Lekarze mówili, że płód obumarł. Paulina urodziła zdrowe dziecko

Ginekolodzy stwierdzili, że płód obumarł i zalecili Paulinie wykonanie aborcji. Kobieta miała jednak inne przeczucie i nie połknęła tabletki poronnej. Kilka miesięcy później urodziła zdrową dziewczynkę. Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie.

Paulina Sikora usłyszała, że płód obumarł i konieczna jest aborcja - zdjęcie ilustracyjne
Paulina Sikora usłyszała, że płód obumarł i konieczna jest aborcja - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Kemal Yildirim

15.07.2023 | aktual.: 15.07.2023 17:23

W październiku ubiegłego roku, Paulina i Tomasz Sikorowie dowiedzieli się, że spodziewają się trzeciego dziecka. Jednak wizyta u ginekologa przyniosła tragiczne wieści.

Trzech lekarzy było w błędzie

- Byliśmy pewni tego, że jest w ciąży i pojechaliśmy do dr K. do Radzynia. To był najgorszy błąd w życiu. Wizyta trwała krótko, może 5-7 minut. Żona wyszła z płaczem – wspomina w "Inerwencji" Tomasz Sikora.

Na podstawie USG lekarka stwierdziła, że jest to ośmiotygodniowa ciąża, a płód jest martwy. Skierowała Paulinę na zabieg aborcji do szpitala w Lubartowie. Niestety tam również błędnie uznano, że dziecko nie żyje.

Kobieta miała jednak inne przeczucie, w którym utwierdził ją jeden z lekarzy. Dał rodzicom nadzieję i wstrzymał zabieg aborcji do czasu wykonania dodatkowych badań. Gdy wieczorem przekazał rodzicom wynik, powiedział, że kobieta jest nie w ósmym, a w czwartym tygodniu ciąży, i że płód rozwija się prawidłowo.

- Ten ginekolog nam cały czas tłumaczył, że lekarze w szpitalu źle mierzą wiek ciąży. On im tłumaczył, jak mają to robić, ale nikt nie brał tego pod uwagę. Te badania wzrosły o 200 procent, książkowo – mówi Tomasz Sikora. Niestety to nie był koniec problemów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pozostali lekarze z lubartowskiego szpitala pozostali nieprzekonani. Następnego dnia stwierdzili, że ciąża jest obumarła i konieczna jest aborcja. Przynieśli Paulinie tabletkę poronną.

- Pan doktor, który był na wizycie, stwierdził, że jedyne, co mogą dla mnie zrobić, to podać tabletkę. Ja już widziałam tę tabletkę, doktor trzymała ją w ręce. Odpowiedziałam, że nie chcę tabletki, że mam mieć czarno na białym napisane, że ciąża jest martwa – wspominała pani Paulina w "Interwencji".

Kobieta nie dała za wygraną. Została wypisana z "martwą ciążą". Kilka miesięcy później na świat przyszła zdrowa dziewczynka o imieniu Marysia.

Szpital nie poniesie konsekwencji?

Młodzi rodzice są wdzięczni za narodziny zdrowego dziecka, ale jednocześnie przerażeni myślą o tym, jak łatwo mogli go utracić z powodu błędnej diagnozy.

Ku ich zdziwieniu prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, twierdząc, że brak jest paragrafu, który mówiłby o naruszeniu prawa do życia i zdrowia płodu.

Starosta powiatowy w Lubartowie zorganizował kontrolę w szpitalu, która wykazała konieczność poprawy procedur i komunikacji między lekarzami. Postępowanie w okręgowej izbie lekarskiej wciąż trwa, ale to jedyna instytucja, która kontynuuje śledztwo. Rodzice nie zamierzają się poddawać i zapowiadają dalszą walkę. Chcą zrobić wszystko, by lekarze odpowiedzialni za błędną diagnozę zostali ukarani.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
ginekologaborcjaporód
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (169)