Janda o walce z rakiem: w moim otoczeniu jest kilka osób, które zmagają się z tą straszną chorobą
- Moje doświadczenia, między innymi dziewięć lat temu związane z chorobą męża, czy później Jurka Stuhra, a teraz kilku przyjaciół, sprawiają, że ten temat jest mi bliski – pisze Janda na swoim profilu na Facebooku. Ten jeden wpis zachęcił jej fanów do dzielenia się swoimi historiami walki z nowotworem.
13.01.2017 | aktual.: 13.01.2017 15:16
Krystyna Janda znana jest ze swojej otwartości. Bez ogródek wypowiada się na tematy polityczne, swojego czasu opowiadała o aborcji, której musiała się poddać kilkanaście lat temu. Ostatnio na jej profilu na Facebooku pojawił się taki wpis:
- Moje ostatnie miesiące przebiegają pod kilkoma hasłami wiodącymi, pierwszym jest POLSKA, drugim FUNDACJA W NOWYCH CZASACH, JEJ PROWADZENIE, REPERTUAR, trzecim tematem jest… RAK. Z trzema tymi tematami zmagam się nieustanie, lepiej lub gorzej, zależy od zdarzeń, zależnie od dnia – zaczyna swój post.
Janda przyznaje, że w jej otoczeniu są osoby, które zmagają się lub zmagały z nowotworami – w tym jej mąż.
- Jestem z nimi, obserwuję, rozmawiam, staram się współtowarzyszyć, uczestniczyć i pomagać. Moje doświadczenia, między innymi dziewięć lat temu związane z chorobą męża, czy później Jurka Stuhra, a teraz kilku przyjaciół, sprawiają, że ten temat jest mi bliski i jakby znany niestety, ale… chcę powiedzieć, postęp w leczeniu raka przez te ostatnie lata, w moim oku laika jest ogromny, naprawdę duży, sposób myślenia o tej chorobie, filozofia chorowania, całkowicie się zmieniły - dodaje.
Skąd taki wpis? Jak pisze, dopiero co dowiedziała się, że u jednego z jej przyjaciół zdiagnozowano raka. - Kolejny raz na tę wiadomość umarłam w środku – mówi.
- Lekarze, szpitale i przede wszystkim stosunek i sposób rozmowy z chorymi, informowanie ich, to się zmienia, każdego dnia wchodzą nowe programy leczenia, nowe możliwości. Są wreszcie dietetycy i diety, które są jedną z podstaw leczenia, tak twierdzi choćby Jurek Stuhr. Oczywiście są dalej szamani i uzdrowiciele, do których zwracają się ci słabsi psychicznie czy wierzący w te praktyki. Jak twierdzi wielu, pomagają, ale nigdy nie zmienia to głównego kierunku leczenia zaleconego przez lekarza i szpital. Jest wiele książek, wiedzy dostępnej, ludzi do porozmawiania, organizacji, które mogą przez tę chorobę przeprowadzić, piszę to po to, żeby wzmocnić nadzieję – pisze aktorka.
I nie trzeba było długo czekać na to, by jej obserwatorzy zaczęli opowiadać swoje historie związane z walką z nowotworem. Choć wpis Jandy można potraktować jako „kolejne wyznanie aktorki”, to trzeba przyznać: w kraju, gdzie rocznie z powodu raka umiera ok. 96 tys. Polaków, każda zachęta do wcześniejszego badania się liczy.
- Też miałam raka piersi, ale jestem już prawie 13 lat po operacji i wszystko jest OK, miałam chemię. Powiem WAM kobiety, musicie same się kontrolować i szybko działać, nic nie odwlekać, że jakoś to będzie, jak nic nie zrobicie same, skazujecie się na najgorsze. To jest choroba, którą można pokonać, tylko trzeba chcieć – pisze jedna z internautek na profilu Jandy.
- Ja też po raku piersi (1,5 roku po diagnozie), medycyna idzie do przodu. Żyję, bo mam małe dziecko i wspaniałego męża, który jest dla mnie niesamowitym oparciem. Mimo że raka, chemię, podwójną mastektomię, rekonstrukcję i histerektomię przeszłam jako młoda dziewczyna, nie daję za wygraną i czerpię z życia garściami. Bo wyznaję zasadę, że wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść – opowiada inna.