Jeden film. Osiemnaście historii miłosnych.
Jeszcze nigdy film nowelowy nie został zrealizowany z takim rozmachem. Widocznie zadziałała magia Paryża, bo cała masa świetnych reżyserów, scenarzystów i aktorów bez problemu zgodziła się na udział w projekcie.
05.09.2006 | aktual.: 05.09.2006 15:19
Poszczególne segmenty wykreowali tu tacy geniusze kina, jak Wes Craven (legendarny twórca horrorów), Gus Van Sant (zdobywca Złotej Palmy za "Słonia"), Vincenzo Natali (reżyser kultowego "Cube'a") czy nawet bracia Coen ("Fargo" i "Big Lebowsky") oraz Tom Tykwer (twórca szalonego "Biegnij Lola, biegnij"). W obsadzie też nie zabrakło gwiazd wielkiego formatu, bo w "Zakochanym Paryżu" zagrali Steve Buscemi, Willem Dafoe, Juliette Binoche, Nick Nolte, Natalie Portman czy Gerard Depardieu, który też jedną nowelką wyreżyserował.
Każdy twórca na swój sposób zinterpretował, opisał i przedstawił Paryż jako miasto miłości. Widz ma więc do czynienia z różnymi wizjami - jednymi lepszymi, drugimi gorszymi - z których każda jest bez wątpienia oryginalna i szczera. Widać osobisty związek reżysera z tematem, dzięki czemu widać też wspomnianą magię Paryża, a wszystkie historie miłosne nie tyle sprawiają wrażenie, co po prostu są prawdziwe. Czasami niesamowite, często realne, ale zawsze wzruszające albo ciepłe i sympatyczne. Style twórców są często zupełnie odległe, ale każdy z nich tak opowiada historię, że w finale wszystkie się uzupełniają i przesłanie wygląda na kompletne. Nawet jeśli ktoś nie lubi filmów romantycznych, to warto "Zakochany Paryż" obejrzeć ze wzlędu na fakt, że - co powtórzę ponownie - takiej produkcji nowelowej jeszcze nie było.
Bartosz Sztybor
ZAKOCHANY PARYŻ
Romans; tyt. oryg.: Paris, je t'aime; Francja/Niemcy 2006; dystr. SPInka; scen. i reż.: Wes Craven, Alfonso Cuaron, Alexander Payne, Walter Salles, Tom Tykwer, Gus Van Sant; wyst.: Steve Buscemi, Gaspard Ulliel, Willem Dafoe, Juliette Binoche, Nick Nolte, Elijah Wood