Blisko ludziJak być kochaną

Jak być kochaną

Niechętnie i z oporami rozmawiamy o seksie. Ta strona życia to temat tabu, którego nie porusza się z nikim, nawet z własnym partnerem. On milczy również. W sypialni panuje cisza nawet wtedy, kiedy coś jest nie tak.

Jak być kochaną

21.07.2008 | aktual.: 26.05.2010 19:47

Niechętnie i z oporami rozmawiamy o seksie. Ta strona życia to temat tabu, którego nie porusza się z nikim, nawet z własnym partnerem. On milczy również. W sypialni panuje cisza nawet wtedy, kiedy coś jest nie tak i być może jedno zdanie, np. „nie tak mocno”, „trochę wyżej”, byłoby lekarstwem. Bo nie zawsze milczenie jest złotem, czasem słowa mają uzdrowicielską moc, szczególnie w tak delikatnej dziedzinie, jak nasze życie intymne.

20 minut o życiu erotycznym

Dlaczego trudno porozmawiać o seksie z najbliższą osobą? Między innymi dlatego, że panuje powszechne przekonanie, iż ludzie, którzy się kochają, instynktownie i bez słów odczytują własne potrzeby. Ale prawda jest taka, że nikt nie ma niezawodnej intuicji. Spojrzenie, gest, westchnienie w odpowiednim momencie to bardzo dużo, ale jeszcze nie wszystko. Tymczasem z obliczeń psychologów wynika, że w czasie dnia mówimy tylko 20 minut o swym życiu erotycznym. I to nie zawsze mówimy, czasem wyduszamy z siebie kilka słów, a rumieniec pożera nasze policzki. Częsta przyczyna zahamowań w erotycznych dyskusjach to wstyd. Bierze się z całej atmosfery, jaka w naszej kulturze otacza wszystkie sprawy związane z seksualnością. Kobieta myśli, że nie wypada o „tych rzeczach” mówić, bo on może sobie pomyśleć, że ona jest wyuzdana. Choć wszyscy głosimy idee wyzwolenia i nowoczesności, tak naprawdę w wielu sypialniach wciąż jeszcze panują poglądy rodem spod filisterskiej pierzyny.

Milcz i cierp

O seksie zaczynamy mówić dopiero wtedy, gdy coś naprawdę zaczyna szwankować. A to niedobra pora na rozwiązywanie problemów. Partner niechętnie słucha, odbiera każde słowo jak zarzut w stosunku do siebie. Wydaje mu się, że to stawia pod znakiem zapytania wszystkie jego dotychczasowe dokonania, myśli, że zawsze był kiepski tylko ta druga strona milczała i męczyła się. Nikt nie jest ekspertem

Szczególnie przewrażliwieni na punkcie mówienia o seksie mężczyźni. Jak ognia obawiają się krytyki. Ich przeczulone męskie ego potrafi nawet usłyszeć to, czego kobieta wcale nie powiedziała. Np. ty tłumaczysz mu, gdzie lubisz być dotykana, a on odbiera to tak, jakbyś powiedziała: „Jesteś beznadziejny, nie umiesz znaleźć moich czułych miejsc, żaden z ciebie kochanek”. Z drugiej strony, mężczyźni chcieliby się dowiedzieć o swej partnerce jak najwięcej, ale nie potrafią zacząć rozmowy, no i przede wszystkim, za wszelką cenę chcą ukryć fakt, że nie są ekspertami, że nie wiedzą wszystkiego.

Słowa jak afrodyzjak

Kobietom dużo łatwiej przychodzi przełamanie bariery milczenia. Z natury lubimy mówić. A jeszcze bardziej słuchać, szczególnie jeśli nasz ukochany zachwyca się naszym ciałem. Gdy on mówi, jakie mamy piękne nogi, znikają wszystkie kompleksy za grubych łydek. W tempie błyskawicznym wzrasta poczucie własnej wartości. Takie słowa to super afrodyzjak, o którym wielu mężczyzn zapomina albo w ogóle nie wie. A jeśli partner nie pamięta o naszej potrzebie słuchania, trudno nam mu o tym przypomnieć. Bo w ogóle boimy się wyjawienia swych fantazji, nie powiemy mu, żeby nas ugryzł w ucho, a nuż ośmieszymy się, on nas wykpi i nie będzie chciał tego zrobić. I dochodzi jeszcze jedna rzecz ważna dla każdej z nas, romantyzm. Gdzie on się podzieje, jeśli będzie się mówiło ukochanemu co ma robić? Czy nie zniknie gra miłosna pełna niespodzianek, a w jej miejsce nie pojawi się planowa kopulacja?

Potrzebna jest mapa

Tymczasem, aby poznać wzajemnie swoje potrzeby rozmowa jest konieczna. Mężczyzna i kobieta to dwa różne światy, do każdej podróży potrzebna jest mapa. Jeśli do tego dodać, że każdy z nas jest oddzielną indywidualnością, że z upływem czasu nasze potrzeby i upodobania zmieniają się, widać, że „chybił-trafił” w seksie jest metodą zupełnie przestarzałą.

Sprowokować rozmowę

Jeśli nigdy do tej pory nie rozmawialiście o waszych intymnych sprawach, czas się przełamać i umiejętnie sprowokować rozmowę. Doskonałym pretekstem jest wspólnie obejrzany film lub przeczytana książka. Najpierw można omówić co wyprawiali fikcyjni bohaterowie. Potem łatwiej przejść do swoich przeżyć, choćby przez porównanie własnych zachowań. Rozmowa taka nie musi mieć erotycznego charakteru. Rzeczowe pytanie o odkrycie tajemnic ciała partnera będzie jak najbardziej na miejscu. To dobry moment, żeby zapytać co lubimy najbardziej, a co nieszczególnie. W ten sposób kobieta może dać partnerowi do ręki swego rodzaju poradnik pod tytułem „Jak się ze mną kochać”. Prosto i otwarcie powiedz, jak i gdzie lubisz być dotykana, możesz nawet zademonstrować partnerowi, jak ma to robić. Nie chodzi tu o onanizowanie się, ale o demonstrację „na zimno”.

Nie za wysoko, nie za nisko

A kiedy już będziecie się kochać, oboje na tym zyskacie, ty poczujesz się bardziej zaspokojona, bo on w końcu zrobi to tak, jak zawsze tego chciałaś: nie za szybko, nie za wolno, nie za wysoko, nie za nisko. I jemu też ułatwisz sprawę, nie będzie poruszał się przypadkowo w świecie twojej zmysłowości, a ta pewność siebie, może tylko dodać mu męskiego czaru. Do rozmów o seksie trzeba wracać. Pytać, jak się podobał „ostatni raz”. Są słowa, którymi, nie raniąc partnera, można jednak dać mu do zrozumienia, gdy coś mniej nam się podoba. Jeśli było kiepsko możesz zrobić wymowną pauzę albo powiedzieć „niespecjalnie mi to odpowiada”, gdy było tak sobie, ale chciałabyś czegoś więcej wystarczy stwierdzenie, „było miło”, ale bez szczególnego entuzjazmu. Jeśli było świetnie, sama dobrze wiesz co powiedzieć. Niech wyczyta zachwyt nie tylko w twoich oczach i westchnieniach, wyraź go głośno, nawet jeśli on nie ma kłopotów ze wzrokiem i słuchem.

Komentarze (0)