Klasyczny zapach... samca
Jean Paul Gaultier najpierw wymyślił Classique: kwiatowo–orientalny zapach dla kobiet, schowany we flakonie w kształcie kobiecego ciała. Samotna sylwetka aż prosiła się o dopełnienie. Dwa lata później powstał niebieski tors towarzyszącego jej marynarza – Le Male („samca”).
26.05.2010 | aktual.: 25.06.2010 11:22
Pod koniec lat 90. pachniała nimi każda dyskoteka, zwłaszcza gejowska. W klubach roznosił się zapach lawendy i kwiatu pomarańczy. Jean Paul Gaultier najpierw wymyślił Classique: kwiatowo–orientalny zapach dla kobiet, schowany we flakonie w kształcie kobiecego ciała. Samotna sylwetka aż prosiła się o dopełnienie. Dwa lata później powstał niebieski tors towarzyszącego jej marynarza – Le Male („samca”).
Już sam flakon wymaga osobnego akapitu. Bowiem Le Male i Classique są pośrednio wzorowane na flakonie Shocking, który surrealistka Leonor Fini zaprojektowała dla projektantki mody Elsy Schiaparelli w latach 30. W ówczesnych czasach ten flakon mógł szokować – nie dość, że można było wodzić palcami po wypukłościach kobiecego ciała, to jeszcze legenda głosiła, że inspiracją były tu kształty Mae West.
Podobny szok wywołał flakon Le Male. I na nic zdały się tłumaczenia, że projektant Francis Kurkdjian pod wpływem Jeana Paula Gautiera chciał uzyskać zapach wspomnień z dzieciństwa: dawnego salonu fryzjerskiego i ciasteczek babuni, gdyż uzupełniono te sielskie nuty silnym, zmysłowym i męskim akordem ambrowo-piżmowym. Powstał zapach ekstrawagancki, inny od dotychczas lansowanych – superzmysłowy i zwracający na siebie uwagę. Błyszczał na skórze zarówno w ciągu dnia, jak i w refleksach dyskotekowej kuli. Jego mit podkreślały jeszcze dwuznaczne, hiperseksualne reklamy, w których nie było wiadomo kto kogo pożąda – marynarz dziewczynę, czy marynarz marynarza…
Co sprawia, że to do tej pory najlepiej sprzedający się zapach w Europie? Połączenie magicznych składników - nuta głowy to mięta, artemizja, kardamon, bergamota. Nuta serca: lawenda, kwiat pomarańczy, cynamon, kminek. Nuta bazy: drewno sandałowe, wanilia, cedr, tonka, ambra. I na pewno udana kampania reklamowa. Tak udana, że parę lat po wypuszczeniu Le Male trzeba było coś „dodać” jego wielbicielom. Powstał więc lżejszy, bardziej niewinny Fleur du Male, swobodnie wykorzystujący legendę „niebieskiego kolegi” – ale to już zupełnie inna historia…
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…