Krymskie wraki

Dla zespołu nurków europejskich badanie wód byłego Związku Radzieckiego miało być wyzwaniem samym w sobie, wrzuceniem w mieszankę wraków rosyjskich i niemieckich, a wszystkie te przygody czekały na nich daleko od własnych wód.

Krymskie wraki

28.03.2006 | aktual.: 25.06.2010 16:11

Dla zespołu nurków europejskich badanie wód byłego Związku Radzieckiego miało być wyzwaniem samym w sobie, wrzuceniem w mieszankę wraków rosyjskich i niemieckich, a wszystkie te przygody czekały na nich daleko od własnych wód.

Leigh Bishop zapakował kamery i podążył za zespołem. Teraz pokazuje to, co może nam zaoferować południowa Ukraina.

Jakkolwiek intrygująco brzmi jego nazwa, Morze Czarne wcale nie jest takie czarne, jak można by tego oczekiwać. Gdy zejdziemy pod powierzchnię, spotkamy podobne warunki jak przy wielu nurkowaniach w innych wodach Europy, które tysiące ludzi z przyjemnością wykonuje co weekend. Niewątpliwie nazwa akwenu ma związek z jego ciemnymi wodami, ale kiedy schodzimy w dół, nie wydają się one aż takie ciemne; przynajmniej tak nie jest na Krymie i na południu Ukrainy. Przezroczystość jest tu wspaniała, jednak woda bywa bardzo zimna, około 4-6°C, więc na pewno potrzebne są suche skafandry i rękawice. Wraki w Morzu Czarnym są pokryte gęstą warstwą żywych muszli, czasem do takiego stopnia, że łatwe gdzie indziej do rozpoznania części wraka stają się nierozpoznawalne! Wraki położone tak płytko, jak i głęboko, leżą prawie nietknięte, dopiero gdy wpłyniesz do środka, obiekty stają się rozpoznawalne w porównaniu do części zewnętrznych, pokrytych muszlami. Przy małym prądzie lub nawet jego braku nurkowie płynąc, szybko uczą
się, jak nie podnosić warstwy mułu delikatnie pokrywającego muszle.

Morze Czarne znajduje się na południu europejskiej części Rosji, na wschód od Bałkanów, wybrzeża należą do Bułgarii, Turcji, Ukrainy i Rosji. Wody morza są bardzo głębokie, na przykład najgłębsza na świecie jaskinia „Krubera”, znajdująca się przy wschodnim krańcu tego morza, opada w dół na ponad 2000 m. Jednak wiele wraków, na których nurkowaliśmy podczas tej wyprawy, leżało na płytkich wodach, można by powiedzieć - na głębokościach bardziej przyjaznych, gdzie każdy mógłby je podziwiać.

Pomysł eksploracji wraków Morza Czarnego zrodził się w umyśle instruktora nurkowania Jeffa Keepa. Od kilku lat Jeff ciekaw był tej części świata, jednakże gdy odkrył dużą liczbę wraków na płytkich wodach wokół Krymu, zdecydował się poprowadzić własną wyprawę od strony Ukrainy. Zespół Keepa miałby używać po raz pierwszy na Morzu Czarnym rebreatherów o obiegu zamkniętym, stąd istotne było stworzenie dobrych kontaktów z kontrahentami rosyjskimi i ukraińskimi, aby były pomocne od razu, w okresie planowania wyprawy. Gdy rozważa się wyprawę do byłego Związku Radzieckiego, załatwianie wiz, formalności i przede wszystkim środków transportu jest bardzo istotne, co więcej - zanim dostanie się wizę, potrzebne jest ważne zaproszenie od osoby zamieszkującej tam pod stałym adresem. Zespół miał działać w oparciu o stosunkowo nową łódź nurkową o nazwie „Fregata”, długości 35 m, były statek szpitalny marynarki rosyjskiej, teraz przystosowany i działający jako statek oceanograficzny i czarterujący płetwonurków. Z dziewięcioma
dwuosobowymi kabinami i sprężarkami na pokładzie jednostka jest dobrze przygotowana do zadań i trzyma się dobrze na wzburzonym morzu. Przed spotkaniem z ukraińskim zespołem płetwonurków nasza wyprawa przyleciała do Kijowa, skąd mieliśmy połączenie na południe, do Sewastopola, potem dość wygodną podróż samochodem do Bałakławy na południowym krańcu Krymu.

