Kryzys wieku średniego próbą dla związku. "Wolał telewizor od wspólnej nocy"

Kryzys wieku średniego próbą dla związku. "Wolał telewizor od wspólnej nocy"

Kryzys wieku średniego nie zawsze objawia się tak samo
Kryzys wieku średniego nie zawsze objawia się tak samo
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Adobe
27.01.2023 11:56, aktualizacja: 23.02.2023 11:40

Może objawiać się na różne sposoby, choć wcale nie jest powiedziane, że dotyczy każdego. Nawet jeżeli jesteśmy z kimś blisko, może wkraść się między nas niespodziewanie i mieć przykre konsekwencje dla obu stron. - Musimy uznać, że wejście w okres wieku średniego nie jest proste i może wiązać się z trudnościami adaptacyjnymi - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską psycholożka dr n. med. Agnieszka Mazurkiewicz.

O kryzysie wieku średniego zwykle można usłyszeć w nieco prześmiewczym tonie, najczęściej w odniesieniu do zachowań mężczyzn, którzy przekroczyli czterdziestkę. Sam kryzys może jednak wystąpić i w późniejszym wieku. Dokładnie między 45. a 64. rokiem życia. Przy okazji może wprowadzić zamieszanie w życiu nie tylko osoby, której bezpośrednio dotyczy, lecz także jej bliskich. Kryzys wieku średniego może mieć różne oblicza i łączyć się z innymi wydarzeniami w życiu.

"Problemy zaczęły się po 50."

Edyta wspomina 50. urodziny męża, a dokładniej to, co usłyszała wtedy z jego ust. Na rodzinnym przyjęciu były dzieci, teściowa i kilkoro znajomych.

- Mąż na składane przez nas życzenia i pytanie, ile lat kończy, odpowiadał: "To już pół wieku". Znam go dobrze, dlatego od razu zauważyłam, że jest mu trudno o tym mówić i wcale nie uważa, że jest to powód do świętowania. Później rozmawialiśmy na ten temat. Starałam się łagodnie powiedzieć, że to przecież jeszcze nie starość, że mamy dzieci i jeszcze tyle do zrobienia - wspomina 57-latka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Temat kryzysu po pewnym czasie przycichł. Sprawa jednak wróciła, gdy młodsza z córek opuściła rodzinny dom i wyjechała na studia.

- Nagle mieliśmy dużo czasu tylko dla siebie i okazało się, że nie wiemy, jak go spędzać. Nie potrafiliśmy rozmawiać, tak jak kiedyś. Nie byłam w stanie męża wyciągnąć, czy to na spacer, czy do teatru. Najbardziej jednak brakowało mi bliskości. Wydawało mi się, że uczucie nagle zgasło - opowiada Edyta.

Mimo licznych próśb, rozmów i planów, wspólne życie w zasadzie nie ulegało poprawie. Nie wspominając o sprawach cielesnych - dawne namiętności zupełnie przestały istnieć.

- Mąż unikał wspólnych nocy. Wieczorem, gdy wołałam go do łóżka, zwykle okazywało się, że w telewizji leci akurat ciekawy film. Albo miał coś do sprawdzenia w komputerze. Zaczęłam podejrzewać, że mnie zdradza albo ogląda strony dla dorosłych. Kto go tam wie. Doszło do tego, że nie kochaliśmy się przez kilkanaście miesięcy - zwierza się kobieta.

Edyta dodaje, że pewnego dnia doszło do kłótni i mąż wyrzucił z siebie, że nie jest już przecież pierwszej młodości. 57-latce wówczas zapaliła się z tyłu głowy czerwona lampka.

- Ten "kryzys wieku". Zawsze mi się kojarzył z tym, że mężczyźni kupują drogie samochody, popadają w nałogi lub na siłę próbują się odmłodzić. Nie sądziłam, że to może wyglądać w ten sposób - dodaje.

Edyta ciągle próbuje szczerze i otwarcie rozmawiać z mężem o potrzebach obu stron i przyznaje, że coś w końcu zaczęło się zmieniać.

