"To nie kaprys. To fizjologia". Doprowadza do rozwodów po latach
- Czułam się, jakby ktoś wyjął ze mnie baterie. A on powtarzał: "Po prostu się postarzałaś". Wtedy zaczęłam czuć złość - opowiada Agnieszka, która w trakcie zmagań z menopauzą wzięła rozwód. Według danych GUS, małżeństwa decydują się na rozstanie najczęściej między 40. a 55. rokiem życia.
- Mówił, że przesadzam. A ja po prostu przestałam poznawać samą siebie - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Agnieszka, która miała 50 lat, kiedy zaczęła się budzić noc w noc cała mokra od potu. Potem przyszedł lęk, bezsenność, złość bez powodu. Mąż machał ręką: "To tylko wiek", "To tylko hormony". Dwa lata później byli po rozwodzie.
Podobnie było w przypadku Zofii. - Nie chciałam się rozstać, chciałam zrozumienia. Ale kiedy każdy dzień staje się bitwą z własnym ciałem, a partner tego nie widzi - coś w środku pęka - stwierdza dziś.
Menopauza a ryzyko chorób serca
"Nie przesadzaj, każda kobieta to ma"
Agnieszka Strzech była żoną przez 26 lat. Dwójka dorosłych dzieci, dom, kredyt. Wszystko zaczęło się u niej niewinnie: uderzenia gorąca, zmęczenie.
- Budziłam się pięć, sześć razy w nocy. Serce waliło jak po maratonie. Wstawałam, przebierałam się, szłam do łazienki, a on tylko przewracał się na drugi bok. Mówił: "Nie przesadzaj, każda kobieta to ma". A ja myślałam: "każda? Ale czy każda czuje się jakby traciła rozum?" - mówi Agnieszka.
Z czasem pojawiły się problemy z koncentracją. Zapominała o drobiazgach, o rachunkach, o spotkaniach w pracy. - Czułam się, jakby ktoś wyjął ze mnie baterie. A on powtarzał: "Po prostu się postarzałaś". Wtedy zaczęłam czuć złość. Bo ja nie chciałam się postarzeć, ja chciałam żyć normalnie - dodaje.
O seksie nie chce nawet mówić za dużo. - Suchość, ból, zero przyjemności. Gdy mówiłam, że nie mogę, on się obrażał. Czułam się winna. W końcu przestałam próbować. I przestaliśmy być małżeństwem - zostaliśmy tylko domownikami.
"No to trudno’"
Zofia ma dziś 49 lat. Rozwiodła się rok temu. - Zaczęło się od płaczu. W pracy potrafiłam wyjść do łazienki, żeby się wypłakać. Potem przyszły napady gorąca. Potem bezsenność. A potem wszystko zaczęło się walić - opowiada.
Jej mąż długo nie rozumiał, co się dzieje. - Kiedy pierwszy raz powiedziałam, że współżycie mnie boli, usłyszałam: "No to trudno". Nie zapytał, co może zrobić. Po prostu przestał próbować. A ja przestałam czuć się kobietą - oznajmia Zofia.
W końcu zgłosiła się do ginekolożki, dostała terapię hormonalną. Ale wtedy w związku było już po wszystkim. - Przez te lata między nami urosła cisza. I nawet kiedy przyszła ulga fizyczna, nie potrafiliśmy już rozmawiać - zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dane nie kłamią
Według badań "Seksualność kobiet w okresie klimakterium" przeprowadzonych przez Uniwersytet Medyczny w Lublinie, aż 83 proc. kobiet deklaruje objawy, takie jak uderzenia gorąca, zaburzenia snu, spadek nastroju i drażliwość. 62 proc. przyznaje, że mają one negatywny wpływ na życie seksualne, a 30 proc. wskazuje suchość pochwy jako jedną z najbardziej dokuczliwych dolegliwości. Co więcej, 91 proc. kobiet nie korzysta z żadnej formy terapii hormonalnej - mimo że objawy utrudniają codzienne funkcjonowanie.
Z badań GUS wynika natomiast, że w Polsce co roku dochodzi do ok. 60 tysięcy rozwodów, a najczęściej rozwodzą się osoby między 40. a 55. rokiem życia. To dokładnie ten moment, w którym większość kobiet wchodzi w okres menopauzy.
Także brytyjski raport "Family Law Menopause Project" z 2022 roku pokazał, że 73 proc. kobiet uważa, że menopauza miała wpływ na ich decyzję o rozwodzie. Choć w Polsce takich danych jeszcze nie ma, eksperci, w tym seksuolodzy, przyznają, że korelacja jest widoczna.
Seksuolożka: "Kobieta mówi dość"
Seksuolożka Anna Zawiślak wyjawia w rozmowie z Wirtualną Polską, że kobiety w okresie menopauzy coraz częściej trafiają do jej gabinetu z pytaniem: "Czy ze mną jest coś nie tak?".
