Blisko ludziKaraibski raj za miliony

Karaibski raj za miliony

Karaibski raj za miliony
25.06.2007 13:26, aktualizacja: 28.06.2010 00:41

Prywatne wyspy to nowa zachcianka bogatych elit. Ale żeby wypoczywać na swoim kawałku lądu otoczonym wodą wcale nie trzeba być milionerem.

Prywatne wyspy to nowa zachcianka bogatych elit. Ale żeby wypoczywać na swoim kawałku lądu otoczonym wodą wcale nie trzeba być milionerem.

Na zakup własnej wyspy dotąd zdecydowali się na przykład: Bill Gates– twórca potęgi Microsoftu kupił Sleepy Cove u wybrzeży Kanady, Ted Turner– magnat medialny wypoczywa na St. Phyllis w amerykańskiej Południowej Karolinie, oraz były gwiazdor futbolu Maradona, który za 4,5 miliona dolarów nabył Harris Islands w Szkocji.

Właścicielem prywatnej wyspy zamierza zostać także aktor Mel Gibson. Jakiś czas temu chciał on wydać 15 milionów dolarów na Mago na Fidżi, ale transakcja jak na razie nie doszła do skutku.

Jak widać na zakup takiego rodzaju nieruchomości decydują się przede wszystkim milionerzy i gwiazdy show-biznesu. Jedną z pierwszych znanych osób, która zdecydowała się na taki krok, był Marlon Brando. To w dużej mierze jemu świat zawdzięcza narodziny mody na posiadanie prywatnej wyspy.

Farhad Vladi, właściciel największej na świecie agencji handlującej tego typu nieruchomościami – Vladi Private Islands, uważa, że na Ziemi jest około 20 tys. wysp, które nadają się do zamieszkania. Na zakup jednej z nich trzeba wydać od kilkudziesięciu tysięcy dolarów do nawet kilkuset milionów. Cena zależy między innymi od lokalizacji – im cieplejsze miejsce tym drożej. Dlatego wyspy na Karaibach są zdecydowanie droższe niż te na Morzu Północnym.

Wyspa czy apartament?

Przy ustalaniu ceny pod uwagę bierze się prawdopodobieństwo wystąpowania w danej okolicy huraganów czy fal powodziowych. Znaczenie ma też spokój, jaki panuje w danym miejscu, oraz otoczenie i infrastruktura.

Nierzadko są one bardzo luksusowo wyposażone: nowoczesna przystań dla jachtów i co najmniej jeden dom z łączami satelitarnymi to standard. Sama ziemia na tańszych wyspach kosztuje po 50-100 tysięcy dolarów. Do tego trzeba doliczyć infrastrukturę. To co najmniej kolejne 300 tyięcy dolarów (mniej więcej tyle kosztuje dom z kanalizacją, kolektorami słonecznymi i wiatrowym generatorem prądu). Tak więc za około 350 tysięcy dolarów można stać się właścicielem wyspy u wybrzeży Wielkiej Brytanii czy Kanady. To mniej więcej tyle, co najtańsze apartamenty w Warszawie (ceny za nowe lokale zaczynają się od miliona złotych).

Tropikalna wyspa na Karaibach to już równowartość kilkudziesięciu takich apartamentów.

A może na Mazurach?

Jeśli ktoś nie dysponuje taką sumą lub nie ma ochoty mieć domu tak daleko od Polski, może skusi się na wyłożenie blisko 7 milionów złotych za wyspę na Mazurach?

Bardzo często prywatne wyspy odwiedzane są przez ich włascicieli tylko kilka razy w roku. W pozostałych okresach oblaną morzem posiadłość wynajmują. Tak robi między innymi Richard Branson – ekscentryczny brytyjski miliarder, właściciel imperium Virgin. Jeszcze w drugiej połowie lat 80-tych za 180 tysięcy dolarów kupił on niewielką karaibską wysepkę Necker. Dziś za dzień pobytu pobiera od klientów szóstą część tej kwoty.

Goście mogą korzystać z luksusowej willi z basenem, pięknych plaż i cieszyć się spokojem. Prócz nich na Neckerze żyje tylko obsługa posiadłości. Chętnych do wynajmu nie brakuje.

To jedna z droższych propozycji. Cena za noc spędzoną na prywatnej wyspie zaczynają się bowiem od 100 dolarów za dobę. Z kolei wynajęcie dwuosobowego bungalowa na karaibskiej Petit Saint Vincent kosztuje od 400 do 700 dolarów za noc.

Źródło artykułu:WP Kobieta