waldek zostawił mi trochę pieniędzy. Kupiłam kilka pocztówek. Wysyłam je co kilka dni, że niby wszystko jest w porządku. W ciągu dnia jeździ po różnych dworcach, chodzi po sklepach. Kilka razy złapała ją kontrola. Spisali i cześć, nie przejmuje się tym. Jeździ za darmo do Janek i z powrotem. Ciągle jest zmęczona. Nie chce słyszeć o żadnych instytucjach pomagających takim jak ona. - Sama sobie poradzę - krzyczy i się denerwuje, chce już wyjść z tej restauracji. - Jak zechcę, to zawsze mogę wrócić, przecież mam pieniądze. Ręce zaczynają jej się trząść, płacze, rozgląda się dookoła, czy nikt nie widzi. Serwetką ociera oczy. - W wakacje wraca ojciec, może ja też się odważę.