Kryzys wieku średniego próbą dla związku. "Wolał telewizor od wspólnej nocy"
Może objawiać się na różne sposoby, choć wcale nie jest powiedziane, że dotyczy każdego. Nawet jeżeli jesteśmy z kimś blisko, może wkraść się między nas niespodziewanie i mieć przykre konsekwencje dla obu stron. - Musimy uznać, że wejście w okres wieku średniego nie jest proste i może wiązać się z trudnościami adaptacyjnymi - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską psycholożka dr n. med. Agnieszka Mazurkiewicz.
O kryzysie wieku średniego zwykle można usłyszeć w nieco prześmiewczym tonie, najczęściej w odniesieniu do zachowań mężczyzn, którzy przekroczyli czterdziestkę. Sam kryzys może jednak wystąpić i w późniejszym wieku. Dokładnie między 45. a 64. rokiem życia. Przy okazji może wprowadzić zamieszanie w życiu nie tylko osoby, której bezpośrednio dotyczy, lecz także jej bliskich. Kryzys wieku średniego może mieć różne oblicza i łączyć się z innymi wydarzeniami w życiu.
"Problemy zaczęły się po 50."
Edyta wspomina 50. urodziny męża, a dokładniej to, co usłyszała wtedy z jego ust. Na rodzinnym przyjęciu były dzieci, teściowa i kilkoro znajomych.
- Mąż na składane przez nas życzenia i pytanie, ile lat kończy, odpowiadał: "To już pół wieku". Znam go dobrze, dlatego od razu zauważyłam, że jest mu trudno o tym mówić i wcale nie uważa, że jest to powód do świętowania. Później rozmawialiśmy na ten temat. Starałam się łagodnie powiedzieć, że to przecież jeszcze nie starość, że mamy dzieci i jeszcze tyle do zrobienia - wspomina 57-latka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Temat kryzysu po pewnym czasie przycichł. Sprawa jednak wróciła, gdy młodsza z córek opuściła rodzinny dom i wyjechała na studia.
- Nagle mieliśmy dużo czasu tylko dla siebie i okazało się, że nie wiemy, jak go spędzać. Nie potrafiliśmy rozmawiać, tak jak kiedyś. Nie byłam w stanie męża wyciągnąć, czy to na spacer, czy do teatru. Najbardziej jednak brakowało mi bliskości. Wydawało mi się, że uczucie nagle zgasło - opowiada Edyta.
Mimo licznych próśb, rozmów i planów, wspólne życie w zasadzie nie ulegało poprawie. Nie wspominając o sprawach cielesnych - dawne namiętności zupełnie przestały istnieć.
- Mąż unikał wspólnych nocy. Wieczorem, gdy wołałam go do łóżka, zwykle okazywało się, że w telewizji leci akurat ciekawy film. Albo miał coś do sprawdzenia w komputerze. Zaczęłam podejrzewać, że mnie zdradza albo ogląda strony dla dorosłych. Kto go tam wie. Doszło do tego, że nie kochaliśmy się przez kilkanaście miesięcy - zwierza się kobieta.
Edyta dodaje, że pewnego dnia doszło do kłótni i mąż wyrzucił z siebie, że nie jest już przecież pierwszej młodości. 57-latce wówczas zapaliła się z tyłu głowy czerwona lampka.
- Ten "kryzys wieku". Zawsze mi się kojarzył z tym, że mężczyźni kupują drogie samochody, popadają w nałogi lub na siłę próbują się odmłodzić. Nie sądziłam, że to może wyglądać w ten sposób - dodaje.
Edyta ciągle próbuje szczerze i otwarcie rozmawiać z mężem o potrzebach obu stron i przyznaje, że coś w końcu zaczęło się zmieniać.
- Nie jest łatwo i nie zawsze wszystko się udaje, ale wiem, że każde z nas się stara.
