Lady Botoks...
Pozbywanie się zmarszczek i lepszy wygląd powoduje wzrost naszej samooceny. Jednocześnie botoks zubaża kobiety emocjonalnie i grozi kontrolą nad naszą osobą...
02.05.2007 | aktual.: 28.05.2010 16:21
Pozbywanie się zmarszczek i lepszy wygląd powoduje wzrost naszej samooceny. Poza korzyściami ze stosowania botoksu, amerykańscy uczeni dostrzegają także emocjonalne szkody. - Botoks zubaża kobiety emocjonalnie i grozi kontrolą nad naszą osobą – mówi prof. Anna Kwiatkowska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Pogoń kobiety za urodą przynosi więc także straty.
Amerykańscy specjaliści uważają, że kobieta staje się towarem. I tak jak on posiada swój termin użyteczności. Teoria uprzedmiotownienia zakłada, że uprzedmiotowione jest nie tylko ciało kobiety. – Kobieta staje się obiektem fizycznym, na który się patrzy – mówi prof. Kwiatkowska. – Kobieta uczy się, że wygląd ma znaczenie, że trzeba dbać o ciało. Od tego jak postrzegane jest ciało, często zależy jej los -dodaje.
Jak podkreślaja naukowcy, nie wszystkie kobiety ulegają uprzedmiotowieniu w jednakowym stopniu. Te, które są silnie uprzedmiotowione, odczuwają mocniej wstyd i wstręt, a z kolei słabiej odczuwają szczęście.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Jaki związek z emocjami ma botoks?
Jak wiadomo botoks, to substancja wprowadzana pod skórę, powodująca zablokowanie mięśni. Przez kilka miesięcy nie kurczą się, wygładzając tym samym skórę. Efektem ubocznym stosowania botoksu jest utrata zdolności komunikowania emocji przez mimikę – szczególnie wyrażanie gniewu. – Taki zabieg często przeszkadza w ekspresji. Nie można tak silnie się śmiać – wyjaśnia pani profesor. Jej zdaniem, pozbawia to odrobinę naszą tożsamość emocjonalną i jest jakby aktem samouprzedmiotowienia osoby.
Tylko grzeczne dziewczynki
Analizując twarze „pomarszczone i nie” naukowcy doszli do wniosku, że są osoby - zarówno mężczyźni jak i kobiety, którym widoczny na twarzy upływ czasu nie przeszkadza. Przykładem może być np. Królowa Elżbieta. Wnioskiem z tych rozważań jest hipoteza, że zmarszczki nie przeszkadzają tym, którzy posiadają władzę. Ba, sądzą nawet, że są jej oznaką, odczytywaną z twarzy przez innych.
Z kolei normatywna kobiecość wymaga powstrzymywania się od gniewu. Popularny jest stereotyp, że zmarszczona, „pogniewana” twarz jest brzydka. Dlatego kobieta nie powinna takiej twarzy pokazywać. – To raczej mężczyźni okazują gniew. Kobieta najwyżej się złości – wyjaśnia prof. Kwiatkowska.
A więc czy na własne życzenie, nie stajemy się takie jakie mamy być w wyobrażeniu innych?
Zawsze łagodnie i uśmiechnięte – prawdziwe „anielice? Ale czy to nadal będziemy my? Co z naszym gniewem i złością? Kiedy pojawią się te emocje będzie je można zanegować, wyprzeć lub wypłakać, bo zmarszczyć czoła i nasrożyć mocno brwi już nie będzie można...
Stanowcza z łagodnym wyrazem twarzy?
To, czy ważne jest aby w pewnych sytuacjach móc okazać silnie mimiką swoje emocje – gniew czy śmiech i jak odczytuje to otoczenie jest więc kwestią do przemyśleń. Osobną sprawą jest także kwestia czy okazywanie takich emocji jest nam potrzebne w życiu zawodowym i nie spowoduje utraty części powagi i prestiżu?
Jak w każdej sytuacji, ważny jest więc zdrowy rozsądek. Nie można popaść w żadną ze skrajności, przesadnie zmieniając siebie, lub też zupełnie zapominać o wyglądzie zewnętrznym. Warto więc z dystansem patrzeć na nowinki kosmetyczne jak i najnowsze naukowe teorie. Dzięki nim jednak mamy własną chwilę refleksji, jak byc szczęśliwym w zgodzie ze sobą... ZOBACZ RÓWNIEŻ