Blisko ludziKup pan bliźnięta!

Kup pan bliźnięta!

Kup pan bliźnięta!
Źródło zdjęć: © http://www.reborn-baby.com
02.04.2009 09:37, aktualizacja: 30.05.2010 23:19

Reborn dolls to lalki przypominające wyglądem noworodki. Lalki trafiają do osób, które straciły dzieci albo nie mogą ich mieć.

Są prawie doskonałe. Słodkie, zawsze śpiące albo czuwające, nigdy nie płaczą, nie cierpią z powodu kolek, ząbkowania, mokrej pieluchy, odparzonej pupy. Byłyby idealne. Gdyby były żywe. Reborn dolls to lalki przypominające wyglądem noworodki.

Podobieństwo jest naprawdę uderzające – faktura skóry, włosy, ciężar, rysy twarzy, wszystko zostało starannie przemyślane, zaprojektowane tak, aby dać klientowi złudzenie, że trzyma w rękach żywe dziecko. Do tego dochodzą oczywiście specjalne, wysokiej jakoście ubranka, kocyki. Proces składania takiej lalki nazywany jest „reborning”, czyli ponownymi narodzinami, stąd nazwa tego niezwykłego zjawiska. Wszystkie „noworodki” robione są ręcznie i jest to żmudna praca.

Włosy i rzęsy najczęściej wykonane są z prawdziwych ludzkich włosów lub moheru. Każdy włos nakładany jest osobno, czasami nałożenie samej czupryny może zająć do 30 godzin! Na lalki nakładanych jest kilka (6-7) warstw farby, za każdym razem na skórę dodawany jest nowy element, który ma sprawić, że całość wygląda realistycznie: widać rumieńce, żyłki, małe odbarwienia, fałdki tłuszczu.

Na życzenie klienta lalki mogą mieć oczy otwarte lub zamknięte. Niektóre reborns nawet oddychają. Są takie, które mają zamontowany w środku magnes, który pomaga utrzymać im w ustach smoczek. Wszystkie, oczywiście, mają imiona. Podobieństwo do prawdziwego dziecka bywa porażające. Zdarzały się już przypadki, że do zostawianych w samochodach lalek wzywano policję. Przechodnie martwili się, że zostawione w wozie dziecko w słoneczny dzień może dostać udaru...

Kto kupuje te niezwykłe dzieła sztuki (tak o swoich „dzieciach” mówią ich twórcy)? Wielu kolekcjonerów zafascynowanych lalkami wszelkiego rodzaju, także tymi „odrodzonymi”. Rodziny, które straciły dziecko i nie potrafią pogodzić się ze stratą – lalki często wykonywane są na zamówienie, a zleceniodawca dostarcza materiały, które mają artyście pomóc wykonać jak najwierniejszą kopię zmarłego synka, córki, wnuka.

Lalki trafiają także do osób, które dzieci mieć nie mogą, a sztuczny noworodek ma wypełnić im pustkę w życiu. Psychologowie biją na alarm, bo to zjawisko zaczyna przybierać coraz bardziej szaloną formę. Zdarzają się kobiety, które opiekują się lalkami, jak prawdziwymi dziećmi – zmieniają im pieluchy, wychodzą z nimi na spacer, kołyszą je na rękach, głaszczą po głowie. I nie wyprowadzają z błędu przechodniów, którzy zachwycają się ich pięknym maleństwem...

- To naturalne, że przy tak małym dziecku od razu się wyciszasz i zaczynasz zachowywać się spokojnie – tłumaczy swoją fascynację jedna z „mam”, która po całym dniu w pracy marzy o tym, żeby utulić swojego „synka”. Jednak łatwo zachować spokój przy kimś kto nigdy nie płacze, nie ulewa i nie zrywa nas w nocy z łóżka. Krytycy tego trendu uważają wręcz, że to pójście na łatwiznę w stosunkach międzyludzkich. „Będę miała dziecko, ale na moich warunkach – ciche, zawsze zdrowe i zawsze słodkie”. Tak naprawdę macierzyństwo jest o wiele bardziej wymagające, ale przy takiej lali łatwo o tym zapomnieć.

Sami twórcy reborn dolls także traktują swoje zajęcie jak coś więcej niż zwykły zawód. To pasja, a jej wynikiem są „dzieci”. W australijskim programie o lalkach jedna z artystek zwierza się, że nie lubi momentu nakładania włosów na małą główkę. Używa się do tego dużej igły, którą wbija się w głowę wraz z włosem. „Lalka już prawie przypomina dziecko i martwię się czy jej to nie boli”...

To hobby graniczące z obsesją jest dosyć dochodowe. W Stanach i Australii lalki kosztują nawet 4 tysięcy dolarów, w Anglii są ludzie gotowi zapłacić za sztuczne dziecko 400 funtów. Cały proces sprzedaży otacza często specyficzna atmosfera. Sprzedaż tych maluchów nazywana jest „adopcją”, osoby, które prowadzą sprzedaż w domach na ekspozycję lalek przeznaczają całe pokoje udekorowane jak typowe, dziecięce sypialnie. W internecie kupić można lalki gotowe lub w częściach, tak aby samemu stworzyć swojego malucha.

Praca takich twórców spotyka się najczęściej albo z uwielbieniem albo z odrazą. Przeciwnicy mody na odrodzenia uważają, że te lalki wzbudzają w nich zwyczajny lęk – wyglądają jak martwe dzieci, więc czym tu się zachwycać?

A co mówią fani reborningu? – Nie wiecie co tracicie – odpowiada pewna kolekcjonerka w australijskim reportażu kołysząc na ręku jedno z dziewięciorga swoich dzieci. Zapytana jednak jak by zareagowała, gdyby jej dorosły syn sam przyprowadził do domu lalkę i przedstawił ją jako swoją dziewczynę, stwierdza: - To byłoby dziwne. To czy jest to szaleństwo czy tylko zwykła fascynacja niezwykłą formą sztuki – to zależy od indywidualnego przypadku. Zdarzają się osoby, które po prostu doceniają profesjonalizm i precyzję wykonania.

Ale kiedy trafiamy w internecie na ogłoszenie, jak to poniżej, trudno nie stwierdzić, że pomiędzy pasją a chorobą psychiczną przebiega cieniutka linia. W jednym ze sklepów internetowych znaleźć można takie ogłoszenie: „Na tej stronie sprzedaję swoje wspaniałe, maleńkie, urodzone przedwcześnie bliżnięta. Jeśli jesteś zainteresowany kupnem tych maleństw, proszę skontaktuj się ze mną. Cena za dwójkę wynosi 600 funtów plus opłaty pocztowe”.