Magdalena Majcher: Pod policyjnym mundurem kryją się prawdziwi ludzie

Magdalena Majcher: Pod policyjnym mundurem kryją się prawdziwi ludzie

Życie u boku policjanta nie należy do najłatwiejszych - zdjęcie ilustracyjne
Życie u boku policjanta nie należy do najłatwiejszych - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka/REPORTER
Sara Przepióra
22.01.2024 06:00

- Służba w policji to praca, od której trudno się odciąć. Mężowie bohaterek książki różnie radzą sobie z tym, czego doświadczyli. Niektórzy z nich dzielą się z ukochanymi codziennymi zmaganiami. Inni ukrywają skrzętnie te przeżycia przed światem – mówi Magdalena Majcher, autorka książki "Żony mundurowych. Historie policyjnych rodzin".

Sara Przepióra, Wirtualna Polska: Dlaczego postanowiła pani oddać głos kobietom, które dzielą życie z policjantami?

Magdalena Majcher: Powodem, dla którego zdecydowałam się napisać tę książkę, była chęć opisania życia policjantów "od kuchni". Jako społeczeństwo często rościmy sobie prawo do oceniania drugiego człowieka na podstawie wierzchołka góry lodowej, podczas gdy największa część tej góry ukryta jest przecież pod taflą wody. Zdaję sobie sprawę, że poznanie całej historii zajmuje o wiele więcej czasu, ale zawsze podchodzę do drugiego człowieka indywidualnie, a tymczasem w tej formacji służy około stu tysięcy osób. Sto tysięcy zupełnie różnych historii.

Impulsem, który zmotywował mnie do zgłębienia tego tematu, były wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej. Większość społeczeństwa widziała na ekranie telewizora białe kaski i tarcze, a przecież tam, za tymi tarczami byli czyiś synowie, mężowie, bracia, ojcowie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że na każdego z tych funkcjonariuszy czeka w domu ktoś bliski. Ktoś, kto boi się tego, czy jeszcze zdoła zobaczyć ukochaną osobę. To najtrudniejsze momenty z życia rodzin policjantów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obawa o bezpieczeństwo męża przewija się w historii niemal każdej bohaterki książki.

Rzeczywiście, strach towarzyszy im na co dzień w większym lub mniejszym stopniu. Wybrzmiewał m.in. w historiach dotyczących funkcjonariuszy pracujących w wydziałach prewencji. Podczas takiej służby tak naprawdę policjanci nigdy nie wiedzą, z czym zmierzą się za piętnaście minut: czy to będzie kolejna "zwyczajna interwencja", czy też naćpany facet wybiegnie na nich z nożem. Obstawiają masowe zgromadzenia takie jak obchody Święta Niepodległości, podczas których jeszcze do niedawna dochodziło do regularnych bijatyk, czy mecze, na których również dochodzi do starć kibiców z policjantami.

Nie chciałabym jednak tutaj stopniować służby w poszczególnych wydziałach pod względem ryzyka zawodowego, bo tak naprawdę w każdej, podkreślam: w każdej jednostce funkcjonariusze mogą znaleźć się w sytuacji zagrożenia życia.

Dlaczego to takie ważne, żeby pokazać Polakom, co dzieje się w prywatnym życiu policjanta?

Jako społeczeństwo oceniamy policjantów poprzez pryzmat wizerunku całej formacji, który – nie oszukujmy się – nie jest najlepszy. Różne afery sprawiły, że zaufanie do policji nie jest na najwyższym poziomie. Pamiętajmy jednak, że jak w każdym oddziale, są ludzie, którzy są godni nosić mundur, jak i jednostki, które na niego nie zasługują. Gros policjantów oddają się służbie, chętnie pomagają ludziom, z dumą wypełniając obowiązki. Co najważniejsze, pod policyjnym mundurem kryją się ludzie, którzy czują i przeżywają różne emocje. Na tę niewidoczną, ukrytą przed wzrokiem społeczeństwa część życia policjantów chciałam uwrażliwić Polaków.

Jak zachowują się policjanci w domach, gdy zdejmują mundur?

"Policjantem się jest, nie bywa" – powtarzały moje rozmówczynie. Służba w policji to praca, od której trudno się odciąć. Mężowie bohaterek książki różnie radzą sobie z tym, czego doświadczają. Niektórzy z nich dzielą się z ukochanymi codziennymi zmaganiami. Inni ukrywają skrzętnie te przeżycia przed światem, ponieważ twierdzą, że dom jest ich bezpiecznym miejscem, wolnym od zła i patologii. Jedna z kobiet przyznała, że wysłuchuje relacji męża, ale gdy tylko zaczyna wchodzić w szczegóły, przestaje się skupiać na rozmowie. To jej bufor bezpieczeństwa. Boi się tego, z czym zmuszony jest mierzyć się w pracy jej mąż.

O jakich szczegółach opowiada jej mąż?