* „UJ 102”*
Jest wiele wraków do wyboru, na różnych głębokościach i różnych akwenach, dogodnych do nurkowania tak rekreacyjnego, jak i do zaawansowanych nurkowań trimiksowych. Nasz pobyt trwał tylko tydzień, postanowiliśmy zatem zwiedzić kilka wraków na mniejszych głębokościach i powrócić jeszcze raz, aby zbadać interesujące miejsca położone głębiej. Niedaleko od portu w Bałakławie nasz pierwszy wrak „UJ 102” nadawał się dobrze do nurkowania wstępnego z użyciem naszych rebreatherów, przywiezionych tutaj przez pół Europy. Głębokość też była odpowiednia, gdzieś około 22 m do dna. Na równej stępce leżał dobrze zachowany niemiecki ścigacz okrętów podwodnych, wystając w najwyższym miejscu do 16 metrów. Jedyne istotne uszkodzenie wraka znajdowało się przy grodzi za maszynownią, gdzie po obu stronach kadłub był pęknięty i wyrwany, dzieląc w zasadzie wrak na dwie części. W innym miejscu nie było górnej sterówki, a właściwa sterówka wyglądała jakby skręcona na prawą burtę, być może stało się to w czasie tonięcia. Wrak okazał się
świetny na pierwsze nurkowanie, wiele było do zobaczenia, szczególnie wewnątrz samego statku, jednakże w przeciwieństwie do innych wraków Europy zauważyć można było jedną dziwną rzecz: brak żywych organizmów, a już zwłaszcza ryb. Szczególnie ciekawa była rufa wraka z dużym otwartym pokładem, zabudowanym przez różne urządzenia i niezwykłym sprzętem do układania kabli. Czyste dno z białego piasku było jakby usypane po to, by dawać dobre odbicie światła słonecznego, dobrze oświetlać otoczenie, tak że nawet świecenie latarką po prostu nie było potrzebne.

Celem wyprawy było nie tylko pojawienie się pierwszego zespołu nurków technicznych z Zachodu na terenie byłego Związku Radzieckiego, lecz także rozpowszechnienie nurkowań technicznych wśród ukraińskich i rosyjskich partnerów oraz wzbudzenie dalszego zainteresowania nurkowaniami w Europie Wschodniej. Co wieczór zespół poświęcał dużo czasu rebreatherom, a wraki były stopniowo położone głębiej i głębiej, w miarę upływu dni; dyskusje o mieszaniu gazów trwały do późna w nocy. „Fregata” popłynęła teraz w kierunku wschodnim, zaś następny wrak, jaki mieliśmy zbadać, był to dawny transportowiec „Volga Don”.

„Volga Don”
Nurkowanie na wraku „Volga Don” ukazuje ładownie pełne niezwykłego ładunku, transportowanego przez wojsko niemieckie podczas drugiej wojny światowej. W przedniej ładowni nurkowie odkryli prawie nietknięty niemiecki samochód terenowy oraz wspaniały przykład dużego 4-calowego (100 mm) działa na platformie transportowej w ładowni środkowej. „Volga Don” był uprzednio radzieckim statkiem handlowym, przejętym w 1941 przez Kriegsmarine w porcie Mariupol nad Morzem Czarnym i potem przystosowanym do transportu sprzętu wojennego. W listopadzie 1943 został trafiony w rufę przez torpedę wystrzeloną z radzieckiej łodzi „L 6” i potem zatonął, gdy Niemcy próbowali go holować przez około 16 godzin w czasie sztormu. Dziś stoi pionowo na głębokości około 33 metrów, chociaż brakuje jego sekcji rufowej odłamanej za maszynownią; najprawdopodobniej znajduje się ona tam, gdzie statek został storpedowany.

Na głębokości 25 metrów nurek dopływa do nadbudówki dziobowej, drugiego najwyższego miejsca wraka, szybkie opłynięcie dziobu i kotwic, dalej nurek schodzi w dół na śródokręcie, zanim będzie dalej zwiedzał. Obydwie schodnie, prawo- i lewoburtowa, są na miejscu, dając dostęp do poziomu dwóch pokładów, za schodniami jest też dobre dojście do wspaniale zachowanej części dziobowej. Wewnątrz można zobaczyć iluminatory z odsuniętymi nakrywkami sztormowymi, do których można się dostać korytarzami wewnętrznymi i wpływając w wejścia do pomieszczeń z wyrwanymi z zawiasów drzwiami. Niewielkie schody prowadzą w dół do przedniej ładowni, to właśnie tutaj usztauowany pomiędzy innym sprzętem spoczywa wspomniany uprzednio hitlerowski samochód terenowy. Wrak statku ma bardzo klasyczny kształt, co pomaga w orientacji, prowadząc nurka ponad dwoma dużymi ładowniami, zanim napotka się nadbudówkę mostka i niższą nadbudówkę mieszkalną. Po każdej stronie tego dobrze zachowanego bloku nadbudówki są zejściówki, prowadzące do różnych
pomieszczeń pełnych przetrwałych przedmiotów z czasów zatonięcia statku. Górna część mostka chyba przerdzewiała i znikła, pozostawiając szeroką przestrzeń do eksploracji rozległych pomieszczeń wewnętrznych. Za mostkiem znowu schodnie prowadzą od jednego górnego pokładu do kolejnego, zanim dotrze się do małej ładowni na pokładzie rufowym, gdzie można zobaczyć dalsze schodnie wewnętrzne prowadzące w głąb statku i do maszynowni. Kabiny wraka pełne są rzeczy osobistych i wszelkiego gatunku butelek – wódki, wina, piwa itd.; podczas gdy część ładunku leży blisko, ale już za burtą statku. Krym jest przepełniony historią i podczas dni wolnych od nurkowania braliśmy udział w zorganizowanej wycieczce ukazującej miejscową kulturę i miejsca historyczne. Oczywiście nie zabrakło degustacji miejscowych win. Bałakława jest miejscem usytuowanym w naturalnym porcie, cofniętym w stronę lądu, jak gdyby zamaskowanym od strony wybrzeża. Była wspólną bazą tajnych oddziałów nurków i floty podwodnej. Podczas naszego pobytu
oprowadzono nas po podziemnej bazie okrętów podwodnych, gdzie miały one tajne schronienie podczas drugiej wojny światowej i w okresie zimnej wojny.