"Emerytura wpędziła go w depresję"
Problemy z przystosowaniem się do zachodzących życiowych zmian dotknęły również partnera Krystyny. Dla kobiety był to drugi poważny związek. Z pierwszego małżeństwa ma dorosłą już córkę, podobnie jak obecny mąż.
- Mimo rozwodu, pragnęłam wejść w drugi związek. Myślałam, że będzie nam się świetnie układać i przeżyjemy razem drugą młodość. Dzieci już odchowane, sama byłam tuż przed przejściem na emeryturę, podobnie jak mój drugi mąż. Świetnie się rozumieliśmy i pierwsze dwa lata były cudowne. Potem, kiedy już rzeczywiście przeszedł na emeryturę, coś zaczęło się psuć - wspomina.
Wieczory i poranki spędzane przed telewizorem, apatyczność, brak okazywania uczuć, brak chęci na wspólne letnie wyjazdy. Krystyna nie ukrywa, że w pewnym momencie poczuła się przygnębiona tą sytuacją.
- Szukałam kogoś, kto nie będzie tylko czekać na obiadki i oglądać wszystkich telewizyjnych dzienników. Szukałam partnera - dodaje kobieta. - Nie wytrzymałam i zwierzyłam się z problemu znajomej, która skończyła psychologię. Ta zasugerowała, żeby mąż udał się do specjalisty, bo taki obniżony nastrój i brak chęci do zrobienia czegokolwiek, który utrzymuje się tak długo, nie zwiastuje niczego dobrego.
Mąż Krystyny, po wielu trudnych rozmowach i interwencji córki, zgodził się na wizytę. Obecnie uczęszcza na regularne wizyty i ma przepisane leki - u mężczyzny psycholog zdiagnozował depresję.
- Myślę, że to może wynikać z tego, że mężczyźni nie potrafią rozmawiać o uczuciach i na siłę próbują być "rycerzami". Gdybym nie drążyła tematu, nie wiedziałabym, jak mu pomóc - dodaje Krystyna.
W późniejszych szczerych rozmowach na jaw wyszło, że mąż kobiety bardzo przeżył zakończenie kariery. Miał poczucie, że już nic go po tym więcej nie czeka, co mocno go obciążyło i zachwiało pewność siebie.
Kryzys wieku średniego. Jak okazać wsparcie?
Psycholożka i psychoterapeutka dr n. med. Agnieszka Mazurkiewicz podkreśla, że jeżeli zauważymy zmiany w zachowaniu swojego partnera, bardzo ważna jest rozmowa o tym, na jaki etap weszło jego czy nasze wspólne życie.
- Musimy uznać, że wejście w okres wieku średniego nie jest proste i może wiązać się z trudnościami adaptacyjnymi. Ważne jest podkreślenie, że to normalny, fizjologiczny i związany z upływem czasu stan, niosący za sobą przymusową zmianę dotychczasowego sposobu funkcjonowania. Niejednokrotnie trudno jest nam dostosować się do niewielkich zmian, a co dopiero do takiej, która niesie ze sobą zmiany tak całościowe; zarówno psychiczne, fizyczne, jak i społeczne - tłumaczy ekspertka.
W takiej sytuacji trzeba być czujnym i gotowym na to, że bliska nam osoba może mieć obniżony nastrój, któremu towarzyszyć może rozczarowanie czy smutek. Szczególnie, jeśli bilans życia z perspektywy osoby dotkniętej kryzysem nie jest dodatni i okazuje się, że np. po kilkudziesięciu latach czuje ona, że nie zrealizowała swoich celów, czy nie jest do końca usatysfakcjonowana, np. z rozwoju kariery zawodowej.
- Bardzo pomocne jest wsparcie bliskiej osoby. Towarzyszenie jej w podejmowaniu nowych aktywności i zadań, które będą bardziej dostosowane do zmieniającej się sytuacji życiowej, ale też zdrowotnej. Wspólne szukanie nowych możliwości spędzania wolnego czasu - podkreśla psycholożka.
