Jeden odchodzi, drugi zostaje

*Daniel (Daniel Auteuil) i Alain (Pierre Arditi) to przyjaciele z długim stażem. Obaj są żonaci, obaj jednak znów się zakochują - nawiązują romans z młodszymi kobietami. Małżeństwo każdego z nich zostanie wystawione na próbę. *Każdy z nich przeżywa miłosne rozterki i złudzenia, namiętności i wyrzuty sumienia. Każdy z nich podejmuje życiową decyzję i realizuje odmienną receptę na szczęście. Daniel spotka Judith (Charlotte Gainsbourg) w chwili, gdy jego syn zostanie sparaliżowany w wyniku wypadku. Alaina oczarowuje Farida, którą zatrudnia w swoim sklepie. Jeden z nich porzuci żonę, by zacząć nowe życie. Drugi – dzięki romansowi, uświadomi sobie, jak bardzo jest dla niego ważne małżeństwo.
Wątpliwości i poczucie winy ścierają się w każdym z nich z miłością, która rozkwita wobec nowych kobiet. Na próbę wystawiona zostaje odpowiedzialność i wieloletnia przyjaźń z kobietami, z którymi postanowili spędzić życie. Daniel i Alain to dwie twarze tego samego mężczyzny, każdego mężczyzny, który staje przed decyzją: zostać, czy odejść.

Jeden odchodzi, drugi zostaje

19.08.2005 | aktual.: 30.06.2010 19:19

_ _**Najpierw emocje, potem refleksja - wywiad z reżyserem Claudem Berri **_ Czy to film o męskich strapieniach? _Właściwie, to o ludzkich. W przypadku zerwania związku cierpienie mężczyzny jest takie samo, jak kobiety. Dlatego zrealizowałem film nie o mężczyznach ani kobietach, ale o przemijaniu, o erozji relacji, o trudnościach i poczuciu winy, jakie pojawiają się wraz z chęcią zmiany życia. To również film o regenerujących właściwościach nowego uniesienia, które pozwala docenić związek, w którym jest się od dawna. Dotknąłem już tego tematu w filmie „Je vous aime”, w którym Catherine Deneuve świetnie pokazała szczęście początku miłości i smutek rozstania. Odejść? Rozstać się? Tutaj jest to dylemat dwóch moich bohaterów. Jeden chce zostać, drugi – odejść. Obydwaj są ucieleśnieniem rozterek i decyzji tej samej postaci.
_ Od kiedy myślał Pan o zrealizowaniu tego filmu? _Od chwili, gdy sam przeżyłem sytuację, w której znajdują się filmowi bohaterowie. Zanim jednak poczułem, że mogę sfilmować część swojego życia, chciałem odczekać aż nabiorę do sprawy dystansu. Ponadto mój przyjaciel opowiedział mi historię swojego skoku w bok. Jego romans skończył się jednak inaczej, niż mój. Scenariusz był więc połączeniem naszych wspomnień. Wiele do scenariusza wnieśli również aktorzy.
Mogło by tak być przecież w przypadku każdego, kto zapoznaje się z fabułą „Jeden odchodzi, drugi zostaje”. Myślę, że nie ma osoby, która nie stanęła wobec pokusy zdrady. Każdy musi poradzić z nią sobie na swój sposób.

_W pańskim filmie sceny poważne przeplatają się z humorystycznymi. Nie obawiał się Pan pomieszania filmowych gatunków? _Mieszanie konwencji filmowych nie sprawdza się, ponieważ reżyserzy starają się odpowiedzieć na pytanie: czy można opowiedzieć jednocześnie dwie historie, z których jedna jest tragiczna, a druga pełna humoru.
W moim filmie nie mieszam komedii z dramatem. Fabuła jednak, jak życie, pełna jest sytuacji zabawnych
i poważnych. Chciałem, by każdy mógł się przejrzeć w historii, którą opowiadam językiem filmu, by każdy mógł skonfrontować swoje wątpliwości i decyzje podjęte z tym, co dzieje się na ekranie.
Spodziewam się, że widzowie rozpoznają w tym filmie siebie, ponieważ zastanawiali się nad porzuceniem żony, ponieważ wahali się i kłamali. Ludzie młodsi mogą odnaleźć tu własne konflikty z rodzicami.
Jedna para na dwie się rozwodzi, to znaczy że połowa wszystkich dzieci cierpi najbardziej.

_Zacznijmy od tego, który chce zostać. _Gra go Pierre Arditi. Jego bohater prowadzi podwójne życie aż do chwili, gdy musi wybrać. Jak wielu mężczyzn chciałby zatrzymać i żonę, i kochankę. Od obydwu dostaje ultimatum. Po pobycie w szpitalu psychiatrycznym wybiera pozostanie z żoną.

