GwiazdyIlona Łepkowska - nigdy nie zagram w serialu...

Ilona Łepkowska - nigdy nie zagram w serialu...

Nazywana jest "królową polskich seriali". To jej zawdzięczamy m.in. "Klan", "Na dobre i na złe" i "M jak miłość". To ona gwarantuje serialom rekordową oglądalność i jednocześnie zarzeka się, że nigdy w nich nie wystąpi. Ilona Łepkowska specjalnie dla serwisu kobieta wp.pl ujawnia kulisy polskich seriali.

Ilona Łepkowska - nigdy nie zagram w serialu...
Źródło zdjęć: © J.S/mwmedia

22.11.2008 | aktual.: 14.07.2010 15:51

Nazywana jest "królową polskich seriali". To jej zawdzięczamy m.in. "Klan", "Na dobre i na złe" i "M jak miłość". To ona gwarantuje serialom rekordową oglądalność i jednocześnie zarzeka się, że nigdy w nich nie wystąpi. Ilona Łepkowska specjalnie dla serwisu kobieta wp.pl ujawnia kulisy polskich seriali.

Dlaczego Pani seriale są hitami?

Mam wrażenie, że widzimy w nich życie takie, jakie chcielibyśmy mieć. W moich serialach mamy dobre rodziny, ludzi, którzy się wspierają a w życiu bywa często odwrotnie. Myślę, że to jest powód dla którego oglądamy seriale. Kiedy spotyka nas coś złego w życiu, a nasza rodzina nie jest taką jaką sobie wymarzyliśmy, nie żyjemy tak jak byśmy chcieli, to serial daje nam oddech i taką chwilę jak w bajce.

A nie są to tematy "z życia wzięte"?

Tak, w serialach są sceny wzięte z życia, ale ich finał jest szczęśliwszy. To jest obraz życia takiego, jakim ono powinno być. Ja zakładam, że każdy może się potknąć, zbłądzić, zgrzeszyć, ale sztuka i człowieczeństwo polega na tym, jak z tych potknięć wychodzimy, w jaki sposób potrafimy przeprosić, jak potrafimy wybaczyć itd.
W serialach wszystko jest łatwiej, lżej, ładniej, a w życiu jest często odwrotnie. Czasami w ogóle nie udaje się przeprosić, wybaczyć. Moi bohaterowie wychodzą z opresji w taki sposób, że np. kobieta może powiedzieć mężowi, który schodzi na złą drogę - „sprawiłeś mi ból, zraniłeś mnie strasznie, upokorzyłeś” a nie odzywać się do niego ty „skur...”.

Czy prawdą jest, że autor scenariuszy musi być psychologiem, socjologiem i specem od marketingu?

Scenarzysta musi przede wszystkim posiadać dużą sumienność i pracowitość. Oczywiście jest na pewno trochę psychologiem i musi umieć słuchać ludzi. Staram się rozmawiać z normalnymi, zwykłymi ludźmi częściej niż z ludźmi „ze środowiska”, bo wiem, że osoby z którymi pracuję to jest tzw. „śmietanka na mleku” i prawdziwe problemy są trochę gdzie indziej.
Bardzo szanuję swoich widzów i staram się wiedzieć dla kogo piszę. W związku z tym może nie przyjmuję ich punktu widzenia, ale próbuję zrozumieć czego oczekują.

Do sklepu z ubraniami przychodzi klientka i prosi o garsonkę podobną do tej, którą ostatnio miała Marysia Zduńska, lub u fryzjera prosi o fryzurę Hanki Mostowiak. Kreuje Pani polską rzeczywistość?

Myślę, że w większym stopniu kreują ją gwiazdy typu Doda Elektroda czy Mandaryna. My raczej kreujemy modę na to, żeby rozmawiać ze sobą i w ten sposób próbować przezwyciężać konflikty i problemy. Czasami z tych seriali dowiadujemy się rzeczy czysto praktycznych o sprawach związanych ze zdrowiem, np. że trzeba robić badania profilaktyczne. Dziś rozmawiałam z onkologiem, który namawia mnie żeby w „M jak miłość” poruszyć temat raka szyjki macicy, który jest w Polsce bardzo powszechną chorobą, a w cywilizowanych krajach europejskich właściwie już nie znaną. W czym jest problem? W profilaktyce, ponieważ tę chorobę łatwo wyeliminować właśnie przez profilaktykę, stosowaną z powodzeniem na Zachodzie od dawna. Myślę, że coś takiego spróbuję zrobić, bo jeśli chociaż jedno życie uda się w ten sposób uratować to znaczy że warto było robić te prawie 500 odcinków.

Jest jakaś szczególnie bliska Pani postać?

Muszę lubić ich wszystkich tak samo i tak samo ich wszystkich rozumieć. Moim scenarzystom mówię zawsze – „ Piszesz słowa 16- letniej dziewczyny, która pierwszy raz poważnie się zakochała to jesteś nią w tym momencie, jeśli piszesz dialog 70-letniego mężczyzny, który martwi się o to, że jedno z jego dzieci nie może ułożyć sobie życia to musisz być taki jak on, musisz przyjąć jego sposób myślenia". Każdego bohatera trzeba rozumieć, tak samo jak rozumiemy siebie i swoje postępowanie.

Nie było pokusy, żeby zagrać w którymś z seriali?

Nie. Nie pokażę się w żadnym z nich nigdy. Cieszę się popularnością dzięki temu, że często wypowiadam się w telewizji lub w gazetach. Jestem osobą rozpoznawalną i nawet doświadczam tego przyjemnego uczucia, że ktoś prosi o mój autograf, nie myląc mnie z Joanną Żółkowską, co się czasem zdarzało. Myślę, że to jest wielki sukces ale nie mój. Cieszę się, że dzięki temu w końcu dowiedziano się o istnieniu zawodu scenarzysty.

Pierwowzorem której postaci była Ilona Łepkowska?

Żadnej nie było i nigdy nie będzie. Ale każda ma coś ze mnie w jakiś tam sposób.

Rozmowa odbyła się podczas Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni w 2006 roku.

Komentarze (0)