Ma 64 lata i jest DJ‑ką. Ludzie nie mogą się nadziwić
- Od czterech lat jestem na emeryturze, ale nadal gram i grać będę, dopóki zdrowie mi pozwoli. Bywa, że ludzie dziwią się, że wykonuję ten zawód, będąc emerytką, ale to zdziwienie pozytywne - mówi Alicja Czerska, DJ-ka z 40-letnim doświadczeniem.
Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Dziś kobiet DJ-ek jest sporo, ale 40 lat temu, kiedy zaczynałaś karierę, musiałaś stanowić novum w branży.
Alicja Czerska, DJ-ka: To prawda. Kiedyś nie było dziewczyn w tym zawodzie i nadal jest zdominowany przez mężczyzn. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że do jego wykonywania potrzebne jest dobre zdrowie. Trzeba godzinami stać, prowadzić imprezy w często zatłoczonych, dusznych pomieszczeniach. Dawniej w lokalach wolno było palić papierosy, więc dodatkowo dochodził dym. A zatem kiedy zaczynałam, rzeczywiście pracowało się w trudniejszych warunkach, pewnie stąd też brak kobiet w tym zawodzie. Dziś warunki pracy są zdecydowanie bardziej komfortowe.
Kiedy dokładnie zaczęłaś?
Swoją karierę na poważnie zaczęłam w 1983 r., kiedy wzięłam udział w I Ogólnopolskim Turnieju Prezenterów Dyskotekowych, który odbył się w warszawskim klubie Park. Jako jedyna kobieta dostałam się do finału. Wtedy wygrał znakomity DJ i dziennikarz Tomasz Beksiński, który w nagrodę otrzymał gramofon i płyty. Pozostali finaliści otrzymali winylowe płyty z muzyką disco. To był wtedy towar na wagę złota, a przecież grało się tylko z winyli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Później poszło już jak z płatka?
Nie do końca, bo wtedy, żeby być DJ-em, trzeba było zdać egzamin państwowy przed komisją Ministerstwa Kultury i Sztuki, w której zasiadali m.in. Marek Gaszyński, Adam Halber i Janusz Kondratowicz. Egzamin składał się z części teoretycznej - wiedzy o muzyce - i praktycznej, która polegała na zaprezentowaniu 30-minutowego setu muzycznego wraz z prowadzeniem. Bez egzaminu i otrzymanej weryfikacji nie można było legalnie zagrać w klubach, dyskotekach czy restauracjach. Dziś, o ile wiem, takiego egzaminu nie ma, więc DJ-em może zostać każdy.
Jak wspominasz imprezy z czasów PRL-u? Różniły się od dzisiejszych?
Raczej nie. Ludzie bawią się podobnie, nie widzę specjalnych różnic. Wydaje mi się, że w tamtych czasach na dyskotekach były tłumy, na niektórych nawet przez cały tydzień. Przykładem była pierwsza kultowa warszawska dyskoteka Olszynka na Rondzie Wiatraczna, której patronem był wspaniały DJ i dziennikarz Adam Halber. Miałam przyjemność prowadzić tam imprezy i nierzadko, aby dostać się do pracy, musiałam wołać z daleka do ochrony, że to ja. Wtedy oni przeganiali tłum czekających, a ja mogłam swobodnie wejść.
Przecierałaś szlaki nie tylko, żeby wejść do dyskoteki, ale też żeby w ogóle pracować w tym zawodzie.
To był i jest nadal zawód dla wytrwałych, zdolnych, sympatycznych osób z charyzmą. Nie było łatwo się przebić, choć dyskotek w tym czasie było sporo. Ja, na szczęście, szybko się zaadaptowałam w tym męskim świecie. Bardzo łatwo się uczyłam. Miałam i mam dobrą pamięć do nagrań i wykonawców. Umiałam się wypowiedzieć. Każdy DJ musiał prowadzić imprezę, być też wodzirejem, a nie tylko puszczać muzykę. Dziś w niektórych klubach się do tego wraca. W tym samym czasie swoją karierę zaczynał też w Hybrydach świetny DJ Marek Sierocki. Z wieloma kolegami z tamtych czasów do dziś utrzymuję kontakt.
Mąż nigdy nie był zazdrosny o tę pracę?