Na przykład o pracy w prosektorium, podczas której miał tylko zabezpieczyć odciski, ale zauważył leżące nieopodal zwłoki noworodka. Ten widok mocno nim wstrząsnął. Równie mocno przeżył widok "skoczka", czyli samobójcy skaczącego z wysokiego budynku czy zwłok wyłowionych z wody po długim czasie. Nietrudno sobie wyobrazić, że dla wrażliwej osoby takie opowieści mogą być traumatyczne.

Nie każdy policjant jest jednak tak wylewny. Część funkcjonariuszy, zanim opowiedzą najbliższym o tym, co przeżywają w pracy, najpierw starają się poukładać wszystko we własnych głowach. Nie zawsze mogą też zdradzić szczegóły spraw policyjnych. Zwłaszcza gdy trwa śledztwo. Wtedy zostają sami z bagażem emocjonalnym.

Statystyki dotyczące zdrowia psychicznego funkcjonariuszy służb mundurowych w Polsce w dużym stopniu są tajemnicą. Pani rozmówczynie przyznawały, że w sytuacjach kryzysowych policjanci niechętnie zwracają się z prośbą o pomoc do psychologa. Jak radzą sobie ze stresem?

Policja to środowisko samców alfa, w którym rzadko ktoś przyznaje się otwarcie do swoich słabości. W trakcie kryzysów funkcjonariusze powinni być automatycznie obejmowani opieką psychologiczną – to jest oczywiście moja prywatna opinia. Obecnie pomoc psychologiczna funkcjonuje jedynie w formie dobrowolnej. Najczęściej policjanci nie chcą się wyłamywać z szeregu i prosić o pomoc, choć to powoli się zmienia i nadąża za społecznym poglądem na temat istotności opieki psychologicznej.

Bardzo ważne jest to, aby mieć jakąś odskocznię od służby: pasję, hobby. Kiedyś przeczytałam wypowiedź psycholożki, która stwierdziła, że mundurowi sami na własną rękę radzą sobie ze stresem i traumami ze służby na trzy sposoby, dwa są złe, jeden dobry. Alkohol, przemoc i czarny humor. Umniejszanie makabrycznym widokom zbrodni za pomocą żartów może wydawać się oburzające, ale tak właśnie funkcjonariusze starają się zachować równowagę psychiczną. Jest to też znacznie bezpieczniejszy sposób niż uciekanie w alkohol, nie wspominając już o stosowaniu przemocy, co jest karygodne.

"Żony mundurowych" to zbiór 12 różnych portretów kobiet. Która z tych historii najbardziej panią poruszyła?

Najbliższa jest mi historia zamordowanej przez męża policjanta Anny Garskiej, której poświęciłam całą powieść, czyli "Mocną więź". Ania została zamordowana w odległości zaledwie kilkuset metrów od miejsca, gdzie wówczas mieszkałam. Nasze dzieci urodziły się w tym samym roku. Z matką Anny – Michaliną – do dziś utrzymuję kontakt. Gdy zaczęłam pracę nad książką, poprosiłam ją o rozmowę. Opowiedziała mi historię utraty ukochanej córki oraz trudnego procesu odrywania prawdy o zięciu, Marku G., który zaplanował morderstwo żony.

Jak odkrywała prawdę o mężu córki?

W tej historii mamy do czynienia ze złym i dobrym policjantem. Funkcjonariusz, który badał zaginięcie Anny, włożył w śledztwo mnóstwo wysiłku, czego efekty do dziś przedstawiane są jako wzór dla kryminologów. Z drugiej strony mamy Marka G., pozornie oddanego męża, który próbował zatrzeć ślady po strasznej zbrodni. Pani Michalina przywołuje w rozmowie wspomnienia o tym, jak jej zięć tuż po zaginięciu Anny zaczął pozbywać się jej rzeczy. Przyznała, że wtedy zapaliła się jej w głowie czerwona lampka. Nie mogła zrozumieć, dlaczego wymazuje z życia osobę, której szuka policja. Wtedy zaczęła podejrzewać, że Marek G. może stać za zaginięciem Anny.

Ze "złym policjantem" życie dzieliła także inna bohaterka książki, doświadczając przez lata przemocy psychicznej. To była jedna z najtrudniejszych rozmów, jakie przeprowadziłam. Omal do niej nie doszło. Gdy już przeszłyśmy do autoryzacji wypowiedzi, moja rozmówczyni zmieniła każdy, nawet najmniejszy szczegół pozwalający na identyfikację.

Wciąż boi się oprawcy?

Obawia się o bezpieczeństwo swoje i dzieci. Chciała jednak, aby jej historia dała nadzieję ofiarom przemocy na to, że mogą wyjść z trudnej sytuacji i poprosić o pomoc. Jej przypadek pokazuje, że mundur nie chroni przed konsekwencjami czynów. Solidarność pomiędzy członkami tej formacji, czyli słynna "niebieska linia" jest silna, ale w wielu przypadkach nie przesłania życiowych wartości jednostek. Mamy przykłady tego, że gdy któryś z policjantów przekracza granicę i popełnia przestępstwo, inni funkcjonariusze reagują.

Okładka książki "Żony mundurowych"
Okładka książki "Żony mundurowych"© Materiały prasowe

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Sara Przepióra

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (287)
Zobacz także