Kiedy szukamy zmian...
On rozgląda się za innymi kobietami, ona marzy, że uprawia seks z ratownikiem na basenie. Kiedy w życiu erotycznym pojawia się potrzeba zmiany, nie można tego lekceważyć, lepiej przyjrzeć się swoim pragnieniom. Może się okazać, że to sygnał początku kryzysu w związku.
25.03.2009 | aktual.: 26.05.2010 21:32
On rozgląda się za innymi kobietami, ona marzy, że uprawia seks z ratownikiem na basenie. Kiedy w życiu erotycznym pojawia się potrzeba zmiany, nie można tego lekceważyć, lepiej przyjrzeć się swoim pragnieniom. Może się okazać, że to sygnał początku kryzysu w związku.
Bywa, że kobieta zastanawia się: dlaczego marzę o innym mężczyźnie, przecież kocham swojego męża? Tymczasem co noc myślę o tym, żeby mieć szalony seks z jakimś obcym facetem. Jeśli pojawiają się tęsknoty za czymś innym, pragniemy zmiany, to nie watro tych potrzeb bagatelizować, czy wypierać. Wiele mogą nam powiedzieć o związku i o nas samych.
Szukamy seksualnych ekscesów, bo nasz związek się wypala, czujemy się znudzeni. To najbardziej oczywisty powód. Ale też wtedy, kiedy mamy problemy w innych dziedzinach życia, czujemy się samotni, albo niedowartościowani. Seks daje szybkie zaspokojenie i przyjemność. W takiej sytuacji wydaje nam się, że nie trzeba zastanawiać się nad sobą, czy związkiem, co bywa znacznie trudniejsze niż seksualne eksperymenty.
Są też momenty w życiu człowieka, kiedy seks wydaje szczególnie ekscytujący, wtedy łatwiej o seksualne ekscesy. Zazwyczaj jest okres dorastania i pierwszych kontaktów, kiedy młodzi ludzie dopiero odkrywają świat seksu. Seksualnym eksperymentom szybciej oddadzą się ludzie w tzw. wieku średnim, kiedy mają już świadomość, że za chwilę ich aktywność seksualna spadnie, że to już ostatni gwizdek, żeby „poszaleć”. I w reszcie marzenia o zdradzie mogą być wyrazem pragnienia, żeby wyjść ze zbyt ciasno przyjętych seksualnych norm, poznawania nowych przestrzeni w ramach związku. Czego pragną kobiety
Bywa, że kobiety mają wyrzuty sumienia z powodu swoich fantazji. Wydaje im się, że mają „nieczyste” myśli, że już same fantazje na temat innego, niż partner mężczyzny są zdradą. Tym bardziej religijnym wydaje się, że popełniają grzech. Tymczasem warto zastanowić się: Czy nasze fantazje są faktycznie nie do zaspokojenia? Co właściwie jest normą w seksie?
Seksuolodzy mówią zgodnym chórem: Jeśli dwoje dorosłych ludzi chce realizować swoje fantazje, to nie ma w tym złego. Czasami warto poeksperymentować. Realizujmy swoje fantazje wewnątrz związku. Szczególnie w tych długoletnich, gdzie w łóżku zaczyna wiać nudą i wkradła się rutyna. Warto spojrzeć na seks z indywidualnej strony, czego my byśmy chcieli.
Pytanie jednak, na ile możemy sobie pozwolić? Czy jeśli kobieta marzy, żeby mieć brutalny seks z nieznajomym, to ma to cielić w życie, a mężczyźnie śni się orgia z wieloma kobietami naraz, to ma zorganizować sobie seks grupowy. Takie sytuacje mogą zamiast zadowolenia przynieść urazy i poczucie winy.
Właściwie można zaryzykować twierdzenie, że w seksie można wszystko, na co godzą się partnerzy. Oczywiście wiele tu zależy od wychowania, nie bez znaczenia jest religijność osoby. Badania pokazują, że ludzie wierzący mają znacznie więcej zahamowań seksualnych i głęboko wpojone poczucie grzechu. Oni nie będą czuli się komfortowo nawet mówiąc o seksie, o realizacji fantazji nie wspominając.
Dla niektórych podniecający może być seks po dłuższej abstynencji. Oni mogą celowo wstrzymywać się, żeby potem wybuchł erotyzm. Inni wybiorą się do seks shopu, żeby zaopatrzyć się w erotyczne przyrządy. Obie metody są dobre. Najważniejsze, żeby samemu nie zmuszać się do niczego i przymuszać partnera. Jeśli wewnątrz związku będziemy realizowali nasze marzenia seksualne, może nas to uchronić od zdrad i rozstania. A z drugiej strony watro pamiętać, że nie przyniesie nam pożytku realizowanie fantazji za wszelką cenę, wbrew poglądom. Rzeczą zupełnie naturalną jest to, że odczuwamy różne pragnienia i mamy szalone fantazje erotyczne. Inną rzeczą jest to, co z nimi zrobimy. Nie ma po co robić czegoś, co będzie miało przykre konsekwencje. Warto zdać sobie sprawę, że nasze życie seksualne należy do nas i to my decydujemy, co dla nas jest dobre.