- Nie jest łatwo i nie zawsze wszystko się udaje, ale wiem, że każde z nas się stara.

"Emerytura wpędziła go w depresję"

Problemy z przystosowaniem się do zachodzących życiowych zmian dotknęły również partnera Krystyny. Dla kobiety był to drugi poważny związek. Z pierwszego małżeństwa ma dorosłą już córkę, podobnie jak obecny mąż.

- Mimo rozwodu, pragnęłam wejść w drugi związek. Myślałam, że będzie nam się świetnie układać i przeżyjemy razem drugą młodość. Dzieci już odchowane, sama byłam tuż przed przejściem na emeryturę, podobnie jak mój drugi mąż. Świetnie się rozumieliśmy i pierwsze dwa lata były cudowne. Potem, kiedy już rzeczywiście przeszedł na emeryturę, coś zaczęło się psuć - wspomina.

Wieczory i poranki spędzane przed telewizorem, apatyczność, brak okazywania uczuć, brak chęci na wspólne letnie wyjazdy. Krystyna nie ukrywa, że w pewnym momencie poczuła się przygnębiona tą sytuacją.

- Szukałam kogoś, kto nie będzie tylko czekać na obiadki i oglądać wszystkich telewizyjnych dzienników. Szukałam partnera - dodaje kobieta. - Nie wytrzymałam i zwierzyłam się z problemu znajomej, która skończyła psychologię. Ta zasugerowała, żeby mąż udał się do specjalisty, bo taki obniżony nastrój i brak chęci do zrobienia czegokolwiek, który utrzymuje się tak długo, nie zwiastuje niczego dobrego.

Mąż Krystyny, po wielu trudnych rozmowach i interwencji córki, zgodził się na wizytę. Obecnie uczęszcza na regularne wizyty i ma przepisane leki - u mężczyzny psycholog zdiagnozował depresję.

- Myślę, że to może wynikać z tego, że mężczyźni nie potrafią rozmawiać o uczuciach i na siłę próbują być "rycerzami". Gdybym nie drążyła tematu, nie wiedziałabym, jak mu pomóc - dodaje Krystyna.

W późniejszych szczerych rozmowach na jaw wyszło, że mąż kobiety bardzo przeżył zakończenie kariery. Miał poczucie, że już nic go po tym więcej nie czeka, co mocno go obciążyło i zachwiało pewność siebie.

Kryzys wieku średniego. Jak okazać wsparcie?

Psycholożka i psychoterapeutka dr n. med. Agnieszka Mazurkiewicz podkreśla, że jeżeli zauważymy zmiany w zachowaniu swojego partnera, bardzo ważna jest rozmowa o tym, na jaki etap weszło jego czy nasze wspólne życie.

- Musimy uznać, że wejście w okres wieku średniego nie jest proste i może wiązać się z trudnościami adaptacyjnymi. Ważne jest podkreślenie, że to normalny, fizjologiczny i związany z upływem czasu stan, niosący za sobą przymusową zmianę dotychczasowego sposobu funkcjonowania. Niejednokrotnie trudno jest nam dostosować się do niewielkich zmian, a co dopiero do takiej, która niesie ze sobą zmiany tak całościowe; zarówno psychiczne, fizyczne, jak i społeczne - tłumaczy ekspertka.

W takiej sytuacji trzeba być czujnym i gotowym na to, że bliska nam osoba może mieć obniżony nastrój, któremu towarzyszyć może rozczarowanie czy smutek. Szczególnie, jeśli bilans życia z perspektywy osoby dotkniętej kryzysem nie jest dodatni i okazuje się, że np. po kilkudziesięciu latach czuje ona, że nie zrealizowała swoich celów, czy nie jest do końca usatysfakcjonowana, np. z rozwoju kariery zawodowej.

- Bardzo pomocne jest wsparcie bliskiej osoby. Towarzyszenie jej w podejmowaniu nowych aktywności i zadań, które będą bardziej dostosowane do zmieniającej się sytuacji życiowej, ale też zdrowotnej. Wspólne szukanie nowych możliwości spędzania wolnego czasu - podkreśla psycholożka.