Należy powiedzieć, że tygodniowa wyprawa nurkowa to stanowczo za mało, zwłaszcza jeśli jest tak dużo jeszcze do zobaczenia na lądzie. Jeden z naszych nurków, Neil McAllion, szybko zrozumiał, że zajmowanie się transportem i logistyką wyprawy nie jest jego ulubionym zajęciem. Po spędzeniu wielu godzin na pertraktacjach z dokumentami w ukraińskiej komorze celnej zrobił dużo dobrej roboty, czyszcząc sprzęt, zanim jeszcze ktokolwiek pomyślał o nurkowaniu. Załoga „Fregaty” była zawsze pod ręką, by pomóc, a codziennie główny nurek Anatolij Iwanow, były nurek marynarki rosyjskiej i badacz Czarnobyla, oraz Maks Świstun upewniali się, zanim ktokolwiek zszedł pod wodę, że lina opustowa do wraka została właściwie umieszczona. Przy każdym nurkowaniu umieszczali rysunek wraka na białej tablicy, aby wszyscy mogli wszystko zobaczyć, dzięki czemu zwłaszcza filmowcy mogli zaplanować dokładnie swe nurkowania dokładnie tak, jak chcieli.

„Varna”
Do końca tygodnia nurkowaliśmy na kilku wrakach, podobały nam się wszystkie, nurkowanie głębsze do 85 m zastąpiliśmy dłuższym czasem nurkowania na „Varnie”, jeszcze jednym wraku, stojącym prosto na dnie na 55 metrach. „Varna” była dawnym bułgarskim 2.143-tonowym transportowcem wojskowym, wiozła zaopatrzenie i amunicję w konwoju, gdy została storpedowana i zatopiona przez radziecką łódź podwodną „D 4”. Eksplodowała, gdy torpeda uderzyła w ładownię z amunicją, i obecnie jej część rufowa leży odłamana i bardzo zniszczona. Pozostała część wraka jest prawie niezniszczona nawet jej maszty na śródokręciu dumnie wznoszą się na głębokość 35 metrów. To tutaj Anatolij i Maks dowiązali linę do wraka, pozwalając uczestnikom wyprawy na zejście do stopy masztu znajdującej się na około 50 metrach, stanowiącej jednocześnie zakończenie części wraka, który chcieli zwiedzać. Na nadbudówce dziobowej sterczy z lufami uniesionymi do góry podwójne działo przeciwlotnicze jako pozostałość zmagań na Morzu Czarnym podczas drugiej wojny
światowej. Przekazy historyczne podają, że „D 4” zaatakował „Varnę” z odległości pół mili morskiej, a działa cały czas zwrócone są do przodu, co wskazuje, że nie zostały użyte podczas ataku. Drugie działo na podstawie naprzeciw mostka, teraz pochylone o 30 st., spoczywa na drewnianym pokładzie, który zawalił się w dół. Jedna z ładowni wraka zawiera drewniane belki, druga pełna jest beczek (wyglądających jak beczki z winem). Kilku nurków dotarło do kambuza i pomieszczeń mieszkalnych kubryku, gdzie wszystko wygląda tak jak w dniu, kiedy statek poszedł na dno. Tutaj talerze i patelnie leżą na półkach i im bardziej w głąb statku, tym więcej drewnianych beczek pozostaje dobrze zachowanych.

W zasadzie wyprawa zdążyła tylko „podrapać” powierzchnię możliwych do obejrzenia wraków na wodach Krymu na Morzu Czarnym. Z tak entuzjastyczną załogą nurkującą na pokładzie „Fregaty” dalsze nurkowania z naszymi wschodnioeuropejskimi przyjaciółmi nie są wykluczone - tak z nami, jak i z wieloma podobnymi zespołami.

Członkami zespołu byli:
Kierownik wyprawy - Jeff Keep, nurkowie: Paul Todd, Neil McAllion , Eduardo Pavia, John Spurr, Ian Smith, Christian Malan, Steve Mortimer, Barbara Holgate, Irina Artiukowa i filmowcy: Antonello Paone & Leigh Bishop.

Więcej zdjęć ukraińskich wraków można zobaczyć na stronie Leigha Bishopa www.deepimage.co.uk, podczas gdy dalsze informacje o tej wyprawie dostępne są na stronie www.newfrontierdiving.com

Leigh Bishop
Tłumaczył Włodzimierz Majewski

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)