- To, co dzieje się z ciałem kobiety, to nie kaprys. To fizjologia. Spadek estrogenów wpływa nie tylko na ciało, ale i na psychikę. Kobiety mówią: "Nie poznaję siebie", "Nie mam ochoty na seks", "Boję się, że partner mnie zostawi". A partnerzy często reagują zniecierpliwieniem, bo nie rozumieją, że to nie kwestia woli, tylko biologii - tłumaczy.
Według niej menopauza sama w sobie nie rozbija związków. - Ale potrafi uwypuklić wszystko, co w relacji było zaniedbane. Jeśli wcześniej brakowało rozmowy i empatii, menopauza może być jak zapalnik. I nagle kobieta, która przez lata "trzymała wszystko w ryzach", mówi: "dość".
Seksuolożka zauważa jednak, że menopauza nie musi oznaczać końca życia seksualnego ani emocjonalnego.
- To okres, który wymaga wiedzy, delikatności i rozmowy. W związkach, w których partner potrafi słuchać, kryzys nie przeradza się w rozpad. Ale tam, gdzie jest cisza - często kończy się rozwodem - stwierdza.
Cisza, która wywołała rozwód
I tak było też w przypadku Joanny. - Nie mieliśmy awantur. Po prostu przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Zaczęłam czuć, że mąż jest obok, ale jakby za szybą. Zamiast wyjaśniania spraw na bieżąco, między nami była tylko cisza - wspomina Joanna.
Pierwsze objawy przyszły, gdy miała 48 lat. - Uderzenia gorąca, serce wali jak młotem, a potem zimno, jakby ktoś mnie polał lodem. Potem miesiączki zniknęły. I libido też.
Nie chciała tego jednak przyznać głośno. - Bałam się, że przestanę być dla niego atrakcyjna. Więc udawałam, że nic się nie dzieje. On też. Po roku już prawie się nie dotykaliśmy. Po dwóch - nawet nie próbowaliśmy - opowiada.
Zamiast rozmowy pojawiły się rutyny: praca, kolacja, telewizor. - Wiedziałam, że to się kończy. Ale bałam się odejść. Bo co dalej? Kobieta po pięćdziesiątce, z menopauzą, kto mnie zechce?
Ostatecznie odeszła. Jak mówi: "nie przez awanturę, ale przez ciszę".
- To była cicha śmierć małżeństwa. Bez krzyku. Po prostu któregoś dnia spojrzałam na niego i zrozumiałam, że oboje jesteśmy już kimś innym - podsumowuje Joanna.
"Mam teraz trudny czas, chcę, żebyś to wiedział"
Anna Zawiślak nie ma wątpliwości - menopauza nie musi oznaczać końca bliskości, ale wymaga rozmowy i zrozumienia. - Nie rozmawiajmy w gniewie. Zróbmy herbatę, usiądźmy spokojnie i powiedzmy: "Mam teraz trudny czas, chcę, żebyś to wiedział". To zmienia wszystko. Bo partner, który rozumie, nie czuje się odrzucony, tylko potrzebny.
Seksuolożka zaznacza, że kobiety zbyt często cierpią w ciszy, zamiast sięgnąć po pomoc. - Menopauza nie jest tematem tabu w medycynie. Ginekolog, seksuolog, endokrynolog - to nie wstyd, tylko troska o siebie. Czasem wystarczy prosty zabieg: odpowiednie leczenie, zmiana rytmu życia. A kobieta znowu czuje się sobą - mówi.
Dodaje, że warto włączyć w to partnera. - Nie leczmy się po cichu. Zabierzmy go do gabinetu, powiedzmy lekarzowi, co czujemy razem z nim. Bo to nie "nasza menopauza", to wspólny etap. On też potrzebuje wiedzieć, co się dzieje - podkreśla Zawiślak.
Według niej kluczowe jest odzyskanie bliskości, nawet jeśli zmienia ona formę. - Nie musicie od razu wracać do seksu. Zacznijcie od przytulenia, od rozmowy, od spojrzenia. Kobieta w tym czasie potrzebuje czułości, nie presji. Jeśli partner to zrozumie, mogą odkryć siebie na nowo - dodaje seksuolożka.
Najważniejsze jednak jest niezapominanie o sobie. - Kobiety w tym wieku często mówią: "Już po mnie". A ja zawsze odpowiadam: "Nie po to przeszłaś tyle w życiu, żeby teraz się poddać". Menopauza to etap dojrzewania emocjonalnego. To moment, kiedy możesz wreszcie zająć się sobą. I wtedy wszystko zaczyna wyglądać inaczej - podsumowuje.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.