Daniel Auteuil gra tego, który odchodzi...
Daniel ukazuje poczucie winy, które pojawia się wraz z chęcią porzucenia żony po 15 latach wspólnego życia. Decyzja o tym, by odejść nie jest łatwa. Nie zostaje podjęta bez żalu. A jednak bohater wybiera nową miłość. Historia Daniela jest zainspirowana moim własnym życiem. Ale gdzie zaczyna się, a gdzie kończy autobiografia? Chyba każdy z nas stanął wobec podobnej rozterki. W filmie ożywiam matkę moich dzieci i mojego syna, którzy już nie żyją.
_ Dlaczego wybrał Pan Charlotte Gainsbourg do roli kobiety, która wkracza w życie Daniela Auteuila? _To przede wszystkim świetna aktorka, która ma w sobie romantyzm i szaleństwo niezbędne do zagrania roli kobiety, która jest gotowa zmienić swoje życie w ciągu 24 godzin. Charlotte wcieliła się w rolę kobiety, która rozkochuje w sobie żonatego mężczyznę. Spotyka go w chwili, kiedy jego syn miał poważny wypadek. On jest załamany, a ona bardzo poruszona jego cierpieniem.

_Nathalie Baye gra kobietę porzuconą przez Pierre'a Arditi. _Uwielbiam jej aktorstwo. Była trzecią aktorką – po Charlotte Gainsbourg i Miou-Miou – której zaproponowałem rolę w tym filmie.

_A Miou-Miou w roli Anne-Marie? _Jej rola jest krótka, ale bardzo ważna dla dramatyzmu całej opowieści. Według mnie Miou-Miou jest doskonałym wcieleniem matki moich dzieci. Ci, którzy ją znali szybko się o tym przekonają. Zmartwiłoby mnie bardzo, gdyby nie chciała zgrać tej roli.

_Bez wątpienia najtrudniejsza była rola Juliena, Pańskiego syna... _Bardzo dobrze znałem Gérarda Leboviciego i mocno zaprzyjaźniłem się z jego dziećmi. Pewnego dnia Nicolas, jeden z jego synów, przyszedł do mojego biura. Rozmawialiśmy o sprawach osobistych.
Byłem bardzo poruszony jego przeżyciami i szybko zaproponowałem mu rolę Juliena. Ponieważ Nicolas jest pianistą, zmodyfikowałem trochę scenariusz. Film rozpoczyna się recitalem, który syn zorganizował tylko po to, by spotkali się na nim zwaśnieni rodzice.

_Wygląda na to, że stworzył Pan sobie grupę aktorów, z którymi regularnie Pan pracuje. Charlotte Gainsbourg wydaje się jednym z filarów Pana filmografii... _Tak się złożyło, że wyprodukowałem oba filmy Yvana Attala, w których Charlotte zagrała role główne. Istnieje między nami prawdziwa przyjacielska więź. Charlotte zagra również jedną z głównych ról w moim następnym filmie, który będzie adaptacją ostatniej książki Anny Galvady „Ensemble, c'est tout”.

_Czego nauczył się Pan, robiąc przez 10 lat filmy? _Od dawna mam problemy z zapanowaniem nad planami zdjęciowymi. Dlatego polegam na dobrych operatorach. Wcześniej był to Bruno Nuytten, z którym zrobiłem „Tchao Pantin”, „Jean de florette” i „Hanon des sources”. Obecnie współpracuję z Éricem Gautierem, z którym wcześniej nakręciliśmy „Une femme de ménage”. On nie jest tylko operatorem, ale także najbliższym współpracownikiem reżysera. Mój kolejny skarb to montażysta - Franćois Gédigier.
_ Obecnie realizuje Pan jeden film na dwa lata. Wcześniej to był jeden film na pięć lat. Skąd to przyspieszenie? _Zależy to od motywacji jaką mam przy danym temacie. Kiedy czytałem książkę Anny Galvady, natychmiast pomyślałem o adaptacji filmowej. Większość reżyserów zaraz po skończeniu filmu nie wie, jaki będzie ich następny projekt. Ze mną często jest podobnie.

_Czego spodziewa się Pan po widzach, kiedy wyjdą z sali kinowej? _Chciałbym, żeby wyszli poruszeni i żeby to, co przeżyli w kinie, zainspirowało do dyskusji. Właśnie tego szukam w filmach: najpierw emocji, potem refleksji.

"Jeden odchodzi, drugi zostaje" - scen. i reż. Claude Berri. Produkcja: Francja 2005, Dystrybucja:
Kino Świat Sp. z o.o.

Komentarze (0)