Mąż rozumie, że ta praca to moja pasja, że kocham dawać ludziom radość. Zawsze mnie wspierał i wspiera do dzisiaj. Jest inżynierem elektronikiem. Pracuje w prywatnej telewizji. Na imprezach podłącza i ustawia mój sprzęt.
A jednak kobieta przy konsolecie musi przyciągać męskie spojrzenia. Bywasz podrywana?
Jestem odporna na męskie zaczepki, ale rzeczywiście one zdarzają się do dziś, choć mam już 64 lata. Panowie czasami myślą, że skoro gram na imprezie, to będę z nimi tańczyć.
Nie ukrywasz swojego wieku. Zakładam, że nie ma wielu DJ-ek po 60.
Nie ukrywam wieku, bo to nie ma sensu. Dobrze się czuję, mając 64 lata i to mi nie przeszkadza. Prowadzenie imprez to jest praca, którą trzeba kochać. To musi być pasja, wtedy można to robić latami, tak jak ja od 40 lat. Od czterech lat jestem na emeryturze, ale nadal gram i grać będę, dopóki zdrowie mi pozwoli. Natomiast - to fakt - bywa, że ludzie dziwią się, że wykonuję ten zawód, będąc emerytką, ale to zdziwienie pozytywne. Ja natomiast, rozmawiając na imprezach z innymi emerytami, zachęcam ich, by realizowali swoje pasje i marzenia.
Grałaś na wielu weselach i innych imprezach, na których sporo się pije, co nierzadko prowadzi do incydentów.
Nie mam takich doświadczeń, ponieważ prowadzę od lat selekcję imprez, które mi zlecają. Po spotkaniu z parą młodą czy innymi organizatorami decyduję, czy zagram daną imprezę. Pytam o preferencje muzyczne, o przedział wiekowy gości itp. Rozważnie dobieram zlecenia i rzadko się mylę. W tej pracy trzeba być też dobrym psychologiem, być może dlatego nie miewam przykrych doświadczeń.
A jeśli chodzi o wesela, zdarza się, że goście proszą o disco-polo?
Naturalnie, a ja nie mam nic przeciwko tej muzyce. Uważam, że każdy gatunek muzyczny jest dobry, jeśli odpowiada to gościom i dobrze się przy nim bawią. Ja głównie gram muzykę taneczną lat 70.-2000. To były bardzo dobre lata i z tego czasu mamy mnóstwo wspaniałych hitów. A ogólnie zadaniem DJ-a jest bycie elastycznym, obserwowanie parkietu i podawaniu takiej muzyki, przy której goście będą się świetnie bawić.
W ostatnim czasie jest wielki powrót to tzw. muzyki retro, szczególnie lat 80.-90. Prawie każdy klub w Warszawie ma raz w miesiącu dzień retro. I również niektóre kluby zaczynają wymagać od DJ-ów prowadzenia imprezy, a nie tylko puszczania muzyki. Czyli powoli wracamy do korzeni.
Prowadzisz też imprezy dla seniorów?
Tak, powoli wchodzę w tę grupę, choć dla wielu seniorom wydaje się, że jeszcze jestem za młoda. Natomiast nawiązuję już kontakty i bardzo chcę prowadzić dla nich imprezy, ponieważ uważam, że taniec i zabawa sprzyjają zdrowiu.
A jak się bawią seniorzy?
Seniorzy bawią się wspaniale, mają ogromną radość i chęć zabawy. W trakcie imprez tworzę animacje, czyli pokazuję im np. jak tańczyć makarenę. Chcę, żeby mogli pochwalić się swoim dzieciom czy wnukom, że też są na topie, że znają nawet nowe nagrania. Mam tu np. na myśli piosenkę Krzysztofa Krawczyka "Ostatni raz zatańczysz ze mną" w nowoczesnym wykonaniu. Na imprezach z seniorami organizuję konkursy taneczne, zagadki muzyczne. Zachęcam ich do kółeczek, wężyków, klaskania i śpiewania.
A wszystkim paniom, które przeszły na emeryturę, mogę tylko powiedzieć, by realizowały swoje pasje i marzenia, bo na to nigdy nie jest za późno.
Rozmawiała Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.