Rodzice sami w domu. "Częściej dla par jest to moment kryzysowy"
Niejednokrotnie kobiety próbujące nawiązać nić porozumienia z partnerami, których dotknął kryzys, przyznają, że sprawy zaczęły się komplikować po tym, jak z domu wyprowadziło się najmłodsze dziecko. Psycholożka Agnieszka Mazurkiewicz zauważa, że jest to dość częste zjawisko.
- W kontekście relacji kryzys wieku średniego często zbiega się z tzw. syndromem pustego gniazda. Jest to moment, w którym najmłodsze dziecko opuszcza dom rodzinny. A może to być bardzo ekscytujący okres. Czas powrotu do aktywności, na które nie można było sobie wcześniej pozwolić, czas bliskości i zaangażowania, podobny do momentu sprzed okresu, gdy na świecie pojawiły się dzieci - wyjaśnia ekspertka.
Częściej jednak dla par, co podkreśla specjalistka, jest to moment kryzysowy. Dlatego, że przez wiele lat, życie toczyło się wokół opieki nad dziećmi, co mogło wiązać się z zaniedbaniem małżeństwa i własnych przyjemności.
- Istotne jest rozstrzygnięcie, czy jest to problem indywidualny, czy w relacji pary. Jeżeli dotyczy jednej osoby i jest niezależny od więzi, a związany z poważnym kryzysem, może doprowadzić do depresji. W obu przypadkach (problemu relacyjnego bądź indywidualnego), jeśli obserwujemy, że bliska nam osoba jest przytłoczona, nie czerpie radości z życia lub podejmuje zachowania, które szkodzą jej samej lub najbliższym i związkowi, warto się skonsultować z psychoterapeutą - tłumaczy Mazurkiewicz.
"Pewien wiek" nie musi oznaczać końca relacji romantycznej
Ekspertka zauważa, że bardzo ważne w przypadku, gdy naszego partnera dotknie kryzys, jest to, aby go wspierać, ale nie zapominać przy tym o sobie.
- Trudno być atrakcyjnym dla kogoś, jeśli sami ze sobą nie mamy dobrej relacji, nie lubimy się i nie postrzegamy się dobrze. Ważne jest zadbanie o to, co buduje w nas pewność siebie i jest powodem myślenia o sobie w dobry, życzliwy sposób. Mam tu na myśli rozwój osobisty, rozwój pasji, posiadanie czegoś, w czym czujemy się świetni, ale też zadbanie o swój wygląd zewnętrzny, atrakcyjność fizyczną - tłumaczy psycholożka.
Ważne jest ustalenie, że obu stronom zależy na poprawie relacji intymnej oraz powiedzenie tego głośno. Partnerzy powinni określić wspólny cel i zobowiązać się, że będą podejmować kroki, aby nad tą intymnością pracować.
- Kolejny krok to pielęgnowanie romantycznej bliskości fizycznej, która prawdopodobnie na początku związku była intensywna, a potem przygasła, bądź zniknęła: przytulanie, trzymanie się za ręce, głaskanie, całowanie - wylicza Mazurkiewicz.
Psycholożka podkreśla, że na tym etapie niezwykle ważną praktyką, nawet jeśli wcześniej nie była ona stosowana, jest otwarta rozmowa o swoich upodobaniach i pragnieniach, które na przestrzeni lat mogły ulec zmianie, tak jak zmieniamy się my sami.
- W końcu umówić się na to, co dla obu osób będzie komfortowe w sytuacji intymnej, podczas zbliżenia. Na co oboje mogą się zgodzić, czego mogą spróbować wraz z ustaleniem, że nawet po próbie zupełnie nowych dla siebie rzeczy można się z nich wycofać. Stwierdzić, że nie są satysfakcjonujące, bez wzajemnych pretensji i obwiniania się - zauważa ekspertka.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!