Rodzice sami w domu. "Częściej dla par jest to moment kryzysowy"

Niejednokrotnie kobiety próbujące nawiązać nić porozumienia z partnerami, których dotknął kryzys, przyznają, że sprawy zaczęły się komplikować po tym, jak z domu wyprowadziło się najmłodsze dziecko. Psycholożka Agnieszka Mazurkiewicz zauważa, że jest to dość częste zjawisko.

- W kontekście relacji kryzys wieku średniego często zbiega się z tzw. syndromem pustego gniazda. Jest to moment, w którym najmłodsze dziecko opuszcza dom rodzinny. A może to być bardzo ekscytujący okres. Czas powrotu do aktywności, na które nie można było sobie wcześniej pozwolić, czas bliskości i zaangażowania, podobny do momentu sprzed okresu, gdy na świecie pojawiły się dzieci - wyjaśnia ekspertka.

Częściej jednak dla par, co podkreśla specjalistka, jest to moment kryzysowy. Dlatego, że przez wiele lat, życie toczyło się wokół opieki nad dziećmi, co mogło wiązać się z zaniedbaniem małżeństwa i własnych przyjemności.

- Istotne jest rozstrzygnięcie, czy jest to problem indywidualny, czy w relacji pary. Jeżeli dotyczy jednej osoby i jest niezależny od więzi, a związany z poważnym kryzysem, może doprowadzić do depresji. W obu przypadkach (problemu relacyjnego bądź indywidualnego), jeśli obserwujemy, że bliska nam osoba jest przytłoczona, nie czerpie radości z życia lub podejmuje zachowania, które szkodzą jej samej lub najbliższym i związkowi, warto się skonsultować z psychoterapeutą - tłumaczy Mazurkiewicz.

"Pewien wiek" nie musi oznaczać końca relacji romantycznej

Ekspertka zauważa, że bardzo ważne w przypadku, gdy naszego partnera dotknie kryzys, jest to, aby go wspierać, ale nie zapominać przy tym o sobie.

- Trudno być atrakcyjnym dla kogoś, jeśli sami ze sobą nie mamy dobrej relacji, nie lubimy się i nie postrzegamy się dobrze. Ważne jest zadbanie o to, co buduje w nas pewność siebie i jest powodem myślenia o sobie w dobry, życzliwy sposób. Mam tu na myśli rozwój osobisty, rozwój pasji, posiadanie czegoś, w czym czujemy się świetni, ale też zadbanie o swój wygląd zewnętrzny, atrakcyjność fizyczną - tłumaczy psycholożka.

Ważne jest ustalenie, że obu stronom zależy na poprawie relacji intymnej oraz powiedzenie tego głośno. Partnerzy powinni określić wspólny cel i zobowiązać się, że będą podejmować kroki, aby nad tą intymnością pracować.

- Kolejny krok to pielęgnowanie romantycznej bliskości fizycznej, która prawdopodobnie na początku związku była intensywna, a potem przygasła, bądź zniknęła: przytulanie, trzymanie się za ręce, głaskanie, całowanie - wylicza Mazurkiewicz.

Psycholożka podkreśla, że na tym etapie niezwykle ważną praktyką, nawet jeśli wcześniej nie była ona stosowana, jest otwarta rozmowa o swoich upodobaniach i pragnieniach, które na przestrzeni lat mogły ulec zmianie, tak jak zmieniamy się my sami.

- W końcu umówić się na to, co dla obu osób będzie komfortowe w sytuacji intymnej, podczas zbliżenia. Na co oboje mogą się zgodzić, czego mogą spróbować wraz z ustaleniem, że nawet po próbie zupełnie nowych dla siebie rzeczy można się z nich wycofać. Stwierdzić, że nie są satysfakcjonujące, bez wzajemnych pretensji i obwiniania się - zauważa ekspertka.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (315)
Zobacz także