Justin Timberlake- złoty chłopiec
Na Myspace.com – najmodniejszej stronie Internetu – zarejestrowany jest niejaki justintimberlake. Ma już prawie 150 tys. przyjaciół. Jego strona domowa wypełniona jest amatorskimi zdjęciami gołych, dziewczęcych i męskich pleców.
08.06.2007 | aktual.: 29.05.2010 11:42
Na Myspace.com – najmodniejszej stronie Internetu – zarejestrowany jest niejaki justintimberlake. Ma już prawie 150 tys. przyjaciół. Jego strona domowa wypełniona jest amatorskimi zdjęciami gołych, dziewczęcych i męskich pleców.
Choć trudno w to uwierzyć, to ów użytkownik justintimberlake to naprawdę Justin Timberlake. Cztery lata po debiutanckiej płycie solowej, jesienią, powraca na muzyczną scenę z rewelacyjnym albumem „Future Sex/Love Sounds”. Seksowne, nagie plecy nawiązują do pierwszego singla tego albumu, „Sexy Back”. Jednak wbrew tytułowi, w piosence wcale nie chodzi o tę część ciała. Justin ogłosił, że przynosi z powrotem seksowność („I’m bringing sexy back”). Światowa prasa jest zachwycona (częściowo zapewne podkręcona przez amerykańską machinę promocyjną). Rockowa biblia – czasopismo ROLLING STONE, przewodnik po świecie męskiej elegancji GQ oraz wyrocznia popkultury DAZED and CONFUSED okrzyknęły tego 25-latka największą gwiazdą popu, ikoną stylu i nowym supersymbolem seksu.
Złoty chłopiec
Tak naprawdę to Justin jest gwiazdą już od dawna, a przynajmniej odkąd skończył 14 lat i zdobył pierwszy kontrakt z wytwórnią fonograficzną. Już wtedy zdawał sobie doskonale sprawę ze swojej pozycji – „Nikt mi nie mógł podskoczyć. Moje nastawienie było takie: Dziwko, mam kontrakt na płytę!”.
Kariera tego chłopaka z przedmieścia Memphis przebiegała jak w amerykańskim marzeniu o sukcesie. W wieku 10 lat wystąpił w słynnym telewizyjnym show pt. „The Mickey Mouse Club”. Tańczył i śpiewał razem z przyszłymi diwami popu, Christiną Aguilera i Britney Spears. Cztery lata później stał się duszą boysbandu Nsync, jednego z fenomenu muzyki pop lat 90. Zarobił miliony, jeździł superszybkimi samochodami i chodził z najsławniejszą nastolatką świata Britney Spears. Zaręczyli się i stali najbardziej znaną parą nastolatków. Po kilku latach Justin oskarżył Britney o zdradę i w konsekwencji rozstali się. Dziś jego przyjaciółką jest o osiem lat starsza od niego Cameron Diaz. Na wrześniowej okładce ROLLING STONE Justin Timberlake pojawił się w mokrej, przylegającej do ciała podkoszulce. Tytuł numeru brzmi „Mokry sen”, a fotografem sesji był skandalista Terry Richardson, autor m.in. gorszących i pełnych seksualnej perwersji reklam Gucci i Sisley. W artykule jest zapis rozmowy m.in. ...z matką piosenkarza, która
wspomina, że już jako malutkie dziecko Justin potrafił machać nogami w rytm muzyki.
Hit me baby (one more time)
Choć to Nsync przyniósł Justinowi dziesiątki milionów dolarów i sławę, to przy okazji otrzymał też etykietę maminsynka z boysbandu. Kiedy po rozpadzie grupy w 2002 r. postanowił wydać solową płytę, bardzo walczył o to, by widziano w nim poważnego artystę. Do pracy nad tą płytą zaprosił Pharrella Williamsa, Clipse’a i Timbalanda, znanego producenta, któremu zawdzięczają sukcesy m.in. Jay-Z, Nelly Furtado i zmarłą w katastrofie lotniczej świetną Aaliyah.
„Justified” była mieszanką rythm and blues, latynoskiej muzyki, popu, dance i ballady. Płyta powstała w ciągu zaledwie sześciu tygodni i sprzedała się w liczbie siedmiu milionów egzemplarzy. Cztery single „Like I Love You” (gdzie tańczył jak Michael Jackson i śpiewał falsetto jak Bee Gees), „Seniorita”, „Rock Your Body”, „Cry Me a River” przez wiele tygodni gościły na pierwszych miejscach list przebojów.
Piękna ballada „Cry Me a River” była czymś w rodzaju publicznej zemsty na Britney Spears. Justin opłakiwał zdradzoną miłość, a zarazem załatwiał porachunki ze swoją dawną sympatią. Na wideoklipie występował z sobowtórem Britney – wtargnął do jej domu, kochał się z inną dziewczyną w jej łóżku, wąchał jej włosy, kiedy weszła pod prysznic, i wreszcie wyszedł zostawiwszy na włączonym telewizorze zapis filmu – zemsty o uprawianiu miłości. „To był brutalny, dziki, mroczny wideoklip” – wspomina piosenkarz, potwierdzając, że piosenka nosiła duży ładunek emocjonalny. I choć, jak przyznał się później, zadzwonił do Britney, dodał „był to czas, kiedy chciałem pokazać się jako gniewny, zły gość”.
