Blisko ludziJesteś niegrzeczny, to wylatujesz!

Jesteś niegrzeczny, to wylatujesz!

Jesteś niegrzeczny, to wylatujesz!
20.10.2006 09:59, aktualizacja: 01.06.2010 00:39

Minister edukacji chce pozbyć się ze szkół dzieci sprawiających problemy. Za dwa lata "zadymiarze" zostaną przeniesieni do ośrodków wsparcia wychowawczego. Utworzenie ich Roman Giertych zapowiedział już we wrześniu. Teraz nad koncepcją ośrodków pracuje zespół powołany w ministerstwie.

Minister edukacji chce pozbyć się ze szkół dzieci sprawiających problemy. Za dwa lata "zadymiarze" zostaną przeniesieni do ośrodków wsparcia wychowawczego. Utworzenie ich Roman Giertych zapowiedział już we wrześniu. Teraz nad koncepcją ośrodków pracuje zespół powołany w ministerstwie. Kwestia ta pojawiła się również w aktualnej reklamówce wyborczej LPR: przed problemową młodzieżą brama szkoły zostaje symbolicznie zamknięta.

- Chcemy stworzyć szkoły o specjalnym nadzorze wychowawczym. Byłyby to oddzielne placówki z większą dyscypliną. Pracowaliby tam pedagodzy odporni psychicznie i przygotowani do pracy z trudną młodzieżą - mówi Wojciech Wierzejski z LPR. Jak tłumaczy wiceminister edukacji Sławomir Kłosowski, w ośrodkach wsparcia wychowawczego nacisk zostanie położony na terapię psychologiczno - pedagogiczną i indywidualną pracę z uczniami. Przeciwni stworzeniu takich ośrodków są nie tylko nauczyciele, ale i rodzice obawiający się, że wśród zadymiarzy mogą znaleźć się np. chorzy na ADHD.

Także poprzedniczka Romana Giertycha nie wypowiada się o projekcie pochlebnie - Zgromadzenie kłopotliwej młodzieży w jednym miejscu nie sprawi, że stanie się ona lepsza. Z taką młodzieżą trzeba przede wszystkim pracować. Nauczyciel powinien wychwycić sygnały, że ktoś nie potrafi grzecznie się zachować. Większość uczniów, którzy sprawiają kłopoty wychowawcze, wynosi agresję z domu. Z takimi osobami trzeba rozmawiać, a nie wysyłać ich do specjalnych szkół - mówi Krystyna Łybacka, posłanka SLD.

- Szkoły prowadzone są przez samorządy. Tych ze specjalnym nadzorem byłoby mniej, np. jedna na kilka gmin. I nie wiadomo, kto by za nie odpowiadał finansowo - podkreśla Łybacka.

Źródło artykułu:WP Kobieta