Blisko ludziJapońska Ikea wkracza do Polski

Japońska Ikea wkracza do Polski

Jeszcze nie tak dawno temu każdy wyjeżdżał za granicę z listą sklepów, do których należało wstąpić i zaopatrzyć się na następne tygodnie w ulubione towary. Niedługo padnie jeden z ostatnich bastionów towarów dla nas niedostępnych: Muji, zwane japońską Ikeą, trafi do Polski..

Japońska Ikea wkracza do Polski
Źródło zdjęć: © WP.PL

14.03.2010 | aktual.: 23.06.2010 09:59

Jeszcze nie tak dawno temu każdy wyjeżdżał za granicę z listą sklepów, do których należało wstąpić i zaopatrzyć się na następne tygodnie w ulubiony krem, ulubione długopisy, ulubione cukierki, na upartego nawet kawę Starbucks w kubku… Niedługo padnie jeden z ostatnich bastionów towarów dla nas niedostępnych: Muji, zwane japońską Ikeą, trafi do Polski.

Najpierw pojawiły się u nas ciuchy z H&M, potem inne kultowe marki takie jak Body Shop, Marks & Spencer czy Topshop. Niedługo do polski wejdzie New Look. Ale czy ktoś spodziewał się, że pojawi się u nas (prawdopodobnie w Arkadii) sklep, w którym króluje estetyka origami?

Czego można spodziewać się po nowej marce? Tym, którzy Muji nie znają – wyjaśniam. Nazwa Muji pochodzi od Mujirushi Ryōhin, co w przybliżeniu oznacza „towary bez logo, za to świetnej jakości”. I z tego przede wszystkim słynie japońska sieć mająca swoje sklepy we Francji, Anglii i USA. Po pierwsze, jej wyroby nie mają logo, a przynajmniej nie są opatrzone krzykliwym znakiem. Po drugie, zaprojektowane są minimalistycznie. Po trzecie, o ile to możliwe wykonane są z surowców wtórnych i podlegających przetworzeniu – jest to więc marka bardzo eko.

Ci, którzy raz zobaczyli produkt Muji, rozpoznają potem markę bez pudła. Na materiałach piśmienniczych – w których zakochany jest cały świat – widnieje zawsze naklejka z serią japońskich znaczków. Zeszyty oprawione są w tekturę, często trochę staromodnie zawiązywane na tasiemkę. Pisaki, kredki i długopisy są zazwyczaj z przezroczystego plastiku z naklejką ozdobioną japońskimi literami.

Co jeszcze sprzedaje Muji? Hitem są choćby koszulki bawełniane, które sprzedawane są w mini pakunkach – sześcianach o boku mierzącym zaledwie 2,5 cm. Po rozłożeniu koszulki widać, jak opakowanie nadaje jej charakterystyczny efekt „wymięcia”. W Muji można także dostać piękne japońskie naczynia. Oraz wiele innych towarów, bo firma, która zaczynała od czterdziestu produktów, ma ich teraz w asortymencie ponad siedem tysięcy.

Sieć ma ciekawą historię. Najpierw pod tą nazwą otwarto dyskont, który sprzedawał rzeczy opakowane w najtańsze materiały: folie czy brązowy papier, które teraz są znakiem rozpoznawczym Muji. Obecnie marka jest tak silna, że weszła na giełdę, ale nadal hołduje podobnym zasadom, co na początku istnienia i raczej się nie reklamuje. Firma ma do tego stopnia obsesję na punkcie „no logo”, że wypuściła na rynek koszulkę z narysowanym na piersi kwadratem, w który każdy może sobie wpisać własny znak lub manifest. Ten pomysł szczególnie przypadł do gustu alterglobalistom. Jedna z ikon ruchu „no logo” – bohater powieści Williama Gibsona, który ma uczulenie na marki i loga – nosi właśnie koszulki Muji.

Niezwykłe wieszaczki, miniaturowe szczoteczki do zębów i pasty, mydło o zapachu awokado, kultowe japonki – wszystko to będzie już niedługo można dostać w Polsce, podobno w warszawskiej Arkadii. Trochę dobrze, a trochę żal, że to już nie będzie marka dla nas egzotyczna... Może należy kupić koszulkę z pustym polem i napisać na niej „NO MUJI IN POLAND”?

Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…

Komentarze (1)