Cover boy
Dziki, niepoprawny, lecz jeszcze zakochany w Britney Spears Justin pojawił się publicznie już wcześniej, jesienią 2001 r. na okładce czasopisma mody męskiej ARENA HOMME PLUS. Do odważnej sesji zdjęciowej przekonał go znany fotograf Steven Klein. Styliści ogolili Justinowi głowę i ubrali go w specjalnie pobrudzony t-shirt ze skanowaną, czarno-białą flagą Ameryki. Z okładki, na tle piosenkarza z krwawiącym nosem, miał wykrzyczeć napis „Uderz mnie, kochanie, raz jeszcze” (to tytuł pierwszego hitu Britney). Tragiczne wydarzenia 11 września spowodowały jednak, że brutalną okładkę wycofano, samo zdjęcie pozostało zaś w środku numeru. Wydanie z wycofaną okładką stało się najbardziej kontrowersyjnym numerem ARENA.
W styczniu 2003 r., po wydaniu solowej płyty, całkowicie odmieniony Justin Timberlake pojawił się na okładce ROLLING STONE znów ogolony, opalony, półnagi, piękny niczym Apollo. Sfotografował go sam Herb Ritts, słynny amerykański fotograf, którego czarno-białe fotografie i reklamy rozsławiły styl Calvina Kleina, Donny Karan i Armaniego w latach 90. Ta pierwsza okładka Justina dla tak znanego czasopisma rockowego, które określało go jako „po prostu bogatego, samotnego faceta”, sprawiła, że wreszcie dostrzeżono go bez innych chłopców z dawnej, ślicznej drużyny. Przyciągnęła wreszcie do jego muzyki starszą publiczność, 20- i 30-latków. W tym samym roku Justin Timberlake pojawił się na okładce czasopisma jeszcze dwa razy. W wydaniu specjalnym, podsumowującym cały rok, biblia rocka ogłosiła go „nowym królem popu”. Słowo „pop” zepsuło Justinowi nastrój, pragnął statusu gwiazdy rocka, białego, który śpiewa czarną muzykę. „Moja kariera jest skończona” – miał krzyczeć na widok okładki numeru – „Ja śpiewam rythm and
blues”. * Bad boy*
Żadnego uszczerbku w karierze 23-latka nie spowodowała nawet słynna już wpadka z przerwy meczu Super Bowl w 2004 r. Na oczach 90 milionów Amerykanów jednym ruchem ręki odsłonił pierś Janet Jackson. Przy okazji stał się również autorem najsłynniejszego zwrotu roku „wardrobe malfunction”, którym wytłumaczył się z nieszczęsnego incydentu i który z kolei zaczęto uważać za największy wkład Hollywoodu do języka angielskiego. Jeszcze tego samego miesiąca Ameryka nagrodziła go dwiema nagrodami Emmy za najlepszy album pop i najlepszego artystę pop roku.
Justin jest zniesmaczony nagonką prasy na wzloty i upadki mające miejsce w życiu osobistym gwiazd. Sam usprawiedliwiał się w wywiadzie dla OBSERVER: „nie zrobiłem też niczego bardzo złego”. Nawet tego, że, jak stwierdził, używał za dużo narkotyków: „Niektóre narkotyki są zakazane, bo zaszkodziłyby innym narkotykom, takim jak nikotyna i tytoń. Nikotyna jest bardziej szkodliwa niż heroina”.
Kontrowersyjne wypowiedzi i zachwalanie palenia jointów w Amsterdamie pojawiły się niezupełnie przypadkiem, bo po jego roli w głośnym thrilerze „Alpha Dog” w reżyserii Nicka Cassavetesa. Oparty na faktach film opowiada o dilerze narkotykowym, który porwał najmłodszego brata zadłużonego klienta, oddał chłopca pod opiekę innego chłopaka granego właśnie przez Justina. Porwany brat później ginie. Justin zagrał w tym filmie obok Bruce’a Willisa i Sharon Stone.
Pokażę Wam seks
Droga przemiany grzecznego chłopczyka z boysbandu w zuchwałego młodzieńca, a potem w świadomego artystę, aktora i muzyka, który odważnie poszukuje własnego brzmienia i eksperymentuje z własnym wizerunkiem, jest tak samo porywająca jak jego filmy i teledyski. Akcja „Sexy Back” dzieje się w pięknym, futurystycznym wnętrzu secesyjnej kamienicy w Barcelonie. Podobno użyte w wideoklipie ubrania pochodziły wyłącznie od Yves Saint Laurenta i Gucciego. Justin ubrany w wysmuklające marynarki i kamizelki, białą koszulę w paseczki, nosił jedwabną chustkę w drobne wzorki przy szyi. Jego partnerka miała zaś czarny biustonosz i białe perły. Pierwszy zwrot piosenki brzmi: „Przynoszę z powrotem seks. Pokażę wam, skurwysyny, jak postępować”. Jest męski, seksowny, sprawia, że seks jest znów modny.